Żużel. Witold Skrzydlewski: Gdybyśmy spadli, rozwiązałbym klub. W Rybniku pojawi się komornik (WYWIAD)

Witold Skrzydlewski. Foto: JAREK PABIJAN
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Choć mógł mieć w zespole Nickiego Pedersena, wolał postawić na młodszy skład. Gdyby jego drużyna spadła, po prostu rozwiązałby klub. Witold Skrzydlewski liczy, że nowa drużyna wykaże się ambicją i sprawi niespodziankę. W wywiadzie zdradził także, że w Rybniku można liczyć na niespodziankę, bo… jeden z zawodników ROW-u nie będzie miał na czym jeździć.

 

W ostatnim czasie trochę Pana mniej w mediach.

Mam już swoje lata (śmiech). W mediach powinni być przede wszystkim sportowcy i ludzie młodzi.

Czyli nie obraził się Pan na dziennikarzy?

Broń Boże. Wie Pan, ja zarządzam dość dużą firmą i nie mogę wiecznie żyć żużlem. Ja i tak już na ten sport poświęcam za dużo środków i zbyt wiele czasu.

Przejdźmy zatem do krótkiego podsumowania minionego sezonu. Ubiegłoroczne rozgrywki zdecydowanie nie poszły po Pańskiej myśli…

No z pewnością nie. Liczyliśmy, że będziemy walczyć w play-offach, a walczyliśmy o utrzymanie. Nie ma co owijać w bawełnę, to nie był dla nas dobry sezon.

Czego Pańskim zdaniem zabrakło? Na papierze wydawało się, że wszystko ma ręce i nogi – utytułowany trener, uznane nazwiska, a tymczasem wyniki były bardzo słabe.

Okazało się, że nazwiska nie jadą. Według mnie zawodnikom zabrakło ambicji i chęci walki. Prawdopodobnie nie do końca również zainwestowali w sprzęt tak jak powinni i taki jest finał.

Witold Skrzydlewski. foto. JAREK PABIJAN

W trakcie sezonu do drużyny doszedł Rune Holta, który miał gasić pożar. Ten transfer można chyba ocenić jako niewypał?

Rune Holta to nie był mój pomysł. Trener uważał, że ten transfer jest nam potrzebny, a ja nigdy nie ingeruję w decyzje szkoleniowca. Według mnie ten zawodnik nie był do końca przygotowany do sezonu. Może gdyby sezon był dłuższy o dwa miesiące, to może w jego przypadku wyglądałoby to inaczej.

A czy to prawda, że Holta za sam podpis zainkasował 150 tysięcy złotych?

Ludzie wypisują różne głupoty. Pan Holta za podpis nie dostał nic. Powiem więcej – był on bardzo niedrogim zawodnikiem.

Holta nie pomógł, a w pewnym momencie los Orła wisiał na włosku. Czy miał Pan w zanadrzu jakiś plan w razie gdyby drużyna spadła?

Nie, najprawdopodobniej rozwiązałbym klub.

Naprawdę?

Proszę Pana, tak. I może trochę żałuję, że tak się nie stało. Miałbym święty spokój i nie musiałbym wydawać tylu pieniędzy.

Przejdźmy teraz do przyszłego sezonu. Kadra Orła znowu przeszła rewolucję, ale tym razem postawił Pan na znacznie młodszy zespół. Liczy Pan, że „młode wilki” sprawią niespodziankę?

W przeciwieństwie do ubiegłorocznych zawodników, którzy byli wyrobnikami i nie mieli ambicji żeby jeździć wyżej, ci tę ambicję mają. Uważam, że to dobrze, że wszyscy eksperci skazują nas na pożarcie. To wyzwala w zawodnikach dodatkową mobilizację, by pokazać się z dobrej strony. Jeśli rzeczywistość nas zweryfikuje i spadniemy, to “szlus”.

Czyli mam rozumieć, że jeżeli Orzeł spadnie, to Pan rozwiązuje klub?

Na pewno już mnie w nim nie będzie. Wie Pan, wszystko zależy może nie od wyniku, a od kibiców, którzy przychodzą na mecze. Czy warto bowiem robić imprezy dla kogoś, kogo jest mało na trybunach?

No właśnie, przed poprzednim sezonem wspominał Pan, że celem klubu będzie walka o kibica.

Walka o kibica jest wtedy, kiedy i drużyna o niego walczy. Niezależnie od tego jaki głód żużla będzie panował mieście, to w sytuacji, gdy drużyna dostaje “w dupę” na swoim stadionie, to ten kibic to oleje. Obojętnie w której lidze drużyna będzie występować, to kibic lubi, jak jego zespół wygrywa.

A widać, że w Łodzi głód żużla jest, bo na finale IMP trybuny były zapełnione.

Gdyby ta impreza była odpowiednio mocno rozreklamowana, to na stadionie zasiadło by o 25% więcej ludzi.

Witold Skrzydlewski (na pierwszym planie). Za nim m.in. Joanna Skrzydlewska i prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska. Foto. JAREK PABIJAN

Po roku przerwy do kadry Orła wraca Luke Becker. Gdy się rozstaliście, w dosyć niepochlebnych słowach wypowiadał się Pan o Rafale Haju. Czy topór między Panami został zakopany?

Jedni szturmowali Westerplatte, drudzy bronili, a po wojnie rozmawiali. Jesteśmy cywilizowanymi ludźmi. Co prawda po sezonie 2022 pan Becker nie dotrzymał słowa, ale taki zawodnik był nam potrzebny.

Więc liczy Pan na tego zawodnika? W ubiegłym sezonie pokazał, że jest w stanie bardzo solidnie punktować.

Jeśli będzie przygotowany sprzętowo, a myślę że będzie, to stać go na zdobywanie dobrych punktów. Tamten sezon był w jego wykonaniu dobry, chociaż poturbowały go kontuzje. Dla niego to jest szansa, by się pokazać z dobrej strony i złapać kontrakt w Ekstralidze. Dobra jazda od początku sezonu otworzy mu furtkę do elity. Gdy pan Becker zaczynał u nas jeździć, był zawodnikiem anonimowym. U nas się wypromował, natomiast później wynikło tak jak wynikło. Dzisiaj do nas wraca i myślę, że spisze się dobrze.

Mówiło się, że Nicki Pedersen był w Pańskim kręgu zainteresowań. Rzeczywiście próbował Pan ściągnąć Duńczyka do siebie?

Ja nie musiałem próbować – mogłem mieć pana Pedersena u siebie.

Co w takim razie stanęło na przeszkodzie?

Doszedłem do wniosku, że jednak chcemy młodą kadrę, a nie jednego zawodnika, który będzie wszystkimi rządził. A z racji tego, że ja jestem nerwowy i Nicki jest nerwowy, to nie chciałem, żeby żużel zamienił się w jakąś walkę.

Podobno Nicki Pedersen jest nerwowy tylko podczas meczów. Mówi się, że na co dzień Duńczyk jest “do rany przyłóż”.

Osobiście nie znam tego pana, więc nie jestem w stanie tego potwierdzić. Aczkolwiek pierwszy mecz jedziemy przeciwko panu Pedersenowi, więc przekonamy się.

Wygląda na to, że w tym roku w drużynie Orła znów będzie walka o skład.

A ja powiem, że chciałem, żeby kadra była jeszcze szersza.

Czyli możemy spodziewać się jeszcze jakiegoś transferu?

Skład nie jest zamknięty. Po trzech meczach będziemy wiedzieć, czy chłopcy się nadają, czy nie. Jeżeli się okaże, że nie, wtedy będziemy szukać.

A czy klub stara się o angaż Maksyma Borowiaka?

O to należy pytać trenera Jądera.

Z racji szerokiej kadry nie boi się Pan konfliktów w drużynie?

Proszę sobie odpowiedzieć na jedno pytanie. Czy dobry sportowiec boi się rywalizacji?

Wydaje mi się, że nie powinien.

To ja Panu powiem tak. Przychodzi żużlowiec i z góry chce, żeby było tylu zawodników, ile jest miejsc w składzie. Dodatkowo powie, żeby mu jeszcze zapisać w kontrakcie gwarancję startów. O czym my mówimy? To jest sport?

No tak, natomiast żużlowcy żyją tylko i wyłącznie z jazdy, więc “grzanie ławy” żadnemu zawodnikowi nie jest na rękę.

Żużlowcom trzeba powiedzieć prawdę. Załóżmy, że w każdym meczu jedzie dwóch obcokrajowców i dwóch Polaków. Jeżeli powiemy, że po tym meczu najsłabszy Polak i najsłabszy obcokrajowiec nie wystąpią w następnym spotkaniu, to czy jest to uczciwe? Moim zdaniem jest. Niepotrzebne wtedy jest zabijanie się na treningach. W związku z tym cały czas następuje zmiana. Jest rotacja i wszyscy zarabiają pieniądze. Skończyły się te czasy, kiedy żużlowiec rządzi. Jeżeli prezesi godzą się na takie warunki, to niech się godzą. Ich sprawa. “Bo nie będzie atmosfery” – to jest pic na wodę. Żużel to sport indywidualny i żaden z zawodników nie popatrzy na kolegę, tylko jedzie do przodu żeby zarobić pieniądze. To wszystko jest pod publikę. To jest oszukiwanie kibiców i wszystkich wokół.

Witold Skrzydlewski fot. Jarosław Pabijan

Skoro mowa o finansach. W porównaniu z zeszłym sezonem stawki żużlowców ponownie wzrosły?

Na pewno tak.

Jerzy Kanclerz wspomniał, że budżet jego drużyny w następnym sezonie wyniesie w granicach sześciu milionów złotych, może trochę więcej. Jak to będzie wyglądać w przypadku Orła?

Myślę, że pan Kanclerz nie mówi do końca prawdy. Jeśli chodzi o nasz klub, to my z góry nie zakładamy budżetu. Ile będzie trzeba, tyle zapłacimy.

A w jakiej kwocie chciałby się Pan zamknąć?

Tego Panu nie powiem.

Jaki cel zatem stawia Pan przed zespołem na przyszły sezon?

Na pewno wciąż będzie to walka o kibica. A poza tym – walka o utrzymanie. Jak się utrzymamy to będzie dobrze, a jak spadniemy, to Pan już wie.

Krótko na koniec – kto Pańskim zdaniem jest faworytem do awansu?

Według mnie są to trzy kluby – Ostrów Wielkopolski, Bydgoszcz i prawdopodobnie Rybnik. Na koniec zdradzę, że w Rybniku sprawimy niespodziankę. Dlaczego tak uważam? Bo jednemu z zawodników ROW-u przed zawodami komornik zabierze motocykle.

Czy chodzi o pewnego Australijczyka?

Nazwiska nie zdradzę.

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał JAKUB MRÓZ

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Trener Sparty wierzy w złoto. „Cel we Wrocławiu się nie zmienia” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jan Kvech z dużym wsparciem. Pozyskał ważnego sponsora – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)