Jason Doyle. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie na łamach naszego portalu Michał Finfa, menadżer Cellfast Wilków Krosno, przyznał że z ust Jasona Doyle’a zdążyły już paść legendarne niemal słowa – „chciałbym zostać w tym klubie na dłużej”. Biorąc pod uwagę wcześniejszą wypowiedź Australijczyka, zarzucającą jego młodszym rodakom pazerność na pieniądze, można odnieść wrażenie, że Doyle niejako prowokuje kibiców i nakręca na siebie dodatkową krytykę, która i tak wylewa się już na niego z każdej strony.

 

„Doylar”, „Złotówa”, „Sprzedawczyk” – to jedne z wielu „pseudonimów”, którymi posługuje się pewna część kibiców żużlowych mówiąc o Jasonie Doyle’u. Zwłaszcza ci z Leszna mają prawo czuć się oszukanymi przez Australijczyka, który pomimo wcześniejszych uzgodnień z Unią, zdecydował się przyjąć dużo bardziej korzystną ofertę tegorocznego beniaminka – Cellfast Wilków Krosno. Mistrz świata z 2017 roku nie jest typem zawodnika przywiązującym się do barw klubowych, wszak są to jego piąte przenosiny w przeciągu ośmioletniej kariery na ekstraligowych torach. Za każdym razem przyznawał jednak, że chciałby zagrzać miejsce w jednej drużynie na dłużej. Po ostatnich wydarzeniach tym bardziej słowa Australijczyka mogą kibiców, delikatnie mówiąc, nie przekonywać.

– Nie wiem czy słowo „prowokacja” to dobre określenie. Sądzę, że to po prostu jego zdanie i powiedział co myśli. Trudno, żeby zawodnik przychodząc do klubu powiedział: „słuchajcie, jestem tu, bo dostałem dobrą ofertę i przyszedłem tylko na jeden sezon” – tłumaczy Marta Półtorak.

– Zresztą nie ukrywajmy – każdy żużlowiec postąpiłby na jego miejscu tak samo. To jest ich zawód, z tego się utrzymują, więc trudno się im dziwić, że korzystają z lepszych ofert. Każdy z nas postąpiłby podobnie. Nie sądzę też, że zawodnicy idąc do klubu chcieliby spędzić tam tylko sezon. Wiąże się to bowiem ze zmianą otoczenia, poznaniem nowych ludzi, toru, zwyczajów. Na nowo trzeba również szukać sponsorów – a często zostają nimi firmy lokalne. Taka przeprowadzka dla żadnego zawodnika więc nie jest sytuacją komfortową. W ślad za tym musi iść coś innego. Mamy przecież przykład Bartka Zmarzlika, który wychował się w Gorzowie, spędził tam lata i zmienił klub. Moim zdaniem jest to tylko kwestia korzystnej oferty. Czy wobec tego słowa Australijczyka miały być zaczepne w stosunku do kibiców? Chyba nie – kontynuuje była działacz.

Szerokim echem odbiły się również słowa Doyle’a o jego młodszych rodakach. Utytułowany zawodnik zarzucił im, że zaczynając karierę w Polsce kierują się tylko pieniędzmi, zamiast uczyć się rzemiosła na torach brytyjskich.

– Jason zapewne mówił to mając na uwadze swoje doświadczenia z początku kariery, gdyż on sam trafił do polskiej ligi stosunkowo późno. Nie ukrywajmy jednak, że to właśnie w Polsce można zarobić dobre, a nawet bardzo dobre pieniądze. Jeśli weźmiemy pod lupę klub na przykład z Wielkiej Brytanii, to młodego człowieka chcącego tam jeździć musi być na to zwyczajnie stać. Umówmy się – to bardzo drogi sport. Albo więc mają za sobą bogatych sponsorów, bądź rodziców, albo sami dobrze zarabiają i wystarczy im praca zawodowa, żeby uprawiać takie „hobby”. Oprócz ligi polskiej, bardzo trudno jest bowiem utrzymać się z samej jazdy na żużlu – tłumaczy była prezes Stali Rzeszów.

Cellfast Wilki Krosno sezon zaczną nigdzie indziej, niż właśnie w Lesznie. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można spodziewać się zatem sporej dawki gwizdów ze strony leszczyńskich fanów w kierunku 37-latka.

– Ja uważam, że to akurat nie będzie miało większego wpływu na jego dyspozycję – Jason to przecież profesjonalista i zawsze powinien jechać na 100% swoich możliwości. W przeszłości wielokrotnie mieliśmy przypadki takich sytuacji i wówczas to nie za bardzo oddziaływało na żużlowców. Moim zdaniem, to bardziej będzie świadczyło o kibicach, jak przyjmą swojego byłego zawodnika. Ze strony Australijczyka natomiast będzie pewna „napinka”, bo wiadomo, że na torze swojego byłego klubu chciałoby się uzyskać najlepszy możliwy wynik, choć niejednokrotnie wychodzi to w drugą stronę. Jak to będzie – przekonamy się niebawem – podsumowuje polska przedsiębiorczyni.

Przypomnijmy, że starcie pomiędzy Fogo Unią Leszno, a Cellfast Wilkami Krosno odbędzie się już 9 kwietnia na Stadionie Żużlowym im. Alfreda Smoczyka.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Są ustalenia w sprawie Adriana Miedzińskiego. Zawodnik przejdzie dodatkowe badania

Żużel. Martin Vaculik sprostował plotki odnośnie powrotu do Krosna! „Po moim ogłoszeniu w Gorzowie, żaden klub do mnie dzwonił”