Emil Sajfutdinow. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zbliżający się sezon będzie pierwszym dla Emila Sajfutdinowa po powrocie z zawieszenia. Emil w rozmowie z brytyjskimi mediami zdradził jak wyglądały jego pierwsze dni po wybuchu wojny oraz skomentował jego angaż w Wielkiej Brytanii. Dzięki kontraktowi w Ipswich, nie będzie ograniczony tylko do startów w PGE Ekstralidze.

 

Po napaści Rosji na Ukrainę, rosyjscy sportowcy zostali zawieszeni. W sporcie żużlowym podjęto również radykalne kroki, wykluczając tym samym ówczesnego indywidualnego mistrza świata – Artioma Łagutę – oraz brązowego medalistę – Emila Sajfutdinowa. Zawodnicy musieli zmierzyć się również z ogromną falą hejtu, którą napędzali kibice. – To był ciężki okres dla mnie i mojej rodziny. Ale dla innych ludzi był to jeszcze bardziej wyniszczający czas. Już po jednym czy dwóch dniach miałem mnóstwo wiadomości na mediach społecznościowych, naprawdę nieprzyjemnych. Dlatego natychmiast zamknąłem wszystkie moje media społecznościowe. Ilość wiadomości była niewiarygodna – mówi Emil Sajfutdinow dla Speedway Star.

5-krotny drużynowy mistrz Polski tłumaczy również, że wciąż jest tą samą osobą, jaką był przed wybuchem wojny. Dodatkowo zdradza, jak trudno było zaplanować swoją przyszłość, w pierwszych dniach po zawieszeniu. – Chciałbym, żeby ludzie zrozumieli, że nie zmieniłem swojej osobowości 24 lutego 2022 roku. Jestem wciąż tą samą osobą, którą byłem 23 lutego. Nie zrobiłem nic złego. Jestem po prostu sportowcem. Świat się zmienił, ja nie. Kiedy świat zmienił się 24 lutego, to był to trudny moment. Naprawdę nie wiedziałem co robić, a cały zespół był w szoku. Musieliśmy spróbować zaplanować powrót do startów, ale nie wiedzieliśmy kiedy. Nie było takiego momentu, kiedy wiedzieliśmy, że coś się zmieni. To było coś, czego próbowaliśmy się dowiedzieć, ale nikt nie mógł nam powiedzieć – powiedział zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń.

33-latek mimo wszystko nawet w tych najtrudniejszych chwilach mógł liczyć na wsparcie. – Skupiłem się na powrocie do startów i na rozmowie z odpowiednimi ludźmi. Nie mogę ujawnić wszystkiego, ale naprawdę wiele osób okazało się bardzo pomocnych. Chciałbym im ogromnie podziękować. Każdego ranka czekamy na jakąś wiadomość, że ludzie u władzy nagle usiądą przy stole, aby zawrzeć pokój i zakończyć ten proceder. To jest dla nas najważniejsze – kontynuuje.

Niedawno wszystko wskazywało na to, że Sajfutdinow będzie musiał ograniczyć się do startów tylko w PGE Ekstralidze. Jednak parę dni temu ogłoszono jego angaż w brytyjski klubie z Ipswich. Tym samym Premiership coraz bardziej rośnie w siłę. – Chris Louis zadzwonił do nas z pytaniem, czy jest możliwość, abym ścigał się w Wielkiej Brytanii. Myślałem, że w tym momencie będę się ścigał tylko w Polsce. Chris zadzwonił do mojego menadżera Tomasza Suskiewicza i chciał mnie mieć w zespole. Odpowiedziałem: „dlaczego nie, Anglia to świetna opcja”. Susi ponownie porozmawiał z Chrisem i powiedział, że mogę się ścigać, ale musi załatwić to, to, to i to! Wyglądało na to, że będzie wiele rzeczy do zrobienia, aby to umożliwić. Ale Chris mówi: „ok, załatwię to” – zdradza.

– Jestem bardzo zadowolony z kontraktu w Wielkiej Brytanii, ponieważ zawsze miałem dobre relacje z ludźmi stamtąd. Oczywiście świat się teraz zmienił i może opinia i perspektywa niektórych osób jest teraz inna, ale jako sportowiec mam nadzieję, że nadal mam tam fanów. Zdobyłem mistrzostwo drużynowe w większości lig, w Polsce, Szwecji i innych krajach kilka razy, ale nigdy żadnego w Anglii, więc może to będzie sezon, w którym będę miał szansę – kończy.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Emil Sajfutdinow: Bez powrotu w tym roku kończyłbym karierę. Są większe problemy niż moje starty w GP (WYWIAD)

Żużel. Trener Apatora spokojny o formę Emila. „On nie stracił kontaktu z motocyklem”

POLECAMY:

Żużel. Ceny karnetów na pierwszoligowych stadionach. W Rybniku najdrożej w Polsce