Emil Sajfutdinow/ fot. Klaus Hauptmann/fb MSC Wolfe Wittstock
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnim czasie kibice nie mieli zbyt wielu wieści od Emila Sajfutdinowa. 33-latek po ubiegłorocznym zawieszeniu rosyjskich zawodników zdecydował się na rezygnację z aktywności medialnych i przestał udzielać się w mediach społecznościowych. Teraz, po odnowieniu polskiej licencji, będzie mógł wrócić do rywalizacji. W pierwszym wywiadzie po powrocie trzykrotny brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata mówi o tym, jak minęły mu ostatnie miesiące, opowiada o przygotowaniu do nadchodzących zmagań, otwarcie zaznacza, że na tę chwilę nie myśli o powrocie do cyklu Grand Prix, a także przyznaje, że jeśli zawieszenie potrwałoby dłużej, to zakończyłby swoją przygodę z czarnym sportem.

 

Przez rok kibice nie oglądali Cię na żużlowych torach. Jakie emocje towarzyszyły Ci, gdy ostatecznie potwierdziło się, że możesz wrócić?

Tak naprawdę w pewnym momencie nie wierzyłem już, że to się wydarzy. Gdy więc okazało się, że będę mógł kontynuować karierę, to po prostu poczułem radość. W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy mi w tym powrocie pomogli. Bez tych wszystkich osób oraz bez Polskiego Związku Motorowego nie byłoby to możliwe.

Długo nie było wiadomo czy ta decyzja w sprawie powrotu Rosjan z polskimi paszportami będzie dla Ciebie pozytywna. Jeśli musiałbyś czekać kolejny rok, to zakończyłbyś karierę?

Jeśli ta decyzja dotycząca powrotu na tor w 2023 roku byłaby negatywna, to na pewno zakończyłbym karierę. W takiej sytuacji nie wiedziałbym cały czas co się wydarzy. Powrót po wielu latach oczekiwania według mnie nie miałby sensu. Poza tym, jestem odpowiedzialny za swoją rodzinę, więc zwyczajnie musiałbym zająć się czymś innym.

Zdecydowałeś się, odmiennie niż np. Artiom Łaguta, na nie udzielanie wywiadów. Po wrzuceniu swojego stanowiska odnośnie wojny na Ukrainie zawiesiłeś też media społecznościowe. Skąd taka decyzja?

Zawiesiłem wszystkie konta, ponieważ hejt oraz wiadomości, które dostawałem były nie do zaakceptowania. Nikt nie chciałby czytać tego, co mi wysyłano. Grożono mnie oraz mojej rodzinie. Jeśli chodzi o wywiady, to taką podjęliśmy decyzję i nie ma się co nad nią rozwodzić.

Czym się zajmowałeś podczas tej przerwy od startów?

Przede wszystkim poświęciłem bardzo dużo czasu rodzinie. Do tego bardzo dużo trenowałem. Czasami nawet dwa razy dziennie.

Władze Apatora nie ukrywają, że wspierałeś drużynę podczas Twojej przerwy od startów. Na czym polegała Twoja pomoc toruńskiemu zespołowi?

Skoro klub wspierał mnie podczas zawieszenia, to nie wyobrażałem sobie, abym nie pomógł, kiedy mnie o to poproszono. Pomagałem głównie juniorom. Kilka razy podczas treningów oraz parę razy sprzętowo. Tutaj też składam podziękowania dla właścicieli klubu, a także wszystkich pracowników za to wsparcie. Również bez nich ten powrót nie byłby możliwy.

Emil Sajfutdinow/ fot. Klaus Hauptmann/fb MSC Wolfe Wittstock

Jak utrzymywałeś formę przez ten czas? Z pewnością było inaczej, gdy nie miałeś świadomości, że za chwilę masz do odjechania kolejne zawody…

Z utrzymaniem formy fizycznej nie było żadnego problemu. Co prawda, były to tylko treningi, ale wydaje mi się, że jestem dobrze przygotowany do sezonu. Jazda na motocrossie umożliwiała mi z kolei pozostanie w kontakcie z motocyklami, a to jest bardzo ważne. Jestem w 100 procentach gotowy do ścigania.

A jak wyglądały zimowe zakupy sprzętowe po tym jak motocykle rok spędziły w garażu? Musiałeś dokupić mniej sprzętu niż normalnie?

Wbrew pozorom nie oszczędzałem i dokupiłem jeszcze kilka silników. Moim zdaniem mój park maszyn jest na poziomie zawodników z cyklu Grand Prix.

Żużlowcy wracający po rocznym zawieszeniu często robili to w świetnym stylu. Potwierdzeniem na to jest chociażby Patryk Dudek. Czujesz taki głód jazdy, że w Twoim przypadku może być podobnie?

Jak będzie, tego nie wiem. Tak naprawdę sezon pokaże jak ta przerwa na mnie wpłynęła. Żeby być w większym rytmie startowym postanowiłem podpisać kontrakt w Anglii, gdzie odjadę około 30 imprez. W tym momencie wygląda na to, że moja kariera w Mistrzostwach Świata i Europy dobiegła końca, więc tego czasu na inne ligi mam więcej.

Skąd pomysł na dołożenie sobie jazdy akurat w barwach Ipswich Witches?

Chris Louis wykonał tytaniczna pracę, abym się tam znalazł. Jak wspomniałem, mam więcej czasu i jest to teraz po prostu możliwe. Chcę mieć częstszy kontakt z motocyklem nie tylko podczas treningów, ale i zawodów.

Jesteś już po pierwszym tegorocznym wyjeździe na tor. Jak się czułeś kilka dni temu na motocyklu na Motoarenie?

Czułem się bardzo dobrze, a i tor był świetnie przygotowany do jazdy. Właściwie to mógłbym już startować spod taśmy.

Miałeś już kilka okazji do integracji z zespołem. Mieliście zajęcia na kręgielni, teraz spędzacie czas razem na zgrupowaniu w Hiszpanii. Jak czujesz się w Apatorze?

Od momentu podpisania kontraktu w 2021 roku czułem się świetnie i tak jest nadal. Jak już mówiłem, otrzymałem od całego klubu wielkie wsparcie, więc naprawdę nie mam na co narzekać.

Po roku będziesz mógł pomóc zespołowi na torze. Wasz skład ma mocne zestawienie seniorskie, bo oprócz Ciebie są też Patryk Dudek, Robert Lambert, Paweł Przedpełski czy Wiktor Lampart. Sądzisz, że stać Was na medal w tegorocznych rozgrywkach?

Myślę, że najpierw musimy awansować do najlepszej czwórki w play-offach. Co z tego wyjdzie dalej, to już zobaczymy na koniec sezonu.

A które inne zespoły uważasz za mocne? Większość ekspertów mówi o klubach z Wrocławia oraz Lublina…

W PGE Ekstralidze wszyscy są mocni i nigdy nikogo nie można skreślać, bo każdy zawodnik i drużyna ma swoje ambicje i dąży do tego, aby wygrywać. Rzeczywiście na papierze te dwie ekipy wyglądają na najmocniejsze, jednak w sporcie zdarzają się niespodzianki. Może będziemy jej świadkami w sezonie 2023.

Nigdy nie ukrywałeś, że Twoim marzeniem jest sięgnięcie po mistrzostwo świata. Liczysz, że powrót do Grand Prix w kolejnych latach także będzie możliwy?

Jak wspomniałem, w tej chwili nie widzę szans na powrót do GP i SEC. To nie jest jednak największy problem tego świata. Naprawdę ludzie mają większe zmartwienia niż to, czy ja tam będę. Chciałbym, aby najpierw rozwiązały się problemy zwykłych ludzi, a dopiero później będę się zastanawiał czy uda mi się jeszcze stanąć na podium GP.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Niemiecka perełka odważnie mówi o przyszłości. „Chcę poprowadzić Niemcy na szczyt!” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Ekspert komentuje ruch Falubazu. „Spodziewałem się dalszej współpracy z Unią Leszno” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)