Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Parę dni temu Stelmet Falubaz Zielona Góra ogłosił transfer Michała Curzytka. Młodzieżowiec tym samym dołącza do drużyny aspirującej o awans do PGE Ekstraligi. Wielu kibiców i ekspertów spodziewało się wypożyczenia któregoś z leszczyńskich juniorów, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku. Swoje zdanie na ten temat wyraził Jacek Frątczak.

 

Stelmet Falubaz Zielona Góra po nieudanej próbie awansu w zeszłym sezonie, z pewnością postara się wrócić do PGE Ekstraligi w zbliżających się rozgrywkach 1. Ligi Żużlowej. Nowym dyrektorem sportowym klubu została legenda Piotr Protasiewicz. Wiele osób uważa, że to właśnie za jego sprawą do ekipy z Winnego Grodu dołączyli Rasmus Jensen, Przemysław Pawlicki czy Luke Becker. Ponadto swoje kontrakty przedłużyli Tungate i Buczkowski. To sprawia, że Myszka Miki ponownie będzie faworytem do wygrania ligi.

Jedynym mankamentem miała być formacja młodzieżowa, na której prócz Dawida Rempały, próżno szukać oszałamiających nazwisk. Kibice spodziewali się z pewnością ponownego wypożyczenia Maksyma Borowiaka, który w zeszłym sezonie był jedną z ważniejszych postaci w fazie play-off. Zarząd klubu zszokował większość osób, gdy się okazało, że do drużyny nie dołączył żaden leszczyński Byk, a Spartanin – Michał Curzytek.

– Falubaz zdawał sobie sprawę, że musi uzupełnić każdą formację w drużynie o zawodników lepszych niż byli dotychczas. A zestawienie juniorskie jest kluczowe, co w zeszłym roku udowodnił zaciąg leszczyński. Niestety, na ten moment klub nie dysponuje wychowankami, którzy gwarantują odpowiednią jakość. W związku z tym junior z zewnątrz mnie nie dziwi, ale kierunek wyboru już tak. Ja również spodziewałem się dalszej współpracy z Unią Leszno. Sytuacja się nagle zmieniła. Mam wrażenie, że Falubaz nie chciał czekać i ryzykować, że zostanie z niczym. To dlatego został uruchomiony temat Michała – mówi były menedżer klubu Jacek Frątczak dla polskizuzel.pl.

Curzytkowie w przeszłości byli uznawani za wartościowych juniorów, a na obu braci rzucił się Andrzej Rusko, kontraktując ich w Betard Sparcie Wrocław. Niestety Michał nie zrobił znaczących postępów, a w zeszłym sezonie miał przez pewien czas problem z wywalczeniem choćby jednego punktu na wyjeździe. – Michał jest zawodnikiem dość doświadczonym i mimo słabszego sezonu to zdecydowanie pewniejsza opcja niż Fabian Ragus. A to niezwykle istotne przed tak ważnym sezonem. Dla zawodnika to też szalenie ważny rok. Wprowadzenie przepisu o żużlowcu U24 wprawdzie przedłuża życie tych mniej wybitnych juniorów, ale Michał i tak musi wiele udowodnić. Czeka go sezon prawdy. Zejście ligę niżej to sensowny ruch. Zobaczymy, czy nastąpi odbicie i kontynuacja kariery, czy jednak wydarzy się coś innego – podsumowuje Frątczak.