Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątek, w ramach „Żużlowego wieczoru”, odbyło się w Lesznie spotkanie z Rafałem Dobruckim. Sala wypełniła się wieloma fanami żużla, a były zawodnik opowiedział m.in. o swojej karierze czy pracy szkoleniowca reprezentacji.

 

Rafał Dobrucki urodził się w Lesznie, choć swoją karierę zaczynał w barwach Polonii Piła. Jego ojciec, Zdzisław Dobrucki, jest legendą leszczyńskiego klubu, w którym spędził szesnaście sezonów. – Dla mnie nie było jakiejś daty szczególnej, kiedy zdecydowałem, by jeździć na żużlu. To przyszło naturalnie, żużel był u nas odkąd pamiętam. Zajeżdżałem rowerki, rowery, potem motorynki, simsony. Weszło to w krew, ta żyłka ścigania była przez rowery i nielegalne wyścigi na motorach, tak to się zaczęło – wspominał Dobrucki cytowany przez Radio Elka. – Tata widział to wszystko, spawał te rowery i naprawiał motocykle. Sam już wtedy wiedział, że chyba coś z tego będzie – dodaje.

Obecny trener reprezentacji Polski do Leszna trafił dopiero 10 lat po rozpoczęciu swojej kariery żużlowej, w 2003 roku. – Odbyło się to za sprawą pana Józefa Dworakowskiego, który ma niespełnione marzenie, żeby Unia Leszno w zawodach ligowych jeździła samymi wychowankami, rodowitymi leszczynianinami. To go skłoniło, abym wylądował w Lesznie – przyznał.

W 1995 roku doszło do niecodziennej sytuacji, po której wychowanek Polonii został laureatem głównej nagrody Konkursu Fair Play. – Za mną jechał Wiesław Jaguś, i mi zaczął defektować motocykl. Jaguś na mnie wpadł i sędzia go niesłusznie wykluczył. Winowajcą byłem ja, a właściwie mój motocykl. Sędzia podjął błędną decyzję, co mu zgłosiłem. Dotarło to później do PKOl i dostałem nagrodę, za którą byłem bardzo wdzięczny – wspominał.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Emil Sajfutdinow: Bez powrotu w tym roku kończyłbym karierę. Są większe problemy niż moje starty w GP (WYWIAD)

Żużel. Znamy pierwszych uczestników Memoriału Petera Cravena. Na liście startowej między innymi Zagar i Lidsey