Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 2013 roku Tai Woffinden był jedynym Brytyjczykiem w cyklu Grand Prix i pewnie głównie z tego powodu otrzymał stałą dziką kartę. Było to jego drugie podejście do rywalizacji o indywidualne mistrzostwo świata i wykorzystał je w stu procentach. „Tajski” złoto przypieczętował w ostatniej rundzie w Toruniu już na samym początku zawodów.

 

Początek cyklu Grand Prix 2013 należał do Emila Sajfutdinowa, który pewnie zwyciężył 3 z 6 rund. Rosjanin na półmetku znajdował się na pierwszej pozycji z 84 punktami, mając jedenastopunktową przewagę nad drugim Woffindenem. Brytyjczyk miał za zadanie odrabiać stratę już od kolejnej rundy, jednakże w duńskiej Kopenhadze stracił kolejne dwa punkty.

Następny turniej w Terenzano poszedł jednak pomyśli „Woffy’ego”, który zajął drugie miejsce w zawodach, zdobywając 18 punktów. Za nim uplasował się Sajfutdinow, jednakże dowiózł tylko 10 punktów, dzięki czemu Woffindenowi zostało tylko 5 punktów straty. Na czoło klasyfikacji wskoczył już w kolejnej rundzie, odbywającej się w Daugavpils. Tam bardzo słabo spisał się Baszkir, który tracił po zawodach 3 punkty. W samym turnieju uzyskał zaledwie 7 punktów, a kolejne wspaniałe zawody zanotował Tai, dowożąc 15 oczek.

Do końca cyklu zostały wówczas 3 turnieje. Praktycznie przesądzone było, że kwestię mistrzostwa rozstrzygną pomiędzy sobą Woffinden i Sajfutdinow. Dla obu była to nowa sytuacja, ponieważ nigdy wcześniej nie byli tak blisko najważniejsze trofeum w żużlu. Sen Rosjanina szybko się skończył, a w świetnej sytuacji znalazł się Brytyjczyk. Mecz półfinałowy Enea Ekstraligi pomiędzy Toruniem a Częstochową zakończył się fatalnie dla Emila. Upadek, który zanotował na Motoarenie zakończył sezon Sajfutdinowa, któremu uciekła szansa na tytuł oraz chociażby na medal.

Woffinden wykorzystał jego nieszczęście i w pewny sposób dowiózł mistrzostwo. Tytuł przypieczętował już w piątej gonitwie w ostatniej rundzie w Toruniu, kiedy to przywiózł za swoimi plecami najpoważniejszego rywala do złota, czyli Jarosława Hampela. Polak pomimo ogromnej straty miał wciąż matematyczne szanse, jednakże po tym wyścigu mógł tylko skupić się na dowiezieniu drugiego miejsca w klasyfikacji, tym samym zdobyciu wicemistrzostwa świata.

„Tajski” później w wywiadzie dla mediów SGP powiedział, że jego marzenie się spełniło, a swój tytuł zadedykował zmarłemu w 2010 roku swojemu ojcu – Rob Woffindenowi. Brytyjczyk ma na swoim koncie jeszcze dwa tytuły IMŚ z 2015 i 2018 roku. Ponadto jest dwukrotnym wicemistrzem świata z 2016 i 2020 roku oraz ma jeden brązowy medal z 2017.

Szymon Makowski, PoBandzie

 

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Emil Sajfutdinow: Codziennie czekam na wiadomość, że ludzie u władzy usiądą przy stole, aby zawrzeć pokój. To jest najważniejsze

Żużel. Dziennikarz Canal+ wskazuje faworyta pierwszej ligi. „Ten zespół jest budowany z myślą o przyszłości”