Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zdecydowanie można zauważyć, że w ostatnich kilkunastu latach zarządzanie w polskich klubach sportowych przeszło znaczną profesjonalizację. Obecnie niewiele klubów boryka się z poważnymi problemami z terminowymi wypłatami. To zdecydowanie kontrastuje z przeszłością. Wielu zawodników do dziś czeka na swoje pieniądze zarobione przed laty na torze. Jednak trudności finansowe nie dotyczyły tylko Polski.

 

Tomasz Gapiński, udzielając wywiadu dla klubowych mediów H.Skrzydlewska Orła Łódź, przyznał, że w trakcie swojej kariery żużlowej nie udało mu się zaoszczędzić wystarczająco dużo na sportową emeryturę. Dużym czynnikiem było tu trudne położenie finansowe klubów szwedzkich, dla których jeździł „Gapa”.

– Może jakbym odzyskał wszystkie zarobione pieniądze, to coś by się dało odłożyć. Często zawodnicy narzekają na zaległości w Polsce. Ja już nie odzyskam sporych kwot, zarobionych podczas startów w Szwecji. Razem aż trzy zespoły z tego kraju do tej pory nie uregulowały ze mną tych spraw – przyznaje Gapiński.

Żużel. Kto pierwszy, ten lepszy? Kapitan Stali tłumaczy

Żużel. Przyjemski mówi o obozie z Motorem. „Zderzenie z inną rzeczywistością”

Doświadczony żużlowiec zdaje sobie sprawę, że o wywalczenie zarobionych pieniędzy będzie bardzo trudno. – Pewnie się na to nie doczekam – dodaje.

Gapiński wspomniał również, że nie był zainteresowany powrotem do ligi szwedzkiej. – Były pewne rozmowy, ale warunki były tak niekorzystne, że szkoda byłoby mojego zdrowia i zaangażowania. Wyjazd na zawody to praktycznie trzy dni wyjęte z tygodnia, a zyski są minimalne. Za te pieniądze niech ryzykują młodzi, którzy potrzebują jak najwięcej startów i nie zwracają uwagi na koszty – wyjaśnił.

Przypomnijmy, że Gapiński po raz ostatni występował w Szwecji w 2022 roku. „Gapa” bronił wówczas barw Rospiggarny Hallstavik, wywalczając dla niej w 7 meczach 39 punktów i 2 bonusy.