Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Mamy początek lutego, a przyszłość Maksyma Borowiaka wciąż nie jest znana. Zawodnikowi w ostatnim czasie najbliżej było do dwóch klubów ze Metalkas 2. Ekstraligi – Innpro ROW-u Rybnik oraz Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Sprawa wciąż nie jest jednak wyjaśniona, bo w grę wchodzą ogromne pieniądze.

 

Jak wspominał Jerzy Kanclerz, koszt samego wypożyczenia juniora wynosi 200 tysięcy złotych. Do tego należy doliczyć kwotę za podpis, która może wahać się w granicach 250-300 tysięcy złotych. Łącznie daje nam to bagatela pół miliona złotych, co dla każdego klubu z tego pułapu jest gigantycznym wysiłkiem finansowym. Jak przekazał Sławomir Kryjom w rozmowie z Radiem Elka, sam zawodnik dogadał się już z tymi dwoma klubami, natomiast klub nie otrzymał oficjalnej oferty.

– Wiemy, że Maksym Borowiak oczywiście za naszą zgodą spotkał się z prezesami ROW Rybnik i Polonii Bydgoszcz, wiemy również, że uzgodnił tam swój indywidualny kontrakt. Natomiast do nas oficjalnie nie wpłynęło żadne pismo z prośbą o jego wypożyczenie – powiedział Kryjom

Żużel. Co z żużlem w Rawiczu? Jest jasna deklaracja

Co ciekawe, kluby i tak dostały spory upust za samo wypożyczenie. W ubiegłym sezonie za ściągnięcie Borowiaka Enea Falubaz musiał wyłożyć 300 tysięcy złotych, więc mowa tu o sporej obniżce. A stawka jest bardzo duża, bo dobrze punktujący junior każdej z tej ekip daje olbrzymi handicap.

– Wiemy jak ten zawodnik mógłby zmienić układ sił w pierwszej lidze. W ubiegłym roku Falubaz zapłacił zdecydowanie więcej za jego wypożyczenie, a my i tak obniżyliśmy tę kwotę – kwituje Kryjom.

Jeżeli kluby ostatecznie nie dogadają się co do wypożyczenia Borowiaka, ten będzie przygotowywał się do sezonu wraz z Unią. Być może powalczy on o skład z Antonim Mencelem, Damianem Ratajczakiem oraz Hubertem Jabłońskim.

POLECAMY:

Żużel. Dla kogo Złote Koło 2023? Dziennikarze świata niemal jednomyślni (WYNIKI, cz. 1)