Jakub Krawczyk. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dwa dni przed półfinałowym spotkanie pomiędzy drużynami z Ostrowa i Zielonej Góry ogłoszono przedłużenie kontraktu m. in. Jakuba Krawczyka. Lider formacji młodzieżowej miał oferty z PGE Ekstraligi, a najbardziej zainteresowana nim była Betard Sparta Wrocław. 19-letni zawodnik wyjaśnił, dlaczego pozostaje w macierzystym klubie.

 

Arged Malesa Ostrów przegrała pierwszy półfinał 42:47 z Enea Falubazem Zielona Góra. Choć gospodarze prowadzili przez większą część spotkania, to goście odrobili straty z nawiązka w wyścigach nominowanych. Można stwierdzić, że wszystkich najbardziej zaskoczył tor, który przed zawodami wydawał się wręcz betonowy. Z biegiem czasu robił się jednak coraz bardziej przyczepny – Przed zawodami wydawało się, że naprawdę będzie twardo. Jednak z każdym równaniem i polewaniem ten tor puchł i otwierał się. Było to nawet widać po czasach – powiedział nam Jakub Krawczyk.

W czwartek ogłoszono pozostanie lidera formacji młodzieżowej ostrowskiego klubu. Przez dłuższy czas spekulowano nad transferem do Betard Sparty Wrocław, do której miał trafić Krawczyk. 19-latek postanowił przedłużyć kontrakt z macierzystą drużyną, co było wielkim szokiem dla środowiska żużlowego. Mówiono nawet, iż w przyszłym sezonie miałby pełnić rolę zawodnika do lat 24. Sam zainteresowany dementuje tę plotkę. – To jest nieprawda. Normalnie będę startował z pozycji juniora. Na zawodnika U24, klub ma pewien plan – odparł.

Wielu ekspertów uważało, że Jakub powinien zrobić krok do przodu i zdecydować się na starty w PGE Ekstralidze. – Nie do końca trzeba iść do Ekstraligi, żeby w dalszym ciągu się rozwijać. Można też być bardzo dobrym zawodnikiem w pierwszej lidze i na to nie ma recepty. Nie jest powiedziane, że trzeba jeździć tylko w Ekstralidze, żeby piąć się do góry. Decyzja należała do mnie i tak postąpiłem – wytłumaczył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Sędzia w Ostrowie popełnił kluczowy błąd? „Zostałem okradziony!”

Żużel. Sensacja wisiała w powietrzu. Rasmus Jensen: Spodziewaliśmy się trudnego meczu