Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Max Fricke po kilku sezonach spędzonych w PGE Ekstralidze w końcu jeździ jak lider z prawdziwego zdarzenia. Ten ruch transferowy ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz po czasie można określić mianem strzału w dziesiątkę. Zawodnik obecnie znajduje się na szesnastym miejscu wśród klasyfikowanych zawodników, legitymując się średnią na poziomie 2,0 punktu na bieg.

 

Historia wielkiego talentu

Max Fricke to żużlowiec, który od początku swojej przygody w polskiej lidze udowadniał, że talent ma olbrzymi. Już jako 18-latek notował bardzo dobre wyniki w pierwszoligowym ROW-ie Rybnik. Rybniccy kibice pamiętają z pewnością genialne szarże Fricke’a. Szczególnie wtedy, kiedy na ówczesnym domowym torze objeżdżał Bartosza Zmarzlika, pokazując olbrzymią inteligencję na torze.

Następnie Fricke przeszedł do Betard Sparty Wrocław, w której spędził aż trzy lata. Pierwszy sezon nie był kolorowy, gdyż zakończył on starty ze średnią biegową wynoszącą tylko 1,568 punktu na bieg. Pomimo tego, utalentowany Australijczyk otrzymał kolejną szansę, bo, jak wiadomo, początki w nowym klubie mogą być ciężkie. Kolejny sezon był już o wiele lepszy. Fricke był ważną postacią swojego zespołu. Zakończył sezon z wicemistrzostwem Polski i punktował na poziomie 1,802 oczka na bieg. Wydawało się, że wszystko idzie w kapitalną stronę, lecz następny sezon był dla Maxa bardzo słaby. Pomimo brązowego medalu, sezon zakończył ze słabymi statystykami. Średnia wynosiła 1,554 punktu na bieg.

Kolejny ośrodek, w którym wylądował zawodnik to Falubaz Zielona Góra. Sezon 2021 rozpoczął niezwykle dobrze. Już w pierwszym spotkaniu pobił swój rekord punktów w meczu, zdobywając 13 punktów. Po pierwszych czterech kolejkach miał średnią 2,13 punktu na bieg. Wydawało się, że to będzie rok przełamania. Jednakże połowa sezonu okazała się dosyć słaba. Dopiero w końcówce zmagań Max powrócił do dyspozycji, którą miał na początku sezonu. Jednym z momentów, w którym widać było ambicję oraz to, jak bardzo oddany jest drużynie był mecz z Unią Leszno. Wówczas Fricke zanotował 12 punktów, lecz w ostatnim biegu przywiózł „dwójkę”, a Falubaz przegrał 44:46. Wtedy Australijczyk przepraszał kapitana, Piotra Protasiewicza, że nie udało mu się pokonać Piotra Pawlickiego i zdobyć punktów na wagę utrzymania. Pięknie pożegnał się, tymczasowo, z PGE Ekstraligą, kiedy to we Wrocławiu wyśrubował swój kolejny rekord, zdobywając 15 punktów.

Pomimo spadku,Fricke zdecydował się nie rozstawać z Zielona Górą. Miał być liderem z prawdziwego zdarzenia, który wprowadzi ponownie Falubaz do najwyższej klasy rozgrywkowej. Takim zawodnikiem faktycznie był do momentu, w którym nie dostał kontuzji. Podczas SGP w Malilli upadł po ataku Pawła Przedpełskiego. Konsekwencje były bardzo poważne. Rozcięty kciuk, a w nim uszkodzone nerwy. Pomimo urazu, Fricke wystąpił w finale, ale pojechał słabo, a drużyna ostatecznie nie awansowała. Na domiar złego w przedostatnim biegu 1. ligi żużlowej uczestniczył w fatalnym wypadku. W jego wyniku doznał kolejnych kontuzji. U zawodnika stwierdzono złamania łopatki, mostka oraz urazy płuc. W pechowym sezonie Fricke wygrał aż 51 biegów w 94 startach, co średnio dawało 54,2% wygranych biegów, a to budziło spory podziw.

Po rocznej przerwie Australijczyk powrócił do PGE Ekstraligi, lecz tym razem przywdział barwy GKM-u Grudziądz. Początek sezonu w wykonaniu Fricka był słaby. Przełamanie przyszło na jego ulubionej Motoarenie, gdzie wywalczył 14 punktów. Od tego momentu zanotował passę bardzo udanych występów. 15 punktów z piekielnie silną Spartą Wrocław czy chociażby 14 punktów w Lublinie, gdzie zabrał komplet punktów Bartoszowi Zmarzlikowi. Sezon nadal trwa, ale widać, że Fricke jest głodny punktów i sukcesów. Dopiero ostatni mecz z Cellfast Wilkami był słaby, ale patrząc na ostatnie występy można go traktować jako wypadek przy pracy. Obecna średnia zawodnika wynosi 2,0 punktu na bieg, a wydaje się, że to nie koniec progresu.

Po czym poznać, że w końcu stał się liderem?

Najlepsza wartością pokazującą czy zawodnik jest liderem, czy też bardziej postacią drugoplanową określa procent wygranych biegów. Wiadomo od zawsze, że najlepsi i najszybsi dojeżdżają do mety najczęściej pierwsi. A w tym przypadku u żużlowca GKM-u można zauważyć progres, w stosunku do poprzednich sezonów ekstraligowych. Zobaczmy, jak to wygląda na liczbach.

2016 – ROW Rybnik, 1,727 śr/b, 17/66 zwycięstw – 25,7% wygranych biegów
2017 – ROW Rybnik, 1,746 śr/b, 18/59 zwycięstw – 30,5% wygranych biegów
2018 – Sparta Wrocław, 1,568 śr/b, 15/81 zwycięstw -18,5% wygranych biegów
2019 – Sparta Wrocław, 1,802 śr/b, 13/81 zwycięstw – 16,0% wygranych biegów
2020 – Sparta Wrocław, 1,554 śr/b, 10/74 zwycięstw – 13,5% wygranych biegów
2021 – Falubaz Zielona Góra, 1,816 śr/b, 15/76 zwycięstw – 19,7% wygranych biegów
2022 – Falubaz Zielona Góra, 2,309 śr/b, 51/94 zwycięstw – 54,2% wygranych biegów (1 liga)
2023 – GKM Grudziądz, 2,000 śr/b, 19/54 zwycięstw – 35,2% wygranych biegów

Jak możemy zauważyć, na początku kariery w PGE Ekstralidze, Australijczyk notował przyzwoity procent wygranych biegów. Po przejściu do Sparty Wrocław, wartość ta z roku na rok spadała, więc był postacią drugoplanową w zespole. Przechodząc do Falubazu, Fricke zanotował lekki progres w stosunku do startów w wrocławskiej drużynie. Jednakże najlepszą wartość, jeżeli chodzi o najwyższą klasę rozgrywkową, ma obecnie w GKM-ie Grudziądz. 35,2% już bardzo dobrym wynikiem, pozwalającym traktować Maxa jako lidera. Dla porównania Jason Doyle w Wilkach Krosno osiąga 33,9% wygranych biegów, więc jest to gorszy wynik od młodszego z Kangurów.

Co jest przyczyną tej zmiany, że Fricke nagle po tylu latach zaczął wyglądać jak lider w PGE Ekstralidze? Trudno powiedzieć. Być może przyczyną było zejście do pierwszej ligi, w której wygrywał seryjnie. To pomogło zbudowało pewność siebie, dzięki której zawodnik zalicza obecnie świetny sezon. Wpływ może mieć także domowy tor, gdzie średnia Fricke’a równa jest 2,0. To pokazuje, że Australijczyk w końcu spasował się przy H4.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Unię czeka najważniejsze spotkanie w tym roku? „Jest strach i niepewność” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Artiom Łaguta nie chce jeździć w eliminacjach do GP. „Czekam, co będzie dalej” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Sprawdzili sprzęt Polaka w Szwecji. Nie przeszedł kontroli! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)