Wczoraj odbywały się kolejne spotkania w Bauhaus-Ligan. Wydarzeniem, które jest najszerzej komentowane po starciach w Szwecji nie jest żaden spektakularny bieg, a to, co stało się przed spotkaniem. Kontroli sprzętowej nie przeszły bowiem gaźniki Bartłomieja Kowalskiego.
Jednym z wczorajszych starć w Drużynowych Mistrzostwach Szwecji był pojedynek Vastervik Speedway z Indianerną Kumla. Przed spotkaniem zaczęły docierać informacje, że jeden z polskich uczestników spotkania, jeżdżących w ekipie z Kumli, posiadał nieregulaminowy sprzęt. Nie było pewności czy chodzi o Bartłomieja Kowalskiego czy Krzysztofa Buczkowskiego.
W trakcie transmisji w Eleven Sports żużlowca, któremu zarekwirowano silniki wskazał komentator Marcin Musiał i powołał się na anonimowe źródło. Po zawodach wiadomości uzupełnił drugi z komentatorów, Maciej Markowski. Dodał, iż Polak nie korzysta z oryginalnych gaźników marki Blixt.
Warto podkreślić, że zawodnik wziął udział we wtorkowym spotkaniu. Starcia z drużyną z Vastervik dobrze wspominał jednak nie będzie. Junior wystąpił w trzech wyścigach i przywiózł w nich jedno oczko.
Wieści z Szwecji wywołały lawinę komentarzy i zapewne ponownie rozpoczęły dyskusję o dopingu technologicznym. Na ten moment trudno się spodziewać większych kar dla polskiego juniora. Z pewnością kontrole we wszystkich rozgrywkach będą jeszcze bardziej dokładne.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Unia odpowiada! Są zaskoczeni radykalnym podejściem Ekstraligi
Żużel. Intensywne żużlowe dni w Motowizji! Pięć transmisji!
Żużel. Unia wygra ligę i nie awansuje?! Ważny komunikat
Żużel. Michelsen przekazał fatalne wieści! Wiadomo, co z dalszymi startami
Żużel. Krótkie rozstanie z PGE Ekstraligą? Polonia blisko transferu
Żużel. Kontrowersja wokół kontuzji Jeleniewskiego! Stanisław Burza tłumaczy