Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od wczoraj bardzo dużo się mówi o sprawie Bartłomieja Kowalskiego. Jeden z czołowych polskich juniorów miał zgłosić do starcia Vastervik – Indianerna Kumla nieregulaminowe gaźniki. Teraz jego klub wyjaśnia, że dziś przeprowadzono szczegółowe dochodzenie oraz dodatkowe pomiary, a zawodnik został niesłusznie oskarżony o oszustwo.

 

W sprawie młodzieżowca Betard Sparty Wrocław pojawiło się mnóstwo opinii. Część komentujących kwestionowała nawet tegoroczne bardzo dobre wyniki w PGE Ekstralidze, sugerując, że mogły być one spowodowane sprzętem niezgodnym z regulaminem. O tym, że nie ma szans na to, aby żużlowiec korzystał z nieregulaminowych gaźników w PGE Ekstralidze mówił jednak na naszych łamach rzecznik PGE Ekstraligi, Przemysław Szymkowiak.

Cała sprawa rozchodziła się o rozmiar gaźnika. Z komunikatu szwedzkiego klubu Bartłomieja Kowalskiego wynika, że podczas kontroli w Vastervik użyto wadliwego urządzenia pomiarowego. Dziś przeprowadzone zostało bowiem szczegółowe dochodzenie. Skontaktowano się także z Mikaelem Blixtem, czyli producentem gaźników. Nowe pomiary wykazują, że zawodnik nie dopuścił się próby oszustwa. Wszystkie gaźniki mieszczą się w limitach regulaminowych. Dopuszczany ostateczny limit to 34,1 mm, gaźniki żużlowca mają rozmiar 34,051, 34,100, 33,960, 33,990.

Mocny głos w sprawie na koniec oświadczenia zabrał dyrektor Indianerny, Peter Johansson. Szwed wyraził nadzieję, że każdy kto oskarżał zawodnika poczeka następnym razem na możliwość oczyszczenia się danej osoby z zarzutów.