Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tegoroczne rozgrywki są pierwszymi dla Bartosza Zmarzlika, w których nie reprezentuje barw klubu z Gorzowa. 3-krotny mistrz świata przeniósł się do zespołu z Lublina, w którym także prezentuje się bardzo dobrze. Statystycznie mimo wszystko słabiej, niż ostatnie dwa lata w macierzystej drużynie. Jego średnia znacząco spadła względem ubiegłorocznej, co zauważyli kibice, pytając gdzie jest ten rozwój, o którym wspominał, odchodząc z Gorzowa.

 

W listopadzie ubiegłego roku oficjalnie ogłoszono jeden z najgłośniejszych transferów ostatnich lat. Stało się już bowiem jasne, iż Bartosz Zmarzlik zasili Platinum Motor Lublin, żegnając się tym samym z macierzystym klubem z Gorzowa. 3-krotny mistrz świata swoją decyzję argumentował tym, że chce się dalej rozwijać, wychodząc ze swojej strefy komfortu. Zaznaczył także, iż nie odchodzi dla pieniędzy, co bardzo poruszyło jego dotychczasowych sympatyków. Wszyscy bowiem domyślali się jak ogromny kontrakt Zmarzlik otrzyma w nowym klubie.

Choć 28-latek dominuje w cyklu Grand Prix oraz w Indywidualnych Mistrzostwach Polski, to w lidze nie wiedzie mu się aż tak kolorowo. W dalszym ciągu jest najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi, lecz jego średnia biegowa jest najsłabsza od roku 2020. Zmarzlik zdobywa średnio 2,564 punktów na wyścig, a w ubiegłym roku wykręcił swoją rekordową zdobycz 2,679. Kibice więc zaczepiają najlepszego żużlowca globu, gdzie ten rozwój, o którym wspominał rok temu.

Piętno na wynikach Bartosza odbiło parę spotkań. Zaczęło się od wpadki w debiucie przed własną publicznością. Wówczas w meczu z wrocławską Spartą zdobył siedem punktów w pięciu biegach, przez co nie załapał się do piętnastego wyścigu. Kolejne nieudane spotkanie odnotował w Toruniu, gdzie nie zdołał wygrać żadnego biegu, a w dodatku został minięty w ostatniej gonitwie na samej kresce przez Roberta Lamberta, dzięki czemu Brytyjczyk wydarł zwycięstwo dla swojego zespołu.

Wychowanek gorzowskiej Stali przyzwyczaił kibiców do bardzo wysokiego poziomu, więc każda jego minimalna wpadka jest nazywana większą, bądź mniejszą niespodzianką. Szczególnie idzie to zauważyć w czterech ostatnich meczach, w których Zmarzlik nie zdobywał kompletów tylko zdarzały mu się pojedyncze słabsze wyścigi. Choćby wczoraj, kiedy to został przywieziony podwójnie przez parę Lambert-Lampart oraz gdy musiał uznać wyższość nieoczekiwanie bardzo szybkiego Pawła Przedpełskiego.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Nietypowy „defekt” Smektały. To dlatego przywiózł bezbarwne zero

Żużel. Sajfutdinow nie zgodził się z decyzją arbitra! Został niesłusznie wykluczony?

POLECAMY:

Żużel. Odnalazł prędkość z mistrzowskiego sezonu. Szukał tego cały rok