Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Wrocławianie wciąż są głównymi faworytami do zdobycia złotego medalu. Choć wielu uważało, że zespół nieco zwolnił, to oni pokazali swoją siłę w ćwierćfinałowym starciu z Fogo Unią Leszno. Teraz zmierzą się w półfinale z FNS KS Apatorem Toruń. Lider drużyny jest zadowolony, że nie trafili już w półfinale na lubelski Motor.

 

Betard Sparta Wrocław w cuglach zwyciężyła rundę zasadniczą. Przez dwanaście kolejek byli niepokonani, lecz potknięcie nastąpiło w dwóch ostatnich spotkaniach z Fogo Unią Leszno i Platinum Motorem Lublin. W ćwierćfinale nie dali już jednak plamy i dwukrotnie pokonali zespół z Leszna. Dzięki temu zajęli pierwszą pozycję w małej tabeli i w półfinale zmierzą się z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń.

– Tak, jak skończyliśmy rundę zasadniczą, tak kończymy ćwierćfinał, na pierwszym miejscu. Pokazaliśmy całą swoją moc. Dobrze, że zajęliśmy pierwszą lokatę, bo gorzej byłoby trafić na Motor Lublin. Nie byłoby wówczas fajnego finału – powiedział nam lider zespołu, Artiom Łaguta.

Można powiedzieć, że rywalizacja ponownie zaczyna się od nowa, bowiem w grze zostały już tylko cztery drużyny i każda ma równe szanse na końcowy sukces. Spartanie zmierzą się z Aniołami, którzy w ostatnim czasie prezentują się coraz lepiej. Szczególnie z bardzo dobrej strony pokazał się Paweł Przedpełski, czyli lider Apatora podczas spotkania w Lublinie.

– Zostały same najlepsze drużyny. To była tylko kwestia czasu, kiedy Toruń odpali oraz tacy zawodnicy, jak Paweł Przedpełski. W ćwierćfinale trafili ze wszystkim jak widać. Czeka nas trudny półfinał, ale zrobimy wszystko, by awansować do finału – przekazał.

Rewanżowe starcia ćwierćfinałowe odbywały się o jednej porze. Mecze wystartowały w Częstochowie, Wrocławiu i Lublinie wystartowały o godzinie 19:15. Kibice mieli świetną zabawę, ponieważ cały czas otwarta była kwestia awansu z pozycji lucky losera. Jak to wyglądało wśród zawodników?

– Pytałem o wyniki menedżera, Rafała Lewickiego. Przed 14. biegiem wiedziałem, że musimy zrobić 8 punktów, by być na pierwszym miejscu. Później dowiedziałem się, że wystarczy 3:3 w ostatnim biegu, by skończyć na czele – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Uniknęli najgorszego, lecz apetyt rósł w miarę jedzenia. Tego żałują po porażce z hegemonem

Żużel. Wiktor Lampart: Pokonać Bartosza Zmarzlika? Niesamowite. Cieszę się z awansu

POLECAMY:

Żużel. Ubiegły sezon zakończył poważną kontuzją. Chce wrócić do polskiej ligi, ale ten przepis mu to utrudnia (WYWIAD)