fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od dekady w polskim żużlu jest dosyć stabilnie, patrząc na liczbę drużyn startujących na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Już w niedalekiej przyszłości możemy się jednak spodziewać się zmian, które zreformują krajowe zmagania. O ocenę sezonu, państwowym sponsoringu oraz przyszłości rozgrywek opowiada prezes PGE Ekstraligi, Wojciech Stępniewski.

 

Ostatni raz dziesięć drużyn w PGE Ekstralidze widzieliśmy w 2013 roku. Wtedy także z rozgrywek ligowych zniknął owiany niechlubną sławą KSM. Sporo w ostatnim czasie jest pogłosek o możliwym powrocie do rozwiązań, które miały miejsce w przeszłości.

– Na pewno w sezonie 2024 w PGE Ekstralidze startować będzie osiem drużyn. Nie zmieni się też system rozgrywek, będzie taki sam, jak obecnie. Jeśli chodzi o przyszłość i kolejne lata, to mogę powiedzieć, że szykuje się duża zmiana, ale za wcześnie na konkrety. Mogę też zdradzić, że po przejęciu zarządzania przez Ekstraligę Żużlową nad rozgrywkami obecnej 1. Ligi Żużlowej, chcemy doprowadzić do kompleksowych zmian systemowych, aby w dużej mierze ujednolicić regulaminy, a także połączyć w dość logiczną całość zasady spadków i awansów oraz ogólnej rywalizacji w obu zawodowych klasach rozgrywkowych w polskim żużlu – mówi Stępniewski dla speedwayekstraliga.pl

Kończący się sezon przyniósł sporo emocji. Główni faworyci z Lublina i Wrocławia jednak nie zawiedli i znaleźli się w finale, rozgrywając pomiędzy sobą batalie o najcenniejszy medal. Najwięcej nerwów fanom z pewnością przyniosła ostatnia runda Speedway Grand Prix w Toruniu, kiedy Bartosz Zmarzlik po ciężkim boju obronił tytuł mistrza świata. Wspomniane wydarzenia cieszyły się świetną frekwencją na trybunach i przed telewizorami.

–  Nie wystawiłbym zbiorczej oceny, ponieważ uważam, że jest konieczna analiza wielopłaszczyznowa. Jeśli brać pod uwagę stronę marketingową i wizerunkową, to ponad 500 tys. widzów przed ekranami telewizorów, komputerów czy urządzeń mobilnych Canal+ i Canal+ Online finału PGE Ekstraligi, który został wzorowo zorganizowany – należy ocenić bardzo dobrze. Ostatnie SGP w Toruniu przed TV oglądało ponad 700 tys. widzów, ale na antenie otwartej TTV. Zatem wynik naszego finału uważam za absolutnie rekordowy. Generalnie całe rozgrywki cieszyły się świetną oglądalnością telewizyjną i jesteśmy na stałym poziomie 150-160 tys. widzów, biorąc pod uwagę średnią z 70 meczów. Gdy dodamy do tego grubo ponad 9 tys. widzów na stadionach, ponownie uśredniając, mając na uwadze, że obiekty w Lublinie, Grudziądzu czy Krośnie bardzo często były wypełnione po brzegi, a ich pojemność jest ograniczona, to dalej moja ocena jest bardzo pozytywna. Zakończyliśmy rozgrywki przy doskonałej i godnej finałów oprawie na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, możemy śmiało postawić się na równi z najnowocześniejszymi widowiskami sportowymi czy artystycznymi w tym względzie – stwierdził.

Ostatnio sporo mówi się o sponsorach w żużlu, a konkretnie o spółkach skarbu państwa, które dotują czarny sport. Wielu z kibiców ma negatywne odczucia, co do państwowych pieniędzy przeznaczanych na kluby. Najwięcej emocji w tym zakresie jest wokół Platinum Motoru Lublin, który otrzymuje najwięcej pomocy z SSP.

– Jestem absolutnie zwolennikiem takiego wsparcia, bo uważam, że to jest jedna z możliwości pozyskiwania budżetu klubów. Hipokryci, którzy w przeszłości pozyskiwali również środki publiczne na funkcjonowanie klubów żużlowych, lecz teraz ich nie mają, niech zamilkną. Przypomnę, że nikomu pieniądze w polskim żużlu nie „spadają z nieba”, prezesom Jakubowi Kępie czy Michałowi Świącikowi także. Oni, ale nie tylko oni, bo przecież można też spojrzeć na inne kluby, choćby gorzowski i krośnieński. Wypracowali wsparcie takich sponsorów, musieli przekonać do siebie zarządy, czy działy marketingu określonych spółek do inwestowania w kluby. Dziś lament niektórych ekspertów, że ktoś korzysta ze środków spółek skarbu państwa może być wyłącznie narzędziem do redukcji tego zaangażowania przez niektóre środowiska polityczne. I tego chcemy? W myśl zasady: „ja nie mam, to i sąsiad mieć nie może”.  Jestem absolutnie przekonany o tym, że takie zaangażowanie wychodzi na dobre klubom, ale też właśnie tym sponsorom. I oby więcej takich sytuacji, bo to oznacza wyłącznie, że rozgrywki PGE Ekstraligi są dobrą marką.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Ciekawe nazwisko na liście życzeń Skorpionów. Wezmą juniora z PGE Ekstraligi? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Gorąco w Opolu. Rezygnacja ważnego sponsora?! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)