Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Enea Falubaz Zielona Góra w niedzielę podejmie ekipę ROW-u Rybnik. Dla gospodarzy może być to prawdziwe święto, które da upragniony powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pomimo przychylności losu, w województwie lubuskim czuć pokorę wobec zbliżającego się finału. O spotkaniu oraz przygotowaniu toru w związku z niekorzystnymi prognozami, opowiadał Piotr Protasiewicz.

 

Po zwycięstwie w Rybniku to Falubaz Zielona Góra jest blisko powrotu do PGE Ekstraligi. W Grodzie Bachusa prawdopodobnie chłodzą się już szampany z myślą o fecie po finale 1. ligi.

– Myślenie o świętowaniu to jeszcze nie pora i czas. Do odjechania jest piętnaście trudnych wyścigów. Owszem jest zapas, ale to jest dziesięć punktów, a nie trzydzieści. Skupienie, koncentracja oraz pokora muszą być, bo to są zawody. Wierzę, że tak zawodnicy przystąpią do tego spotkania. Zresztą inaczej sobie tego nie wyobrażam, bo to grupa zawodowców. Spokojny będę o 19:30 w niedzielę, jeśli uda się to odjechać – przekonuje Protasiewicz w rozmowie z klubowymi mediami.

Odroczenie awansu może spowodować… pogoda. Prognozy nie są optymistyczne, więc nie wiadomo czy uda się odjechać finał. Jak przygotowują się zatem zielonogórzanie na tę sytuacje?

– Na pewno nie jest to idealnie komfortowe, ale z drugiej strony dzisiaj już mamy status meczu zagrożonego. Myślę, że warunki nie będą się zbytnio różniły. Czy byłby mecz zagrożony, czy by padało, to uważam, że zawodnicy sobie poradzą. My nie czarujemy z torem, gdyż jest on w miarę stabilny, więc ten deszcz nie powinien przeszkodzić, jeśli przestanie padać zgodnie z prognozami. Powinien być dzięki temu nawet lepszy do ścigania – stwierdził.

Wydaje się, że tylko kataklizm może spowodować brak awansu siedmiokrotnych mistrzów Polski. Wygrana z Rybnika daje poczucie bezpieczeństwa, a ponadto goście kolejny raz wystąpia w osłabieniu spowodowanym kontuzjami.

– Nie będę czarował, na papierze jesteśmy faworytami. Jedziemy u siebie, mając dziesięciopunktową zaliczkę, czyli większość atutów jest po naszej stronie. Pamiętajmy, że to mimo wszystko jest tylko sport, wiele sytuacji losowych, o których nie chciałbym mówić, może się wydarzyć. Nerwowość ta może się wkraść. Zrobię wszystko żeby ta drużyna była dobrze przygotowana i podeszła do tego pojedynku, jak do każdego innego. Został jeden krok do realizacji celu i chyba byłoby to grzechem, gdybyśmy tego nie wykorzystali – skwitował „PePe”.