Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Żużel w Japonii? W pierwszej chwili brzmi to zupełnie nieprawdopodobnie. Kilka lat temu pisaliśmy na naszych łamach o japońskim zawodniku, Jimmym Ogisu, który jako jedyny, oprócz ścigania się w niezwykle popularnych wyścigach auto race, próbował swoich sił na klasycznym żużlu. Dziś rozmawiamy z jego synem, Koichiro. Japończyk opowiedział nam o karierze ojca.

 

W próbach realizacji żużlowych marzeń był na tyle skuteczny, że dane mu było ścigać się na torach australijskich czy angielskich. W Anglii Ogisu wystartował w 1970 roku w turnieju Wills  Internationale obok takich gwiazd jak Mauger, Olsen czy Moore. Jego występ miał być magnesem dla publiczności. Żużlowiec został opisany w programie zawodów jako jedyny japoński zawodnik amator, który kiedykolwiek pojawił się w Wielkiej Brytanii, a jego pojawienie się było wielkim przełomem dla brytyjskiego żużla i sportu na półkuli zachodniej. 25 maja na stadion przyszło ponad dwadzieścia tysięcy kibiców. Japończyk zdobył w zawodach jeden punkt, ponieważ jeden z zawodników dotknął taśmy.

– Nie brakowało takich, którzy nazywali go japońskim klaunem. Na torze bardzo mocno odstawał. Zdaniem Ogisu, wpływ miały na to duże różnice sprzętowe. Zawody oglądało wtedy ponad dwadzieścia tysięcy kibiców. Wielu z nich przyszło, aby zobaczyć nie Maugera, ale właśnie skośnookiego zawodnika – pisał o turnieju Peter White w publikacji „Where Are They Now”.

Koichiro, na wstępie, dziękujemy, że zgodziłeś się krótko porozmawiać. W Europie tato jest znany wśród kibiców żużla jako jedyny zawodnik z Japonii, któremu było dane trenować i ścigać się w Europie. Można jednak znaleźć niewiele bardziej szczegółowych informacji na jego temat. Proszę powiedz zatem, skąd w ogóle wziął się u niego pomysł, aby ścigać się w wyścigach auto race i jednocześnie na żużlu?

Tutaj mogę tylko posiłkować się tym, co słyszałem z opowiadań. Wedle nich było tak, że po drugiej wojnie światowej bardzo mało osób dysponowało motocyklem. Tato, nie wiem skąd, ale takowy posiadał. Ktoś zobaczył jak sobie radzi i zaproponowano mu starty w wyścigach auto race. Później ścigał się, a raczej próbował, na torach szutrowych i to było już jak żużel. Jeździł głównie na torze w Funabashi. Później, jak wiadomo, tory ziemne zostały systematycznie zmieniane na twarde, betonowe. 

Tato był tym zawodnikiem, który prawdopodobnie jako jeden z nielicznych miał okazję do startów w Australii i Nowej Zelandii. O ile mi wiadomo, poza nim w Australii była widziana również swego czasu japonka Nanae Okamoto (tu można  zobaczyć próbne jazdy Japonki w Australii- dop.red)…

Tato był mistrzem Japonii, a do Australii wybrał się później, ponieważ, jak już mówiłem, tory szutrowe były w Japonii likwidowane i systematycznie zastępowane betonem. Z tego co mi wiadomo, w tym wypadku również było tak, że ktoś o tacie gdzieś słyszał i postanowiono go do Australii zaprosić. Startował również na torach  w Nowej Zelandii. Jak doskonale wiesz, była również Anglia. Tam też został zaproszony, jednak  z jego  opowieści najbardziej utkwiło mi w głowie to, że podróżował do Anglii luksusowym statkiem. To musiało na nim wzbudzić, jak widać, spore wrażenie. 

Kask oraz gogle, których używał Jimmy Ogisu podczas zawodów w Anglii w 1970 roku

Wyścigi autorace były i są w Japonii bardzo popularne. W momencie, gdy tato pojawił się w Europie prasa angielska donosiła o jego przeszłości sportowej i pieniądzach jakie za sobą niosły starty w tej dyscyplinie.

Tak, to całkowita prawda. Po dziś dzień jest to u nas niezwykle popularna odmiana sportów motorowych. Wyobraź sobie, że są wyścigi, w których pierwsze miejsce nagradzane jest kwotą zbliżoną do stu tysięcy euro. Tato jak startował na pewno zarabiał niezłe pieniądze. Wiem z opowieści, że sukcesy świętowali w najwyższym budynku Tokio z restauracją na samej górze. Tam spotykał się z przyjaciółmi z toru. W lokalu tym bywali najsłynniejsi wówczas nasi sportowcy, aktorzy czy piosenkarze. Powodziło mu się na tyle dobrze, że było stać go z kolegami na takie uczty.

Wielkich sukcesów tato na żużlu nie odniósł. Był jednak pasjonatem tego sportu i realizował swoje marzenia. Myślisz, że Jimmy Ogitsu po prostu kochał żużel?

Zdecydowanie tak. To była jedna z jego miłości. Po powrocie z Anglii wybudował obok domu tor żużlowy, taki na wzór angielskiego, i na nim jeździł czy pomagał młodym chłopakom, którzy chcieli spróbować swoich sił. W środku toru z kolei wybudował… kort do tenisa, ponieważ też lubił tę dyscyplinę. Kort od toru odgradzały drzewa. 

Czy Ty, jako syn żużlowca, myślałeś o tym, aby pójść w ślady ojca?

Nie. Ja takich „zapędów” nie miałem. Żużel nie jest mi obcy. Interesuję się nim. Tato miał przyjaciół na całym świecie i to ja dziś z niektórymi z nich utrzymuję kontakt. Tak jest między innymi z rodziną słynnego żużlowca Auba Lawsona, z którą kontakt utrzymujemy po dziś dzień. 

Czym zajmował się Jimmy po zakończeniu swojej żużlowej kariery?

Najpierw mocno pomagał japońskiej federacji motocyklowej. Zajmował się szkoleniem młodych chłopaków, chcących brać udział w wyścigach. Później założył własną firmę, która zajmowała się bieżącą renowacją budynków i ich sprzątaniem. 

Parę tygodni temu gościłeś w Anglii. Odwiedziłeś Muzeum Żużla, w którym spotkałeś się z Bertem Harkinsem…

Tak, jak mówię, żużel nie jest mi obcy. To była moja druga wizyta w muzeum. Było bardzo miło i fajnie zobaczyć, że jest miejsce, gdzie miłość taty do żużla została uhonorowana. 

W rodzinnych zbiorach pozostało wiele pamiątek po motocyklowej karierze taty?

Pewnie Cię zdziwię, ale kompletnie nie. Pozostały nam tylko i wyłącznie zdjęcia. Wiesz, co się stało z resztą? Tato wszystkie swoje „zwycięskie trofea” porozdawał kibicom, znajomym. Na pytanie dlaczego tak robi odpowiadał: „Nie potrzebuję tego, kiedyś wygram ponownie”. On po prostu kochał ściganie, a nie trofea. 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję i pozdrawiam kibiców żużla w dalekiej Polsce. 

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Wyjątkowe przeżycie Zmarzlika! Kubica zaprosił go na tor, śmigał autem za ponad milion! – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Tylko oni nie otrzymali pomocy z państwowych spółek. Wywalczyli medal – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Zdjęcia – materiały rozmówcy