Ostatnie tygodnie są historyczne dla Motoru Lublin. Koziołki po raz pierwszy sięgnęły po tytuł Drużynowych Mistrzów Polski i zrobiły to w spektakularnym stylu. O wielkim sukcesie, finałowym boju z Moje Bermudy Stalą Gorzów, latach wytężonej pracy i najtrudniejszym momencie z tego sezonu rozmawiamy z prezesem lubelskiego klubu, Jakubem Kępą.
Używając języka młodzieżowego można powiedzieć, że w 6 lat przeszedł Pan grę zwaną: „Polski Żużel”. Jak to się robi i jakie emocje towarzyszą Panu po zrealizowaniu tego marzenia?
Emocje wokół drugiego finału w Lublinie to taka sinusoida. Przed samym meczem było bardzo dużo stresu i obaw o wynik końcowy, który nie napawał optymizmem po pierwszym finale w Gorzowie. Natomiast emocje, które towarzyszyły mi po 14. biegu to zapewne radość, spełnienie marzeń i łzy szczęścia. Ciężko było je opanować.
Wracając do pierwszej części pytania, to w mojej ocenie była to walka z wieloma przeciwnościami losu, jak w życiu. Początki były naprawdę ciężkie, pomimo awansów z roku na rok i utrzymania drużyny w Ekstralidze. Było wiele opinii ekspertów o degradacji Motoru w pierwszym sezonie ekstraligowym. Każdy kolejny sukces rodził się bólach, ale wynik końcowy smakował wtedy jeszcze lepiej. Gdyby nie pasja i zaangażowana grupa ludzi, tego sukcesu nie udałoby się zrealizować w tak krótkim czasie.
Finałowy dwumecz był dla Motoru bardzo trudny. Pomogło Wam trochę to, że do rewanżu to Stal przystępowała w roli większego faworyta i wspominano, że tej 12-punktowej straty nikt nie odrobił?
W mojej ocenie ten fakt utrudniał nam jeszcze bardziej przygotowanie do tego finałowego spotkania, zdawaliśmy sobie sprawę jak ciężkie zadanie jest przed nami w odrobieniu tej straty. Dokonanie tego spowodowało tylko więcej łez wzruszenia wśród kibiców obecnych na stadionie i tych oglądających nas przed telewizorami.
Jak bardzo dłużyła się Panu ta powtórka biegu czternastego? Rozmawiałem niedawno z Marcinem Wójcikiem z kabaretu Ani Mru-Mru, wielkim fanem Motoru, i on mówił, że wolał nie patrzeć w tym momencie na pulsometr…
Na szczęście nie zabrałem ze sobą pulsometru, z rana wybrałem się na dłuższą trasę rowerową by oczyścić trochę głowę. W takich chwilach staram zachować spokój, chociaż w biegu 14. działo się naprawdę wiele i trwało to wieczność. W końcu to było postawienie kropki nad i.
Na początku rozgrywek szło Wam bardzo gładko, ale nie można powiedzieć, że cały sezon obył się bez problemów. Który moment tego sezonu przyprawił najwięcej bólu głowy?
W przypadku Motoru Lublin to już chyba tradycja, że przytrafiają nam się turbulencje w trakcie rozgrywek, ale na szczęście zazwyczaj wychodzimy z tych opresji obronną ręką. Najcięższym momentem tego sezonu zapewne była próba toru w meczu półfinałowym w Toruniu.
Przed sezonem zdecydował się Pan na tylko jeden transfer, przyszedł Maksym Drabik. Z perspektywy tych 20 spotkań w barwach Motoru uważa Pan ten ruch za dobry?
Transfer Maksyma Drabika uważam za dobry ruch, który z perspektywy całego sezonu obronił się wynikiem sportowym. Maksym dołożył ważna cegiełkę do historycznego Drużynowego Mistrzostwa Polski dla Motoru Lublin.
Bardzo dużo mówiło się o jego formie przed rewanżowym finałem, kibice zarzucali mu słabą postawę. Jak wyglądało doprowadzenie go do lepszej dyspozycji na rewanż?
Maksym jest profesjonalistą i doświadczonym zawodnikiem, który odjechał wiele spotkań finałowych. Zdawał sobie sprawę z wagi tego spotkania. Z tego miejsca chciałbym mu podziękować, że dał z siebie wszystko i odjechał dobre zawody.
Ogromnym atutem ponownie był domowy tor. W pierwszym roku po awansie można było mówić, że dla innych ekip jest to nieznany obiekt, ale teraz już zdecydowanie nie. To jest zasługa przede wszystkim Macieja Kuciapy?
Wyniki jakie drużyna Motoru osiąga na domowym torze potwierdzają opinie, iż jest to wielki atut naszego zespołu. Maciek Kuciapa wraz z toromistrzem Markiem Walczakiem spędzają tam setki godzin. Ciężka praca tych Panów jest kluczem do powtarzalności nawierzchni przy Z5.
W ostatnich latach słynął Pan z ewolucyjnych, a nie rewolucyjnych okienek transferowych. Teraz odejdzie dwóch seniorów. Jest to zamierzony plan by ta szatnia została mocniej „przewietrzona”?
W kwestii transferów chciałbym się chwile wstrzymać i wrócić do tematu w listopadzie.
Podrążę jednak ten temat. Musi też przyjść ktoś za Wiktora Lamparta, który kończy wiek juniora. Ilu młodzieżowców jest na Pana celowniku?
Na dzień dzisiejszy jesteśmy w trakcie rozmów by znaleźć drugiego juniora do pary z Mateuszem Cierniakiem. Mamy świadomość, że rynek juniorski jest dosyć ubogi.
Czy przewidywane są zmiany w sztabie szkoleniowym? Co roku mówi się o tym, że nieznana jest przyszłość Jacka Ziółkówskiego…
Nie rozmawiałem jeszcze na temat kształtu sztabu szkoleniowego, ale jeżeli chodzi o mnie, to nie widzę potrzeby zmian w tym zakresie.
Tym najgłośniejszym ruchem jest transfer Bartka Zmarzlika. Śmiało może Pan uznać ten ruch za jedną z trudniejszych operacji wykonanych w Motorze?
W studiu Canal+ dałem ponieść się emocjom i wszedłem w polemikę na temat transferu, który budzi najwięcej emocji w środowisku żużlowym, ale proszę się uzbroić w cierpliwość i poczekać do oficjalnego ogłoszenia nowych transferów w Motorze Lublin.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
CZYTAJ TAKŻE:
POLECAMY:
[…] Żużel. Jakub Kępa: 14. bieg trwał wieczność. Transfer Maksyma to był dobry ruch (WYWIAD) R… […]
[…] Żużel. Jakub Kępa: 14. bieg trwał wieczność. Transfer Maksyma to był dobry ruch (WYWIAD) R… […]
Żużel. Pokazywali mu środkowe palce, a on dał im całusa! Thomsen skradł show przy W69!
Żużel. „Dowhan, Frątczak łapy precz od Falubazu”. Zielonogórscy kibice z mocnym transparentem!
Żużel. Stal zgniotła Falubaz w końcówce i zdobyła W69! (RELACJA)
Żużel. Koziołki pewnie ogrywają Lwy! Bitwy Zmarzlik – Madsen ozdobą meczu! (RELACJA)
Żużel. Czerwona kartka w Gdańsku! Junior ukarany za kładzenie się na torze
Żużel. Rekiny się nie zatrzymują! Orzeł w coraz większym kryzysie (RELACJA)