fot. FB/Filip Seniuk #708
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Filip Seniuk to nowa postać w barwach Betard Sparty Wrocław. Utalentowany młodzieżowiec przenosi się z do stolicy Dolnego Śląska na wypożyczenie z Arged Malesy Ostrów Wielkopolski, ale wicemistrzowie Polski mają opcję wykupu zawodnika. O pasji do żużla, sportowych tradycjach w rodzinie, nauce od najlepszych i idolach rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Kilka tygodni minęło już od Twoich przenosin do Betard Sparty Wrocław. Czujesz, że choć jesteś w młodym wieku to może być to ważny krok w Twojej karierze?

Przede wszystkim uważam, że jest to dla mnie bardzo duża szansa. Tak traktuję ten transfer. Będę mógł patrzeć na tych najlepszych i jeździć w najlepszej żużlowej lidze. Staram się jednak o tym jeszcze zbyt często nie myśleć, bo trochę stresu to jednak przynosi.

Cofnijmy się kilkanaście lat wstecz. Pasja do sportu żużlowego była od samego początku? Kto ją u Ciebie zaszczepił?

Wszystko zaczęło się od tego, że gdy miałem trzy latka, to dziadek zabrał mnie na turniej Grand Prix. Tak mi się to spodobało, że szybko powiedziałem ojcu, że chcę jeździć na motocyklu. On kazał mi się najpierw nauczyć jazdy na rowerze, bo jakoś wcześniej nie bardzo chciałem wsiadać na rower z bocznymi kółkami.

Pewnie po obietnicy kupna motocykla nauka poszła szybko…

Nauczyłem się i męczyłem o ten motocykl dalej. Po konsultacjach taty z trenerem Piotrem Baronem ten motor został zakupiony. Wraz z rodziną doszliśmy do wniosku, że najlepszy na początek będzie motocykl do motocrossu.


W rodzinie były jakieś tradycje motocyklowe?

Nie było. Ojciec grał w piłkę, mama też była piłkarką. Ja natomiast wziąłem się za żużel.

A pierwszy idol? Zapewne pojawił się już po tej pierwszej wizycie na turnieju Grand Prix.

Tak na samym początku, to wiadomo, że wrocławianin poszedł za Maćkiem Janowskim. Potem do tego doszedł Tai Woffinden. Od małego zawsze na tej dwójce się wzorowałem. Ważnym momentem było to, jak Tai zdobywał pierwszy tytuł mistrzowski. Wtedy wiedziałem, że za nim chcę podążać.

A jak to się stało, że jako wrocławianin zaczynałeś przygodę w Ostrowie Wielkopolskim?

Zaczynałem nie w Ostrovii, a w OKM-ie Ostrów. To klub motocrossowy, a od tej dyscypliny najlepiej zaczynać przygodę z żużlem. Wszystko wyglądało to tak, że w Ostrowie są jedni z najlepszych szkoleniowców w Polsce. Właśnie dlatego postanowiliśmy, że najlepiej zacząć będzie właśnie tam. Dodatkowo z tym miastem ja i moja rodzina jesteśmy związani emocjonalnie i tak to się potoczyło.

Przez ostatnie lata miałeś okazję pracować z Mariuszem Staszewskim. Możesz potwierdzić opinię, że jest to szkoleniowiec, który ma świetną rękę do młodzieży?

Zdecydowanie się pod tym podpisuję. Trener Mariusz wie jak trafić do młodych zawodników. Używa określeń, które są całkowicie zrozumiałe dla ludzi młodszych od niego. Do tego ma szeroki zakres wiedzy, jeśli chodzi o żużel. To wszystko sprawia, że dobrze się z nim pracuje.

Inne kluby też były zainteresowane ściągnięciem Cię do siebie? Nie jest tajemnicą, że zdolnych juniorów na rynku trochę brakuje.

Parę tych propozycji było. Rozważaliśmy różne opcje, żeby wybrać najlepiej dla moich dalszych startów. Wspólnie z trenerem uznaliśmy, że Wrocław będzie najlepszym wyborem pod kątem szkoleniowym.


Brałeś udział w negocjacjach? Jakie wrażenie wywarł na Tobie prezes Andrzej Rusko, który prowadził rozmowy z największymi zawodnikami na świecie?

Tu powiem szczerze, że ja nie negocjowałem. Z wszystkimi kwestiami, które były do ustalenia z klubem z Wrocławia pomagał trener Mariusz Staszewski. Bardzo mu za to dziękuję, bo to pomocne dla kogoś, kto podejmuje pierwszy raz takie decyzje.

Poza Twoimi idolami w klubie będą też Artiom Łaguta czy Dan Bewley. Będziesz miał wokół siebie mnóstwo gwiazd. To też przekonało Cię do tego wyboru?

To był nawet jeden z ważniejszych powodów. Wybierając klub chcieliśmy, aby w nowym miejscu byli dobrzy trenerzy, ale też tacy zawodnicy, którzy mogą mi pomóc pójść do przodu. Chciałem mieć kogo zapytać w razie, gdybym tego potrzebował.

A okazję do poznania któregoś z nowych kolegów z zespołu już miałeś?

Dana Bewleya znam już nawet długo, bo dwa lata. Jeździliśmy razem kilka razy na motocrossie. Maćka Janowskiego poznałem przez znajomości taty. Nie będę więc całkiem nowy.

Czeka Cię ważna rola w klubie, bo przychodzisz i od razu możesz być liderem formacji juniorskiej. Czujesz, że jesteś gotowy na przywożenie punktów w PGE Ekstralidze?

Myślę, że z kolejnymi biegami będzie coraz łatwiej. Czas pokaże. Najważniejsze to wejść dobrze w sezon. Na pewno chcę odjechać jak największą liczbę biegów w przyszłym roku. Myślę też, że postaram się o wygranie kilku wyścigów juniorskich.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Prezes Wybrzeża: Wskażcie mi choć jednego zawodnika, który przez ostatnie 12 lat w Gdańsku nie otrzymał swoich pieniędzy – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Prezes Polonii ocenia zmiany w rozgrywkach. Chciałby poszerzenia Ekstraligi – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)