Złoty rok. Tak w bardzo dużym skrócie można opisać poczynania Bartosza Zmarzlika w sezonie 2023. 28-latek zgarnął w tym roku złote medale za złoto IMŚ, DPŚ, DMP czy IMP i ponownie był najskuteczniejszym żużlowcem PGE Ekstraligi. Po zakończeniu świetnych rozgrywek rozmawiamy z najlepszym żużlowcem świata o kolejnym najcenniejszym krążku, przenosinach do Lublina i ciągłej chęci poprawiania swoich umiejętności.
Przed sezonem rozmawialiśmy o tym, że po kolejnych triumfach pokazujesz na palcach liczbę tytułów, trochę jak Robert Lewandowski po zdobytych bramkach w danym meczu. Ostatecznie tę „czwórkę” po ostatnim GP w Toruniu mogłeś pokazać. Patrząc na to, co wydarzyło się w Vojens, to było najtrudniejsze złoto pod kątem mentalnym?
Chyba aż tak bym nie powiedział. W każdym sezonie są różne trudności do pokonania. To była na pewno nietypowa trudność, akurat w tym sezonie właśnie to stanęło mi na drodze. Nie spodziewałem się tego, ale ostatecznie wszystko poszło tak, jak bardzo chciałem. Walkę o tytuły trudno jest porównywać. Za każdym razem mierzę się z czymś innym i jakiejś miary tego, co było dla mnie cięższe nie mam.
W Toruniu ładunek emocjonalny był jednak bardzo duży. Wszędzie wspominano o tych sześciu punktach, które tracił do Ciebie Fredrik Lindgren. Kluczowe w finałowej walce było dobre i pewne wejście w zawody?
Oczywiście tamtego dnia presja i oczekiwania były wielkie, ale po treningu poczułem takie fajne wyluzowanie. Myślę, że to mógł być klucz do tego, że tak dobrze się to potoczyło. Wyjechałem na tor, zrobiłem trening i wiedziałem, że jest dobrze. Z perspektywy żużlowca takie odczucia najbardziej mnie uspakajają. Początek mi wyszedł, ale bardzo ważny był ten moment sprzed zawodów.
A zgodzisz się, że ta końcówka sezonu nie była najlepsza w Twoim wykonaniu? W finałach aż tak szybki nie byłeś, zdecydowałeś się też poszerzyć team o Marka Hućkę na te kluczowe zawody.
Ja uważam, że ostatecznie wyniki były dobre. Ta średnia ligowa jest wysoka i zwycięstwa w najważniejszych momentach też przychodziły. Jak jesteś na bardzo wysokim poziomie, to trudno, aby każdego dnia był ten maks. Robimy oczywiście wszystko, żeby tak było, ale czasem te wahania się przytrafiają i jest to normalne.
Te ważne momenty z kończącego się sezonu to, poza czwartym tytułem Indywidualnego Mistrza Świata, Drużynowy Puchar Świata, pierwsze seniorskie Drużynowe Mistrzostwo Polski czy Indywidualne Mistrzostwo Polski. Koniec końców możesz ocenić, że odjechałeś najlepszy sezon w karierze?
Pod względem wyników na pewno tak. Ogólnie też jednak mogę powiedzieć, że dobrze się czułem i naprawdę jestem z tego roku zadowolony. Fajnie też, że można się zastanawiać, który z tych moich sezonów był tym najlepszym. Na tej stabilności mi zależy, więc dobrze, że to był ten: „jeden z”.
Podczas poprzedniej giełdy transferowej dokonałeś bardzo ważnej zmiany. Przeniosłeś się z ebut.pl Stali Gorzów do Platinum Motoru Lublin. Jak rozmawialiśmy wcześniej, to mówiłeś, że czas na ocenę tego ruchu przyjdzie po sezonie. Jaka więc ona jest?
Myślę, że ta zmiana była potrzebna. Wielu rzeczy się nauczyłem. Nie tylko tych żużlowych, ale też innych, takich okołosportowych. To było dla mnie nowe. Musieliśmy otworzyć oczy na wiele nowych rzeczy po tych przenosinach. Dużo nauki tej nowości za mną, ale też jeszcze sporo przede mną.
Nowego „domowego” toru też musisz się jeszcze uczyć? Średnia na wyjazdach w tym roku była nieco wyższa…
Na pewno trochę poprawiłem jazdę w tym miejscu. Czułem się na lubelskim torze dobrze, ale w stu procentach ten obiekt nie jest jeszcze dla mnie odgadniony.
A negatywne strony tego transferu? Pewnie żona Sandra i syn Antek narzekają, że tata właściwie każdy mecz ma na wyjeździe…
To jest tylko zdanie mediów, że to jest jakiś minus. My rodzinnie w żaden sposób tego nie odczuliśmy. Jak była ochota i chęci, to jeździliśmy na te mecze razem. W dzisiejszych czasach to nie jest żaden problem.
Jak jesteś w Gorzowie, to ludzie pytają, kiedy do tej Stali wrócisz?
Wiadomo, że tak się dzieje. Taka kolej rzeczy. Gorzów mam w pamięci, sercu i nic tego nie zmieni. Tam spędziłem całe dzieciństwo. Nie chciałbym nikogo urażać, bo wspominam ten czas świetnie. Cały czas jest to dla mnie ważne miejsce.
Jako Platinum Motor Lublin w przyszłym roku możecie być jeszcze mocniejsi. Sporo mówi się o tym, że pod Twoim okiem wielu zawodników zyskuje, chociażby Mateusz Cierniak. Ty z wiekiem czerpiesz coraz większą satysfakcję z pomagania mniej doświadczonym żużlowcom?
To trzeba by Mateusza o to zapytać. Generalnie w Lublinie panuje dobry klimat do tego, żeby się rozwijać. Całe otoczenie w klubie myśli podobnie, jest skupione na podobnych celach. Nikt przed nikim tych tajemnic nie ma i to bardzo dobrze funkcjonuje. Myślę, że to jest kluczowe do tego, żeby razem z innymi zawodnikami z klubu iść do przodu.
Teraz w zespole będziecie mieli kolejnego zdolnego chłopaka. Mówi się, że Wiktor Przyjemski to najregularniej punktujący młodzieżowiec od Twoich czasów…
Dlatego dajmy mu trochę spokoju. On jest mu najbardziej potrzebny w tym momencie. Niech chłopak robi swoje.
Jeden, być może przyszły zawodnik, pod Twoim okiem szkoli się cały czas. Jak na niego patrzysz, to wiesz już, że Antoś będzie podążał Twoją drogą?
Absolutnie nie. Antoś ma przede wszystkim cieszyć się dzieciństwem i na tym nam najbardziej zależy. Żadnych planów czy żużlowych, czy jakichkolwiek innych nie mamy. Do takich decyzji to jeszcze dużo czasu.
Mistrzowską drogą próbują podążać inni zawodnicy cyklu Grand Prix, ale na razie nie mogą Cię dopaść. Pamiętam, że jakiś czas temu wspominałeś, że groźnym dla Ciebie i świetnie jeżdżącym zawodnikiem jest Dan Bewley. Po tym roku dołączył do tego grona Jack Holder?
To prawda. Myślę jednak, że każdy zawodnik w cyklu Grand Prix ma aspiracje, żeby wygrywać turnieje i mistrzostwa. Bez względu na to, jak się nazywa. Ze mną jest podobnie. Jeździ tam najmocniejsza ekipa na świecie i każdy może wygrywać. W tej kwestii nic nowego nie powiem.
W przypadku wspomnianego Dana często mówi się, że do tej walki o złoto potrzebne jest mu jeszcze trochę więcej spokoju. A Ty masz taki element, który chciałbyś szczególnie poprawić?
Wszystkie elementy żużlowej jazdy chciałbym jeszcze poprawić. Naprawdę. Nie mówię tego dla żartu. We wszystkim zawsze są rezerwy i wiem, że mam ich sporo. Zarówno na dystansie, jak i na starcie chciałbym być jeszcze lepszy. Nad tym pracuje się całe życie. Nie ma sufitu w żużlu.
28 lat masz skończone. Nie ma tajemnicy w tym, że kariera sportowa kiedyś się kończy i trzeba zacząć zajmować się czymś innym. U Ciebie jakieś inwestycje już zostały poczynione, pomyślałeś już pierwszy raz, co chciałbyś robić po karierze?
Jak pomyślę pierwszy raz o końcu kariery, to chyba będzie ten moment, żeby ją kończyć. Nie pojawiają się u mnie takie myśli. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz i temu się w stu procentach poświęcam. To jest dla mnie najważniejsze.
Nawiązując jeszcze do pierwszego pytania i tego pokazywania liczby tytułów. W przyszłym roku będziesz chciał przybić jak najwięcej „piątek”?
To jest niesamowite, bo jesteśmy kilkanaście dni po czwartym tytule, a wszyscy już myślą o kolejnych. Ja natomiast nie zdążyłem się jeszcze tym czwartym nacieszyć i chcę to zrobić. Chcę na spokojnie zamknąć ten rok i zrobić plan na kolejny. Potem nowe motory, nowe rzeczy i będziemy myśleć. Wyniki trudno jest zaplanować i ja tego też nie robię. Wierzę, że ta dobra dyspozycja dalej będzie.
Nie jest tajemnicą, że żużel jest bardzo drogim sportem dla zawodnika. W gronie Twoich partnerów jest potężna firma Orlen. Taki sponsor pomaga w odnoszeniu wielkich sukcesów?
Jest bardzo ważny i pomocny. Dla nas, zawodników, każdy sponsor jest na wagę złota. Żeby być konkurencyjnym w tym sporcie, musisz mieć zbudowany wokół siebie mocny team, w tym także zaplecze w postaci ważnych partnerów. Bardzo za to wszystkim dziękuję, bo bez tego wsparcia byłoby dużo trudniej.
To trochę luźniej na koniec. Miejsce na wakacje, gdzie o tym wszystkim będziesz mógł na chwilę zapomnieć, jest już wybrane?
Na pewno gdzieś wyjedziemy, ale miejsca wybranego jeszcze nie ma. Przedyskutuję to z żoną. Gdzieś polecimy, ale nie mam pojęcia gdzie. Dziś trochę o tym z Sandrą rozmawialiśmy, ale konkretny cel tego wyjazdu jeszcze nie jest ustalony (śmiech – dop.red.).
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję również.
Rozmawiał BARTOSZ RABENDA
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Co za kibic! Czekał na karnet Falubazu… całą noc!
Żużel. Wyróżnienie dla uczestnika cyklu SGP! Został nominowany do prestiżowej nagrody!
Żużel. Postrach Apatora z nowym klubem! Wystartuje w Krakowie!
Żużel. Więcej jazdy dla młodzieżowców. Przełomowa reforma!
Żużel. Rodzinka Janowskich w Dubaju, Hansen na strzelnicy i Tungate z Mikołajem
Żużel. Wielki talent uchronił się przed katastrofą! Był o krok od Stali!