Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Enea Falubaz Zielona Góra zrealizował cel, jakim był awans do PGE Ekstraligi. Zrobił to w wielkim stylu, wygrywając wszystkie swoje 20 meczów w sezonie. Zielonogórzan teraz czeka jednak trudniejsze zadanie, bo utrzymać się w PGE Ekstralidze wcale nie będzie łatwo.

 

Po finałowym spotkaniu w Grodzie Bachusa wszyscy ludzie związani z zielonogórskim klubem mogli odetchnąć z ulgą. Po dwóch latach spędzonych w 1. Lidze Motomyszy wreszcie wracają do elity. Dyrektor sportowy klubu, Piotr Protasiewicz, nie krył radości z osiągniętego wyniku, choć zaznaczył, że prawdziwa walka rozpocznie się dopiero w przyszłym sezonie.

– Nie odbierałbym tego w kategorii sukcesu, bo na takie jeszcze przyjdzie czas. Udało się po prostu zrealizować cel, który był jasny – powrót do PGE Ekstraligi. Nie sądziłem, że nie przegramy ani jednego meczu, choć parę razy było blisko i wtedy ten charakter naszej drużyny był najbardziej widoczny – powiedział po meczu popularny „PePe”.

– W przyszłym roku zderzymy z PGE Ekstraligą i będzie to zupełnie inna para kaloszy. Nie boję się tego powiedzieć – będziemy walczyć o utrzymanie i na chwilę obecną taki jest nasz cel. W ostatnich latach wyglądało to tak, że beniaminek wchodził i za chwilę spadał, więc nie chciałbym, abyśmy podzielili losy tych drużyn. Myślę, że będziemy mocniejsi, ale to jest Ekstraliga, więc czeka nasz trudny kawałek chleba – dodał.

Falubaz na papierze wydaje się dysponować nieco lepszym składem niż Cellfast Wilki Krosno w tym sezonie. Niemal pewne jest to, że szeregi zielonogórzan zasilą Jarosław Hampel, który miał fenomenalną końcówkę sezonu, oraz Piotr Pawlicki. Jeżeli Rasmus Jensen oraz Przemysław Pawlicki przełożą swoją dyspozycję z 1. Ligi na ten najwyższy szczebel rozgrywkowy, to sprawa przyszłorocznego spadkowicza wydaje się być otwarta.