foto. Michał GOLDMOON Kwaśniewski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie jest tajemnicą, że żużlowcy to często ludzie wielu talentów. Nie inaczej jest w przypadku innych osób ze środowiska. Jarek Pabijan, jeden z najbardziej cenionych fotoreporterów, umiejętnie łączy czarny sport z muzyką. Już w sobotę jego zespół Any More zagra koncert w ostrowskiej Piwiarni u Bossmana. W krótkiej rozmowie Jarek opowiedział nam o tym, czego słuchacze mogą się spodziewać, a także zdradził, skąd miłość do Ozzy’ego Osbourne’a.

 

Jak długo grasz już w zespole Any More?

To strasznie wiekowy zespół. Dołączyłem do Any More jakoś w latach 90-tych ubiegłego wieku. Wtedy graliśmy autorski materiał i trochę coverów. Lekkie heavy. Zastąpiłem tam poprzedniego wokalistę, ale po jakimś czasie zespół się posypał, a ja zacząłem śpiewać w heavy metalowej formacji NOL. Po latach (i rozpadzie NOL-a!) postanowiłem wejść do tej samej wody raz jeszcze. Z tamtego składu Any More „ocalał” tylko perkusista (za to jaki!!!!). No i ja…

Gracie piosenki z repertuaru Ozzy’ego Osbourne’a. Skąd wybór właśnie tego artysty?

Po prostu lubię! Pamiętam, że w latach młodzieńczych totalnie zaszokowała mnie muzyka Ozzy’ego zaprezentowana mi przez brata mojego kolegi z liceum z magnetofonu szpulowego. To była płyta „Blizzard of Oz”, a dla mnie dodatkowo pierwszy kontakt z nagraniami stereo na słuchawkach! Gramy Ozzy’ego z czasów kariery solowej, nie sięgając po Sabbathowe nagrania. Tak zwany heavy metal z lat 80-tych wydaje mi się nadal nad wyraz sympatyczny.

Miałeś już przyjemność oglądać Ozzy’ego na żywo?

Tak. Oczywiście. Byłem na koncercie w Sopocie. Ciekawostka – już pierwszej zwrotce pierwszego numeru bawiliśmy się tak fajnie, że zagubiłem się z moim – równie aktywnie bawiącym się – synem. Całe szczęście, mieliśmy ustalone miejsce spotkania po koncercie! Ja jestem dość żywiołowym zjadaczem muzyki, więc na koncertach, na których muzycznie mi się podoba ciężko mi nie odpowiedzieć na energetyczny przekaz ze sceny.

Trochę koncertów już za Wami. Z części z nich pojawiły się fotorelacje. Jak się czujesz po tej drugiej stronie obiektywu?

(śmiech – dop.red.). Mam świadomość, że dobrze to ja wychodzę na zdjęciach rentgenowskich, więc się po prostu nie zastanawiam. Jak śpiewam to śpiewam, a nie pozuję. Może po koncercie pozwalam sobie na jakąś refleksję, ale z perspektywy mojego PESEL-u to mam już do niej pewien dystans.

Muzyka to dla Ciebie to hobby i dobra odskocznia od obowiązków życia codziennego?

Ja jestem muzykiem z zawodu. Skończyłem w tym kierunku studia i znacząca część mojej pracy to właśnie muzyka, bo uczę śpiewu w bydgoskim Pałacu Młodzieży i MDK nr 4 również w Bydgoszczy. Więc jestem strasznym fuksiarzem, bo – podobnie jak z żużlem – udaje mi się łączyć hobby i pasję z aktywnością zawodową! Koncerty to w moim przypadku raczej temat na jesień i zimę, gdy nie ma zawodów żużlowych, więc ostrowski gig będzie jednym z kilku, które sobie zagramy. Tym bardziej nie zamierzamy „brać jeńców” i wyprodukujemy tyle energii ze sceny, ile będziemy w stanie. Mam WIELKĄ nadzieję, że trochę ostrowskich kibiców czarnego sportu lubi rockowe decybele i się pojawi w klubie. Miło będzie pogadać również o żużlu. Przywiozę kilka albumów „Złota Era” – może ktoś będzie je chciał. Bawmy się!

Koncert rozpocznie się o godz. 20. Wszelkie informacje dotyczące sobotniego wydarzenia znajdziecie pod TYM LINKIEM.