Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W miniony weekend odbyła się ostatnia runda SGP2 na toruńskiej Motoarenie. Zawody zwyciężył Jakub Miśkowiak, który wygrywając w finale z Wiktorem Lampartem zdobył brązowy medal, pozbawiając tym samym zawodnika Motoru srebrnego krążka. Mistrzem świata juniorów został Mateusz Cierniak. Dodajmy, że Lampart mógł zdobyć krążek, gdyby nie upadek Mateusza Świdnickiego i powtórka biegu finałowego. Zawodnik Włókniarza został za to zdarzenie zaatakowany w sieci.

 

Przed sezonem funkcję po BSI przejęło Discovery. Zapowiedzieli oni nową erę speedwaya, a pierwsze zmiany zauważyliśmy już w obecnym 2022 roku. Jedną z nich była zmiana nazwy mistrzostw świata juniorów na SGP2, które zostały zorganizowane w postaci cyklu. Sam turniej odbywał się dzień przed rundą Grand Prix, gdzie młodzi zawodnicy mieli możliwość rozmowy i podpowiedzi od o wiele bardziej doświadczonych i utytułowanych idoli.

Pierwszym historycznym zwycięzcą SGP2 został Mateusz Cierniak. Srebrny medal zdobył Jan Kvech, a brązowy krążek zainkasował obrońca tytułu Jakub Miśkowiak. Zawody na toruńskiej Motoarenie nie opiewały w świetne ściganie i mijanki. Najbardziej kluczowym momentem był upadek Mateusza Świdnickiego w finale, w którym po rewelacyjnym starcie prowadził Wiktor Lampart. Zwycięstwo w turnieju gwarantowało mu bowiem srebrny medal, lecz w trakcie biegu poprzez własny błąd z nawierzchnią zapoznał się wychowanek częstochowskiego Włókniarza. Został on tym samym wykluczony z powtórki, a w niej po triumf pognał Jakub Miśkowiak. Ta sytuacja sprawiła, że Wiktor Lampart spadł z nieba do piekła. W pierwszym podejściu miał srebro na wyciągnięcie ręki, ale w powtórce przegrywając z Miśkowiakiem musiał zadowolić się czwartą pozycją w generalce.

Wielu pseudokibiców uważało, że Mateusz pomógł w ten sposób swojemu koledze z zespołu. Zarzucało mu się celowy upadek i wypaczenie wyniku. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca i każdy rozsądny obserwator żużla zauważył, że był to czysto techniczny błąd. Niestety sam zawodnik został obrzucony hejtem w internecie, a jedną z tych wiadomości postanowił się podzielić w swoich social mediach.

W dalszym ciągu zawodnicy są atakowani przez psuedokibiców w internecie. Z podobnym zjawiskiem w tym sezonie musieli się zmagać między innymi Piotr Pawlicki, Krzysztof Buczkowski czy chociażby sędzia Krzysztof Meyze. W naszej dyscyplinie mieliśmy kilka prób samobójczych oraz osób z depresją. Zamiast wyrzucać złe emocje na żużlowców warto ich wesprzeć miłym słowem lub zmotywować. Takie zachowanie umieszczone na powyższym zrzucie ekranu nie powinno się więcej razy powtarzać w stosunku do żadnego człowieka, bez wyjątku czy jest on sportowcem, czy zwykłym anonimowym „Kowalskim”.

Warto przypomnieć o funkcjonującym żużlowym telefonie zaufania. Tam każdy zawodnik oraz działacz może się skontaktować i porozmawiać o swoich problemach. Wystarczy zadzwonić pod numer 600 35 90 60. Linia jest dostępna cały czas.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Hejt w sieci i cienka granica konstruktywnej krytyki, czyli kto czyta komentarze 

Żużel. Ryszard Czarnecki: Władze polskiego żużla powinny wystąpić o dziką kartę dla Janusza Kołodzieja (WYWIAD)

POLECAMY:

Żużel. Rasmus Jensen wzmocni szeregi Falubazu Zielona Góra?