fot. Sebastian Daukszewicz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W swojej karierze najwięcej czasu spędził w rzeszowskiej Stali. Przed rokiem ścigał się w barwach OK Bedmet Kolejarz Opole, lecz jego występy nie były pozytywnym bodźcem do zainteresowania swoją osobą potencjalnych przyszłych pracodawców. Wychowanek Żurawi, Karol Baran, kończy dziś 42 lata.

 

Swoją karierę rozpoczął już w 1998 roku. Pierwsze kroki stawiał w Stali Rzeszów, w której jeździł do roku 2006. Następnie pojawiały się epizodyczne występy w klubach z Częstochowy, Gdańska, Ostrowa Wielkopolskiego, Rybnika, by nadszedł czas na zadomowienie się w Lublinie. W ówczesnym KMŻ-ecie spędził solidne lata 2009-2013.

Żużlowa przygoda na Lublinie się nie zakończyła, bowiem dwa następne sezony, czyli lata 2014 i 2015 spędził w klubie z Krakowa. 2016 rok to ponownie sentymentalny powrót do zespołu rzeszowskiej Stali, lecz po roku nadeszło rozstanie, a wraz z nim kontynuacja Włókniarzu . Jak się później okazało, rozbrat z rzeszowskim speedwayem nie trwał długo, bowiem już w 2018 roku powrócił do macierzy. Dzisiejszy solenizant ponownie przy ulicy Hetmańskiej zawitał na rok, a po roku odszedł do Polonii Piła, która miała mu dać powiew świeżości. Niestety problemy finansowe pilskiej Polonii ponownie nie dały Karolowi Baranowi stabilnej sytuacji klubowej i postanowił zawiesić swoją karierę, by wznowić ją w 2021 roku… jakżeby inaczej w Stali Rzeszów! W ubiegłym sezonie żużlowiec otrzymał szansę w Opolu, gdzie w barwach miejscowego OK Bedmet Kolejarza wystąpił w 11.meczach, wykręcając przy tym średnią 1,458.

42-latek słynął z tego, że nie gryzł się w język. Tak było chociażby w 2021 roku, gdzie po jednym ze spotkań ligowych w Landshut zamieścił wpis na swoich mediach społecznościowych, o takiej treści: „Pewien szef mawia, że jak się kogoś wyprzedza, to nie powinno być kontaktu, tu jednak był, po którym nie miałem się jak złożyć. Widzę tu spore niekonsekwencje w sędziowaniu na każdym szczeblu rozgrywek”. Rzecz jasna Karol Baran w swoim wpisie nawiązał do sytuacji z biegu ósmego, gdzie bronił się przed szybkim zawodnikiem miejscowych, Dimitrim Berge. Francuz na początku czwartego okrążenia wszedł w krawężnik, trącając przy tym Karola Barana i ówczesny zawodnik Stali upadł na tor.

fot. Sebastian Daukszewicz

Karol Baran nie ograniczał się tylko do polskiego rynku. Niewiele osób wie, że swoje piętno 42-latek odcisnął także w brytyjskim Ipswich Witches czy Poole Pirates, a także w rosyjskim Władywostoku, duńskim Grindsted, węgierskim Miszkolcu oraz czeskiej Pradze.

Wychowanek Stali Rzeszów aktualnie ma tzw. kontrakt warszawski w Śląsku Świętochłowice i wciąż czeka na oferty z klubów, które potrzebują wzmocnień. Telefon Barana był przez jakiś moment rozgrzany do czerwoności, lecz nie z powodu możliwego angażu zawodnika, a jego sprzętu. Baran posiada bowiem silnik od Holendra, Berta van Essena, zakupiony kilka miesięcy temu kiedy to van Essen nie był jeszcze aż tak rozpoznawalny. Wielu zawodników dzwoniło nie raz do niego z zapytaniem o odkupienie silnika, lecz sami zainteresowani byli odtrącani z kwitkiem ze względu na dalszą chęć jazdy Barana na żużlu.

Kariera Karola Barana mogła jednak się przedwcześnie zakończyć kiedy to została nagłośniona afera z mafią paliwową w tle. Szybko jednak żużlowiec został postawiony w roli poszkodowanego i mógł swoją przygodę z czarnym sportem kontynuować. Szczęścia jednak do drużyn były zawodnik m.in. Kolejarza Opole czy Polonii Piła nie miał, ponieważ związywał się najczęściej z ekipami, które miały nie małe problemy finansowe.

Przez 24 lata startów na polskich torach w rozgrywkach ligowych pojawił się 298 razy na torze. Wystąpił w 1406 biegach, przywożąc przy tym liczbę 2103 punktów.