Wadim Tarasienko, Marcin Murawski i Frederik Jakobsen
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ZOOleszcz GKM Grudziądz jest jedną z ekip, które zakończyły ściganie w tym roku i są myślami przy sezonie 2024. Grudziądzanie ponownie zamierzali awansować do fazy play-off, ale przez gorsze wejście w rozgrywki znów musieli zadowolić się siódmą pozycją w PGE Ekstralidze. Marcin Murawski, prezes ekipy z Hallera 4, podsumowuje z nami rozgrywki, ocenia dyspozycję poszczególnych zawodników oraz mówi o tym, że zmiany w zespole są potrzebne.

 

Zakończyliście sezon spotkaniem na terenie Tauron Włókniarza Częstochowa. Było to ładne pożegnanie z rozgrywkami, bo zaskoczyliście wszystkich i mocno powalczyliście z gospodarzami…

Był to niezły mecz z naszej strony, ale wynik, który padł, niewiele nam dał. Chcieliśmy walczyć do samego końca o tę szóstą pozycję i wejście do play-offów. Było blisko, ale uważam, że gdyby Unia Leszno była w takiej pozycji, że musiałaby wygrać spotkanie w Krośnie, to by je wygrała. Chcieliśmy jednak pożegnać się zwycięstwem, ale odrobinę do tego zabrakło.

Wraz z ostatnim meczem przychodzi czas na podsumowania. Po sezonie w klubie panuje bardziej radość, bo na początku rozgrywek staliście się głównym kandydatem do spadku z PGE Ekstraligi, czy może jednak rozczarowanie, bo kolejny raz nie wchodzicie do fazy play-off?

To są bardzo mieszane odczucia. Na początku sezonu już nas skreślano i wróżono sezon 2024 w pierwszej lidze. Zaczęliśmy ten zespół budować i pracować nad uratowaniem PGE Ekstraligi dla Grudziądza. To się udało, ale wiadomo, że po takich meczach jak ten z Lublinem apetyt urósł. Po dobrych spotkaniach wróciliśmy do celów sprzed sezonu. Na pewno myśleliśmy o play-offach i ich brak jest rozczarowaniem.

Czyli w skali szkolnej jaką ocenę by Pan wystawił zespołowi?

To był sezon na „trójkę”.

Podczas poprzedniej giełdy transferowej przeprowadziliście wiele zmian w składzie. Max Fricke i Gleb Czugunow przejechali u Was pierwszy sezon. Po zawieszeniu zadebiutować w PGE Ekstralidze mógł Wadim Tarasienko. Jak Pan ocenia rozgrywki w wykonaniu tych zawodników?

Oprócz słabszego początku transfer Maxa wyszedł na duży plus. Po początkowych problemach wrócił na właściwe tory, został takim prawdziwym liderem zespołu i naprawdę imponował. Sezon dla Gleba wyglądał tak, jak sezon GKM-u. Sinusoida. Początek niezły, potem duży spadek formy, a na koniec wyglądało to bardzo solidnie. Jako zawodnik na pozycji U-24 spisał się naprawdę nieźle. Patrząc na całokształt pojechał na „czwórkę”. Przy Wadimie nie ma się do czego przyczepić. Nie wyszedł mu tak naprawdę jeden mecz. Dołączył w trakcie sezonu i wywiązywał się ze swojej roli. Nie mamy do niego zastrzeżeń.

Najtrudniejszy do ocenienia z całego zespołu z pewnością jest Nicki Pedersen…

W jego przypadku, tak jak u Gleba, było trochę przeplatania występów. Wyśmienite mecze w Grudziądzu przeplatał meczami, które niweczyły jego dorobek. Trudno ocenić sezon w jego wykonaniu. Na domowym obiekcie było świetnie, ale na wyjazdach występy były słabe lub czasem w ogóle ich nie było. Ocena w tym przypadku jest bardzo trudna.

Składy klubów ekstraligowych w sierpniu często są już zamknięte. Jak ten temat wygląda w Grudziądzu? Już można powiedzieć, że w składzie będzie sporo zmian?

Zmiany będą. Jeśli coś nie zadziałało, to zmiany są potrzebne. Na ten moment jest jednak za wcześnie, aby mówić o konkretach. Jak mówiłem przy okazji poprzednich pytań, mamy bardzo wiele zagadek w naszym składzie. Musimy się zastanowić, które ruchy będą najbardziej odpowiednie. Przez to, że w wielu przypadkach ta forma była „kameleonowa” te wybory nie są łatwe i wymagają głębszego zastanowienia.

A australijski kierunek z Jasonem Doylem na czele można potwierdzić?

Na tę chwilę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Rozmowy trwają. Trzeba jeszcze chwileczkę poczekać.

Teraz będziecie pracować w gabinetach i z pewnością śledzić poczynania innych drużyn. Kto Pana zdaniem sięgnie po mistrzostwo na koniec sezonu?

Sezon, podobnie jak w naszym przypadku, pokazuje, że kluczem jest wstrzelenie się z formą w odpowiedni moment. Na początku rozgrywek pewnie każdy przypuszczał, że tym mistrzem będzie Betard Sparta Wrocław. Teraz wygląda na to, że Platinum Motor Lublin jest silniejszy. Do najważniejszych meczów jest jeszcze trochę czasu, a wszystko może się zmienić w kilka tygodni. Zwycięzcy upatrywałbym w którymś z tych dwóch zespołów.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Jest na liście życzeń Włókniarza. Zdołają go zatrzymać? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Dołek kapitana Sparty. „Rewolucja niewskazana. Maciek wróci na dobre tory” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)