Tai Woffinden. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie dwa sezony nie były zbyt udane w wykonaniu Taia Woffindena. Brytyjczyk zawodził w Grand Prix, a w rozgrywkach ligowych różnie mu się wiodło. To wciąż jednak jeden z najwybitniejszych zawodników w historii dyscypliny – na swoim koncie posiada trzy złote medale mistrzostw świata, czyli tyle samo, ile obecnie ma Bartosz Zmarzlik. 32-latek jednak ostatnio nie przypominał siebie z tamtego okresu. „Tajski” w przerwie zimowej poczynił spore zmiany, by powrócić na szczyt.

 

Sezon 2021 oraz 2022 to odpowiednio szóste oraz ósme miejsce w cyklu Grand Prix. Jego średnia biegopunktowa w polskiej lidze w porównaniu do poprzednich lat również spadła. – Ostatnie lata nie były dla mnie zbytnio udane. Częściowo powodem takiego stanu rzeczy był fakt, że od 2019 roku praktycznie w każdym sezonie miałem problemy z kontuzjami. W poprzednim roku kłopot tkwił jednak gdzie indziej, bo nie mogłem dojść do ładu ze swoimi motocyklami. W trakcie sezonu zmieniłem tunera i nie za bardzo miałem czas na jakiekolwiek testy – tłumaczy Tai.

DJ, bokser… influencer?

Kibice często zarzucają żużlowcowi, że w ostatnim czasie skupia się na wszystkim, tylko nie na żużlu. Skok ze spadochronem, kariera DJ-a, propozycja walki w klatce – o Brytyjczyku ciągle bywało głośno i to bynajmniej nie z powodu jego znakomitej jazdy. Niektórzy obserwatorzy dawno postawili na nim krzyżyk twierdząc, że żużel nie jest już najważniejszy w jego życiu. Woffinden jednak temu zaprzecza i zapewnia, że nadal ma w sobie motywację i chęć zwycięstwa.

– Gdybym nie wierzył, że ponownie mogę zdobyć tytuł mistrza świata, to by mnie tu nie było. Oczywiście, że chciałbym nim zostać. Wciąż bardzo kocham speedway, to od zawsze było całe moje życie. Mam w swoim życiu jednak miejsce na inne rzeczy, które również sprawiają mi radość – wyjaśnia. – Wiem, co czego jestem zdolny i czego potrzeba, by dotrzeć na szczyt. Gdy jesteś w dobrej formie fizycznej, masz pod siedzeniem odpowiedni sprzęt i nie musisz się o nic martwić, to tak naprawdę już prosta droga do sukcesu. Jestem podekscytowany nowym sezonem i nie mogę się go doczekać – dodaje Brytyjczyk.

Nadszedł czas zmian

W powrocie na szczyt mają mu pomóc ogromne zmiany poczynione od ubiegłego roku. Przypomnijmy, że z jego teamem pożegnał się Jacek Trojanowski, czyli jedna z najważniejszych osób w obozie trzykrotnego mistrza świata. „Tajski” na tym jednak nie poprzestał.

– Od września ubiegłego roku poczyniłem duże zmiany. Pierwszą z nich była zmiana mojego teamu. Ponadto podjęliśmy z moją rodziną również decyzję o wyprowadzce z Polski i zamieszkaniu na stałe w Wielkiej Brytanii. Dodatkowo, w przerwie zimowej udałem się do Australii, by mieć kontakt z motocyklem. To również dla mnie była nowość. Postanowiłem także podpisać kontrakt w Szwecji. Wszystkie zmiany, które od tamtego momentu poczyniłem, miały na celu tylko i wyłącznie przygotować mnie do obecnego sezonu – tłumaczy.

O tym, że urodzony w Scunthorpe żużlowiec planuje wyprowadzkę, wspominał już jego dobry kolega, Darcy Ward. Przypomnijmy, że Woffinden wraz z rodziną osiedlił się pod Wrocławiem w 2020 roku. Miało to związek z pandemią COVID-19, która sprawiła, że przemieszczanie się z państwa do państwa było bardzo utrudnione. Woffinden postanowił jednak wrócić na Wyspy i ujawnia powody tej decyzji.

– Nasza starsza córka, Riley, niedługo pójdzie do szkoły, więc chcieliśmy, żeby była to szkoła anglojęzyczna. Istotnym było również to, żeby dziewczyny przy chęci odwiedzenia rodziny nie musiały lecieć do niej samolotem, a raczej wybrały się pieszo, spacerem – wyjaśnia.

Więcej jazdy kluczem do sukcesu?

Po roku przerwy znów będziemy mogli ujrzeć siedmiokrotnego mistrza Wielkiej Brytanii na torach w Szwecji. Dodatkowy występ w ciągu tygodnia ma pomóc mu w przywróceniu dobrej dyspozycji.

– Moja decyzja o wycofaniu się ze startów w szwedzkiej lidze była spowodowania chęcią „poluzowania” kalendarza, by mieć więcej czasu dla rodziny. Chciałem po prostu, by dziewczyny w fazie dorastania miały tatę w domu jak najczęściej. Teraz, gdy dzieci powoli wybierają się do szkoły, mogę znów myśleć o częstszych startach. Szczerze mówiąc bardzo się cieszę z tego powodu – mówi.

W przerwie zimowej Tai Woffinden nie próżnował. Poleciał on do Australii, by wziąć udział w kilku turniejach tam organizowanych. – Australia to kraj, w którym znajduje się mój rodzinny dom. Nie byłem tam przez dwa i pół roku, więc to, by tam wrócić, było dla mnie bardzo ważne. Jazda w tym kraju miała na celu podtrzymanie kontaktu z motocyklem oraz utrzymanie mnie w optymalnej kondycji – tłumaczy.

Faworyci do złota

Betard Sparta Wrocław, w której barwach jedenasty rok z rzędu przyjdzie się ścigać Brytyjczykowi, w nadchodzącym sezonie naszpikowana będzie gwiazdami. Po roku przerwy wraca Artiom Łaguta, a w okienku transferowym do drużyny ściągnięto Piotra Pawlickiego. To sprawia, że Spartanie będą jednym z głównych faworytów do zgarnięcia złota PGE Ekstraligi. – Mamy mocny zespół, cieszymy się z powrotu do drużyny Artioma. Fajnie, że dołączył do naszej drużyny Piotr Pawlicki. To w porządku chłopak. W drużynie jest naprawdę dobra atmosfera – podsumowuje Brytyjczyk.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Diabły w Poznaniu bez kluczowego zawodnika! „Nie znalazło się dla mnie miejsce w składzie”

Żużel. Wiktor Trofimow: Ucieszyłem się, gdy zadzwonił telefon. Falubaz to profesjonalny klub