Wyścig z czasem. Z pewnością właśnie tymi słowami Brady Kurtz będzie wspominał pojedynek Orła Łódź z Aforti Startem Gniezno. Australijczyk, przez problemy z dokumentami oraz transportem, miał ogromny kłopot z podróżą z Wielkiej Brytanii do Polski i dojechał na stadion przy Wrzesińskiej dopiero na swój czwarty start. Po zawodach żużlowiec łodzian ubolewał nad piątkowymi wydarzeniami i przeprosił kibiców.
Jak przekazał Łukasz Benz, reporter stacji nSport+, Kurtz pojawił się na lotnisku już na 2.5 godziny przed odlotem samolotu. Przez zmianę procedur, w związku z rozwojem pandemii koronawirusa, Kurtz nie mógł wejść na pokład samolotu. Po długich rozmowach z przedstawicielem lotniska Australijczyk ostatecznie uzyskał zgodę na lot, ale musiał szukać kolejnego połączenia.
Następnie 25-latek udał się awionetką do Polski, ale żadne z lotnisk w pobliżu Gniezna nie było w stanie przyjąć takiego rodzaju samolotu. Kurtz musiał lądować na poznańskiej Ławicy i autostradą udał się do Gniezna. Na drogach na zawodnika również czekały problemy, bo Australijczyk i jego kierowca stali w korku zarówno na autostradzie, jak i na wjeździe do pierwszej stolicy Polski. Ostatecznie zawodnik wbiegł do parku maszyn przed rozpoczęciem czwartej serii startów.
– To była katastrofa. Przegapiłem lot nie z mojej winy, a następnie bukowałem kolejne. Potem jechałem, stałem w korkach i wszystko co mogło szło źle. Na szczęście w końcu dojechałem tutaj chociaż na te kilka wyścigów. Ten tor zawsze był dla mnie trudny, ale chciałem spisać się jak najlepiej. Bardzo przepraszam kibiców z Łodzi, że nie dotarłem tutaj wcześniej. W niedzielę będę starał się dać z siebie wszystko, aby ten występ był lepszy – powiedział Kurtz na antenie nSport+.
Dodajmy, że łodzianie bardzo słabo radzili sobie z gnieźnianami bez swojego lidera. W momencie gdy Kurtz wyjeżdżał na tor spotkanie właściwie było już rozstrzygnięte. Rywalizacja zakończyła się bardzo wysokim triumfem gospodarzy – 59:31. Przy takim rezultacie zdobycie punktu bonusowego przez łodzian w starciu rewanżowym wydaje się niemal niemożliwe.
Żużel. Fajfer nie myślał o zmianie klubu. Spędzi tam piąty sezon
Żużel. Wielki dzień bydgoskiego talentu. Stanął u boku Zmarzlika
Żużel. Dlaczego Woryna nie dostał powołania? Dobrucki tłumaczy
Żużel. Mecze Stali dla bogaczy, na Spartę w promocyjnej cenie! (RANKING KARNETÓW)
Żużel. Widziane zza Odry. O wejściu podatku żużlowego i nabranych (FELIETON)
Żużel. Nietypowy podarunek! Gorzowski szpadel na licytacji!