Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Człowiek uczy się całe życie. Lubię zatem poczytać sobie o tym, jak na zachodzie Europy dyscypliny sportowe dbały o swój wizerunek i rozwijały się marketingowo, aby przyciągać sponsorów. Przy czytaniu siłą rzeczy do głowy przychodzą porównania do dyscypliny, o której tutaj my staramy się pisać, a Wy czytacie.

Niestety, porównania nie można nazwać nawet porównaniem. Nie ma po prostu czego porównywać. W jednym polski żużel jest w europejskiej czołówce. W głoszeniu prawd objawionych o tym, jaki on jest profesjonalny i ile z niego można wycisnąć marketingowo dla dobra jego dalszego rozwoju. Śmierdzi mi tu pychą, a ta kroczy przed upadkiem. Można wyciągnąć, nie znaczy, że się wyciąga. Problem w tym, że za głoszeniem tez nie idą czyny, a wręcz przeciwnie czyny wykluczają sens głoszonych tez.

Przykłady można mnożyć, ale nie o to chodzi, aby kogokolwiek zanudzać. Profesjonaliści zachodniej Europy zajmujący się propagowaniem piłki nożnej, badmintona czy bowlingu sportowego (tak, te dwie ostatnie dyscypliny wpisane specjalnie) robią wszystko, co możliwe, aby wykorzystać każdą okazję na zwrócenie na siebie uwagi. Łapią się każdego wątku, który może sprawić, że o ich sporcie choć na moment będzie głośno. Im więcej tych głośnych momentów, tym nas w mediach więcej. Im więcej w mediach, tym większą szansa, że przyjdzie sponsor i do badmintona kupi nam lotki, a do bowlingu kręgle. Tak rozumuje zachód. 

Próżno niestety logicznego myślenia szukać w żużlu. Zamiast pomysłów są coraz bardziej absurdalne zakazy, nakazy, które niestety, ale tę dyscyplinę laikowi ośmieszają. Jeden ze znajomych ostatnio zapytał, co komu przeszkadza jeżdżenie zawodników hulajnogą po torze w czasie jego obchodu. Ta hulajnoga to jest tak naprawdę detal. Są ciekawsze „kwiatki”, których kompletne nie rozumiem.

Mamy bowiem – jak w każdej profesjonalnej rywalizacji – sędziów. W żużlu mamy sędziów – widma. Czemu widma? Po poza szefem sędziów – Leszkiem Demskim, który regularnie podczas sezonu omawia kontrowersje w telewizyjnym studio, reszta sprawiedliwych z twarzy podobna jest dla mnie zupełnie do nikogo. Nie rozumiem bzdurnego nakazu czy zakazu, aby sędzia żużlowy nie mógł wystąpić w telewizji czy udzielić wywiadu i ocenić choćby wzmocnienia zespołów czy opowiedzieć, kiedy ostatnio i co kupił  żonie, która sama spędza żużlowe weekendy, jak mąż oddaje się pasji i pracy.

Ostatnio trafiłem w tzw. mediach społecznościowych na fantastyczne prace w drewnie, które wykonuje jako hobby jeden z naszych żużlowych arbitrów. Zamarzył mi się zatem szybko artykuł o tym, jak żużlowy sędzia potrafi doskonale swoje drewniane hobby przekuć w coś więcej i zachwycać swoim talentem innych. Nie dość, że to nie byłby popularny  „klikbajt”, to może jeden właściciel warzywniaka z drugim właścicielem wypożyczalni aut zwróciłby uwagę, czytając o naszym Gepetto (oczywiście w pozytywnym słowa znaczeniu), na słowo żużel i gdzieś, kiedyś może parę złotych na ten sport komuś by rzucili.

W piłce nożnej sędziego z takim hobby nie widziałem. Jeden z Bundesligi owszem uwielbia szybkie samochody. Inny jeździ konno. Ostatnio się tym chwalili na łamach prasy. Gdzie jednak prowincjonalnej niemieckiej piłce ligowej do naszego potężnego żużla. Znany międzynarodowy piłkarski arbiter, niejaki pan Marciniak odwiedzał w ostatnich latach chyba wszystkie media jakie można i przypomniał, że piłka ma się dobrze, a sędziowie żyją i w dodatku potrafią się doskonale „sprzedać” medialnie. Nikomu, jak widać, krzywda się nie stała. Nie wiem jako kibic  czyj to pomysł z tym medialnym milczeniem sędziów żużlowych. Być może ktoś mądrzejszy mi to wytłumaczy…

Pamiętam jednak, że jak jeden z polskich arbitrów zajął się pomysłem na tłumik, to w mediach często się wypowiadał. Owszem jako przedsiębiorca od produkcji tłumików, ale – o ile się nie mylę – z licencją sędziego żużlowego. Znaczenia dla mnie nie ma, czy sędziował wtedy czy nie. Dla równowagi mamy kalendarzową zimę, więc obecnie sędziowie też nie sędziują. Żeby było weselej, jednego z sędziów bezskutecznie zapraszano w zimie do telewizji nSport+ do programu Trzeci Wiraż redaktora Majewskiego, jak mi ze stolicy Polski do stolicy Niemiec doniesiono. Niestety, górę wzięła zasada milczenia. 

Aby było zwięźle i na temat. Jeśli mówicie panowie, że promujecie sport, aby wyszedł poza własny „ogródek”, to niech słowa idą w parze z czynami. Takie cuda, aby sędzia nie mógł w telewizji opowiedzieć o swoim życiu prywatnym, a inny porozmawiać z mediami o swoim hobby, w innych dyscyplinach widzi się rzadko. Zatem tak jak kiedyś postulowałem, aby zawodnicy byli do dyspozycji dziennikarzy po meczu, tak teraz postuluję, aby znalazł  się choć jeden i pomyślał, co tak naprawdę służy popularyzacji tej dyscypliny, a co robi ją zaściankową i ośmiesza. Obecność w mediach sędziów nie oznacza, że muszą odsłaniać kulisy swojego niedzielnego zawodu.

Dobrych parę lat temu Stanley Kubrick nakręcił erotyczny thriller „Oczy szeroko zamknięte”. Do niego nawiązuje tytuł artykułu. Thriller w postaci marketingowego i wizerunkowego rozwoju mamy w żużlu od lat. „Miliony” od telewizji tego nie zmieniają. Pytanie, jak długo będą zamknięte jeszcze umysły tych, którzy bez końca ustalają nakazy, zakazy, a nie mają tak naprawdę czasu na napisanie paroletniego programu rozwoju tej dyscypliny. Kiedyś w angielskim pubie w Leeds Barry Hearn, jak wspomina po latach, czekając na partnerkę przypatrywał się, jak paru podpitych jegomości rzuca jakimiś rzutkami w jakąś głupią tarczę i tylko w dla nich zrozumiały sposób liczy punkty. Dziś, po latach, ze śmierdzących fajkami pubów dart wyszedł do hal. Stało się to po tym, jak ów jegomość usiadł i pomyślał, co z tym sportem można zrobić fajnego. Z podkreśleniem na pomyślał…

ŁUKASZ MALAKA

PS. W paru ligach – w momencie ich profesjonalnego rozwoju – zarządzający nie zarabiali dużych pieniędzy. Te dostawali w postaci premii na podstawie efektywności działań marketingowych, promocyjnych oraz rocznej oceny szefów stowarzyszonych klubów. Nie od razu Kraków zbudowano, jednak codziennie noszono cegły. To jednak temat na osobny wątek…

3 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Umysły szeroko zamknięte
    marek Nowicki
    30 Jan 2021
     3:35pm

    Dwie rzeczy, Panie Łukaszu ja myślałem że Pan tylko wywiady a tu proszę. Druga rzecz to taka że nikt u góry przekazu nie zrozumie nie mówiąc o podtekstach. Doskonałe. PS bomba.

    Anna maruszewska
    30 Jan 2021
     3:45pm

    Demski nikogo nie puści do mediów bo się okaże że młodsze pokolenie bije go na głowę.

    Staleczka
    30 Jan 2021
     7:30pm

    Świetny materiał, trafia w sedno problemów.
    I chociaż może to tylko „głos wołającego w puszczy” to jednak i tak miło coś takiego przeczytać.

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Widziane zza Odry. Umysły szeroko zamknięte
    marek Nowicki
    30 Jan 2021
     3:35pm

    Dwie rzeczy, Panie Łukaszu ja myślałem że Pan tylko wywiady a tu proszę. Druga rzecz to taka że nikt u góry przekazu nie zrozumie nie mówiąc o podtekstach. Doskonałe. PS bomba.

    Anna maruszewska
    30 Jan 2021
     3:45pm

    Demski nikogo nie puści do mediów bo się okaże że młodsze pokolenie bije go na głowę.

    Staleczka
    30 Jan 2021
     7:30pm

    Świetny materiał, trafia w sedno problemów.
    I chociaż może to tylko „głos wołającego w puszczy” to jednak i tak miło coś takiego przeczytać.

Skomentuj