Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Karl Fiala to angielski żużlowiec, który swoją zawodniczą karierę zakończył w 1980 roku. Mało kto jednak wie, że zawodnik ma polskie korzenie. Jego ojciec, Roman Fiala, pochodził ze Starego Sambora i był Polakiem.

– To prawda, że mam mocne polskie korzenie. Moje imię Karl pochodzi tak naprawdę od imienia Karol. Mój tato pochodzi ze Starego Sambora. To były polskie ziemie. Przed wojną przeprowadzili się do Trójmiasta i tam byli zaangażowani w pracę w porcie. W czasie wojny tato, który służył w artylerii, dostał się do niemieckiej niewoli. Był cztery lata w obozie koncentracyjnym. Przeżył. Później z bratem uciekli przez Rumunię do Anglii. Brat taty służył w RAF-ie – zaczyna swoją opowieść Karl Fiala. 

Jak mówi nam angielski żużlowiec, polskie tradycje były obecne w jego domu dzięki ojcu.

– Sam już kompletnie nie mówię po polsku. Jednak w domu polski był obecny. W szkole miałem również dużo kolegów z polskimi korzeniami. Z dzieciństwa pamiętam, że na stole pojawiały się – nie wiem w jaki sposób -polskie potrawy. Dziś utrzymuję kontakt z wnukiem siostry taty – Jakubem Kalitą. Tyle nam zostało z naszej polskości – kontynuuje Fiala. 

Książeczka wojskowa ojca Karla Fiala

W żużlu Karl Fiala, jak sam przyznaje, zakochał się w 1968 roku. – Po raz pierwszy zobaczyłem żużel w 1968 roku na stadionie w Rye House. Jednak już wcześniej ciągnęło mnie do motocykli. Tato przed wojną jeździł na motorze. Po wojnie kontynuował to w Anglii. Przez niego wciągnąłem się w motocykle. Mieszkałem w Harlow i miałem to szczęście, że we wtorki mogłem oglądać mecze w West Ham, a na Hackney w piątki. Pierwszym idolem był oczywiście Colin Pratt – wspomina Fiala. 

Właśnie Colin Pratt miał duży wpływ na to, że Karl Fiala ostatecznie został żużlowcem.

– Zawsze chciałem zostać zawodowym żużlowcem, ale zaczynałem od wyścigów na trawie. Colin Pratt pomógł mi w zdobyciu silnika od Boba Killby’ego. W 1974 roku regularnie startowałem już na trawie w zawodach na terenie Anglii, Niemiec czy Francji. Tam wypatrzył mnie ponownie Pratt i zaproponował, abym zapisał się do Hackney. Stwierdził, że mogę być przydatny. W Hackney szybko wypatrzył mnie Len Silver i tak trafiłem do Rye House – wspomina Fiala. 

Jak przyznaje zawodnik z polskimi korzeniami, koszty uprawiania żużla były kiedyś zupełnie inne. – Pamiętam, że w 1975 roku nową Jawę można było kupić za 500 funtów i tak naprawdę był to motocykl, który wyjmowało się ze skrzyni i można było jechać. Żużel był wtedy relatywnie niedrogi i najważniejsze tak naprawdę były umiejętności zawodnika, a nie wyżyłowany sprzęt, jak ma to miejsce niestety obecnie – kontynuuje Fiala. 

Były zawodnik Rye House przyznaje, że pierwszoplanową gwiazdą Hackney był Zenon Plech. – Co do tego nie ma wątpliwości. Zenon był u nas gwiazdą. Taka naprawdę Super Star. Niekiedy w piątki, jak byłem juniorem, to miałem okazję z nim trenować na Hackney. Niesamowicie przyjacielski człowiek. Poza nim miałem okazję poznać Jancarza, Cieślaka czy Jankowskiego, którzy u nas w Anglii startowali – dodaje Fiala. 

Od 1975 do 1980 roku Karl Fiala regularnie bronił barw zespołu Rye House. Jego zdaniem przez parę sezonów zrobił spory postęp. – Pamiętam, że jak zaczynałem to jeździliśmy na mecze z założeniem… aby zrobić ponad dwadzieścia punktów, ale czasem i to się nie udawało. Dużo nam dawało mentalne wsparcie Colina Pratta, który nas wspierał mocno mentalnie i mówił, że najlepsze dopiero przed nami. W 1977 roku otrzymaliśmy wsparcie od producenta grzejników firmy Infradex i finanse zostały przeznaczone na sprzęt. Forma się poprawiła na tyle, że wygrywaliśmy nawet na wyjazdach. Z roku na rok było coraz lepiej, aż w 1980 roku zdobyliśmy mistrzostwo National League. Ostatni mecz decydował o mistrzostwie. Musieliśmy go wygrać. Moja wygrana w trzynastym biegu zapewniła nam tytuł, a ja zdobyłem w tym spotkaniu komplet punktów – mówi Fiala.

Po najlepszym sezonie zawodnik Rye House – jak sam dziś przyznaje – może za wcześnie zdecydował się na zakończenie kariery. 

– Na pewno uznałem wtedy, że swoje osiągnąłem. Byłem częścią zespołu, który wygrał ligę, do tego wygrałem Silver Helmet Match Race Championship we wrześniu oraz październiku. Inną sprawą był fakt, że koledzy przechodzili ligę wyżej, a ja kończyłem sezon bez sponsorów. Wiedziałem, że aby iść wyżej muszę mieć finansowe wsparcie, które wydawało się nieosiągalne. Uznałem, że lepiej zakończyć niż ryzykować i ewentualnie się „męczyć”, a nie cieszyć jazdą. Tak też zrobiłem. Nie wiem czy za wcześnie czy nie. Mam wspaniałe wspomnienia, a to najważniejsze. Siedem lat aktywnie w żużlu spędziłem – dodaje Fiala. 

Po zakończeniu kariery zajął się pracą zawodową. Od 2002 roku prowadził z powodzeniem firmę Direct Mail. Jak sam przyznaje, interesu się pozbył w najlepszym momencie.

– Firmę prowadziłem praktycznie osiemnaście lat i to z dużymi sukcesami. Uwierz, przed samym początkiem Covidu się firmy pozbyłem. Patrząc na to, co się obecnie u nas dzieje, wypada mieć nadzieję że ten ciężki czas jak najszybciej się skończy – mówi były zawodnik Rye House.

Karl Fiala obecnie

W dalszym ciągu jednak – pomimo, że już nie na torze – nasz bohater  pozostaje mocno aktywny „żużlowo”.

– Na tyle, ile mogę, to śledzę żużel. Oglądam w telewizji, jak tylko czas pozwala. Co roku jestem na Grand Prix w Toruniu. Oprócz tego jestem członkiem Komitetu Światowego Stowarzyszenia Żużlowców oraz Powiernikiem Narodowego Muzeum Żużla WSRA. Oprócz tego mocno udzielam się w żużlowej społeczności na Facebooku. W moich albumach ze zdjęciami mam prawie każde zdjęcie z okładki Speedway Star od 1952 do teraz. Wszystkie ściśle posegregowane według daty, jeźdźca i zespołu. Do tej pory jest ponad 28 000 zdjęć. Wymyśliłem skuteczny system, w którym znajduję dowolne zdjęcie w kilka sekund. Zarządzam Speedway Friends Group, która jest największą i najbardziej ruchliwą grupą żużla na Facebooku. Jeśli pytasz co trzeba aby angielski żużel powrócił na właściwe tory, to dwóch rzeczy – pomysłów na zainteresowanie ponownie kibiców oraz stawiania na młodzież – podsumowuje Karl Fiala.

3 komentarze on Żużel. Karl Fiala: Gwiazda Rye House, której rodzice rozwijali port w Trójmieście
    Tomek
    30 Jan 2021
     6:38pm

    Przed wojną nie bylo Trójmiasta,więc rodzice Pana Karola z pewnością budowali port w Gdyni.

    Bruce Cribb
    2 Feb 2021
     1:26am

    Karl is a very good friend of mine that has helped me endlessly on Facebook sharing his knowledge and computer skills with me.
    I think this story is well put together and shows how well he did in such a short time in speedway, well done Łukasz Malala!

    Jack Wright
    2 Feb 2021
     8:50pm

    I am lucky enough to be good friends with Karl Fiala and he is certainly very very proud both of his father and his Polish roots, I do think he maybe pulled the plug on his speedway career far far too early, (but also glad that he didn’t suffer some for the horrendous injuries that many of his contemporaries did), but at least by retring when he did he had the chance to prove that he was not just competitive on a speedway bike but had a decent sense of how to run a successful commercial enterprise, again maybe his Polish ancestry coming to the fore again.

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. Karl Fiala: Gwiazda Rye House, której rodzice rozwijali port w Trójmieście
    Tomek
    30 Jan 2021
     6:38pm

    Przed wojną nie bylo Trójmiasta,więc rodzice Pana Karola z pewnością budowali port w Gdyni.

    Bruce Cribb
    2 Feb 2021
     1:26am

    Karl is a very good friend of mine that has helped me endlessly on Facebook sharing his knowledge and computer skills with me.
    I think this story is well put together and shows how well he did in such a short time in speedway, well done Łukasz Malala!

    Jack Wright
    2 Feb 2021
     8:50pm

    I am lucky enough to be good friends with Karl Fiala and he is certainly very very proud both of his father and his Polish roots, I do think he maybe pulled the plug on his speedway career far far too early, (but also glad that he didn’t suffer some for the horrendous injuries that many of his contemporaries did), but at least by retring when he did he had the chance to prove that he was not just competitive on a speedway bike but had a decent sense of how to run a successful commercial enterprise, again maybe his Polish ancestry coming to the fore again.

Skomentuj