fot. Cellfast Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W dalszym ciągu nie milkną echa skandalu w Krośnie. Ostatnie dni lipcowe były pod znakiem sukcesu polskiej reprezentacji, ale także porażce całego sportu żużlowego. Do skutku nie doszedł 3. finał IMP i to dwukrotnie. W tym momencie trwa przerzucanie odpowiedzialności każdej ze stron. Głos w tej sprawie zabrał też toromistrz krośnieński.

 

29 lipca reprezentacja Polski wygrała we Wrocławiu dramatyczną walkę o złoto w Drużynowym Pucharze Świata. Dzień później mieliśmy koronować nowego mistrza Polski. Niestety zamiast tego oglądaliśmy dwudniowy skandal. Ani w niedzielę, ani w poniedziałek trzeci finał Canal+online IMP w Krośnie nie doszedł do skutku. W końcu zabrał głos toromistrz Cellfast Wilków Krosno, Grzegorz Węglarz.

– Nie chcieli ze mną współpracować, a potem samodzielnie i na własną rękę wykonywali pracę na torze w Krośnie. Ja zostawiłem to wszystko i oni od piątku sami robili co tylko chcieli. Ja za to nie odpowiadam, ja się pod tym nie podpisuję. Bardzo proszę wszystkich, żeby mnie w to nie mieszali i nie równali z błotem – powiedział na łamach Tygodnika Żużlowego.

Zawody nie zostały rozegrane z powodu niebezpiecznego stanu toru. Zawodnicy zgłaszali swoje obiekcje, a w poniedziałek wyjechali nawet na próbę toru. Wówczas na torze wylądował Wiktor Jasiński, który wpadł w koleiny przy krawężniku. Później solidarnie oznajmili, że nie wezmą udziału w turnieju.

– Tor nadawał się do jazdy. Zawodnicy w trakcie sezonu jeżdżą na znacznie gorszych torach i jakoś nie robią z tego tragedii. Ja wszystko rozumiem, wiem, że chodzi o ich bezpieczeństwo, ale dlaczego nie mówią o torach, które są znacznie gorzej przygotowane, niż ten w Krośnie? Owszem, były takie miejsca, gdzie nie wyglądało to najlepiej, ale spokojnie można było te zawody odjechać. Przez wiele lat zawodnicy startowali na gorszych torach i patrząc na to, mogą się tylko uśmiechać – tłumaczy.

Wiceprzewodniczący GKSŻ, Zbigniew Fiałkowski, odnosił się głównie do tego, iż w środę tor został zbronowany, co było dla nich niezrozumiałe. Ta czynność miała bowiem przesądzić o dalszych problemach krośnieńskiej nawierzchni, zważając na panującą pogodę.

– W środę tor w Krośnie był bronowany dlatego, że ze środy na czwartek miały być duże opady deszczu. Tor został zbronowany po treningu, ubity i przygotowany do opadów. Zresztą są zdjęcia, filmy, gdzie na kamerach dokładnie widać, co i kiedy było tu robione. Bronowanie było po prostu potrzebne, żeby nie stały tu kałuże – wyjaśnia.

W poniedziałek rano w internecie pojawiły się informacje, jakoby kadrowicze, którzy w sobotę wygrali DPŚ, nie mieli ochoty wyjeżdżać na tor po osiągniętym sukcesie. Tę bzdurę sprostował szybko Jarosław Hampel. Mimo wszystko zdaniem Węglarza zdania zawodników były podzielone.

– Zdania były podzielone wśród zawodników. Było kilku prowodyrów. Jedni chcieli jechać, reszta miała zupełnie inne zdanie i mówili głośniej. Rozmawiałem z jedną osobą i powiedziała mi jasno. Tor jest do jazdy, motor jest gotowy, tylko… my nie chcemy jechać. Ale ja nic więcej na ten temat nie powiem – zakończył.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Zengota mówi o chwili zwątpienia. „Chciałem to rzucić”

Żużel. Zaskakujące słowa prezesa Fogo Unii! Powiedział, które miejsce będzie dla niego sukcesem