Wiele wskazuje na to, że po uregulowaniu zaległości przez leszczyński klub względem Jasona Doyle’a, pożegna się on z klubem po dwóch sezonach spędzonych w biało-niebieskich barwach. Na taką ewentualność przygotowali się działacze, którzy zastąpią byłego mistrza świata Bradym Kurtzem.
Ostatnie dni w leszczyńskim obozie należą do bardzo intensywnych. Szefostwo najbardziej utytułowanego klubu żużlowego w Polsce jeszcze do niedawna było przekonane, że mają w pełni gotowy skład na przyszły sezon. Jeszcze w trakcie rozgrywek ogłosili oni przedłużenie kontraktów Doyle’a, Lidseya oraz Kołodzieja. Tego pierwszego ogłoszono szczególnie wcześnie, a dokładniej w czerwcu.
Następnie po ostatnim domowym spotkaniu z macierzystym klubem pożegnał się Piotr Pawlicki, a w najbliższych dniach zmienić drużynę powinien również David Bellego. W międzyczasie leszczynianie dogadali się ze swoim wychowankiem Bartoszem Smektałą, który ostatnie dwa sezony spędził we Włókniarzu Częstochowa. Kolejnym wzmocnieniem będzie Chris Holder, którego ogłoszono już w tym tygodniu.
Te ruchy transferowe miały za zadanie przywrócenie blasku 18-krotnemu mistrzowi Polski i wywalczenie jednego z medali w sezonie 2023. Pewność wykazywał również Piotr Baron będący gościem sierpniowego magazynu PGE Ekstraligi, gdzie wprost oznajmiał, że mają oni w pełni gotową kadrę na kolejne ligowe zmagania.
Wszystko z perspektywy Byków popsuł awans Cellfast Wilków Krosno, które momentalnie zaczęły prowadzić agresywną politykę transferową, oferując ogromne kwoty gwiazdom najlepszej ligi świata. Przedłużono kontrakty z Lebiediewiem, Milikiem i Szczepaniakiem, a wzmocnieniem na pozycji u24 ma być Mateusz Świdnicki. Do pełni szczęścia brakowało solidnego obcokrajowca, a takim z pewnością byłby Jason Doyle.
Australijczyk miał otrzymać ofertę o wartości 1,2 mln za podpis, 13 tysięcy za punkt oraz pokaźny kontrakt na starty w cyklu Grand Prix sponsorowany przez firmę Cellfast. W Lesznie może liczyć maksymalnie na milion za podpis i 10 tysięcy za punkt, a dodatkowo na przeszkodzie mają stanąć zaległości biało-niebieskich względem mistrza świata z 2017 roku. W Lesznie uspokajają, że zostaną one uregulowane 20 października, po wpłynięciu transzy z PGE Ekstraligi o wysokości 2 milionów złotych.
Działacze leszczyńskiego klubu mimo wszystko nie są pewni, czy Australijczyk okaże się wobec nich lojalnością i zostanie w swoim dotychczasowym klubie. Na ewentualne odejście 37-latka są przygotowani, a lukę po nim ma wypełnić Brady Kurtz, który w przeszłości startował w Fogo Unii. Patrząc na aspekt finansowy, zarząd wyjdzie na plus, lecz sportowo Kurtz jest znacznie słabszy i ten fakt może zaważyć na końcowej pozycji tego klubu w przyszłym sezonie. W przeciwnym razie rudowłosy Australijczyk najprawdopodobniej zawita do rybnickiego ROW-u.
Ostateczna decyzja będzie zatem należeć do zawodnika, lecz na razie większość faktów wskazuje na to, że pożegna się on po dwóch latach z zespołem Unii. O dalszych poczynaniach będziemy informowali na bieżąco.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Rosjanie niesłusznie zawieszeni? „To przejaw dyskryminacji narodowościowej”
Żużel. Żużlowe wakacje: Kacper Woryna, czyli „dziecko wody”. „Marzeniem zamieszkać w Australii”
POLECAMY:
Żużel. Sponsor Jensena: Rasmus nie był nielojalny. Wybrzeże potrzebuje profesjonalizmu
Żużel. GKM gromi Unię! Ogromny pech Kołodzieja (RELACJA)
Żużel. Groźny upadek w Grudziądzu! Kontuzja Kołodzieja?
Żużel. Udzielił kolegom wskazówek i podziałało. „Dziękuję, że mnie posłuchali”
Żużel. Protasiewicz szczerze przed derbami: Nie jesteśmy faworytem
Żużel. Dał się wyprzedzić w ostatnim wyścigu. Po meczu nie krył niezadowolenia
Żużel. GKM zaczyna walczyć o życie. Mocne starcie w Toruniu (ZAPOWIEDŹ)