Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

To jest najważniejszy dzień w życiu dla Dominika Kubery. Wychowanek leszczyńskiej Unii otrzymał zaproszenie do Grand Prix i od przyszłego roku będzie stałym uczestnikiem cyklu. W tym temacie wypowiedział się Jan Krzystyniak, który jest uradowany tą informacją. Skomentował także, czy starty w gronie najlepszych zawodników zadziałają pozytywnie lub negatywnie na 24-latka.

 

We wtorek o godzinie 14:00 ogłoszono pięć stałych dzikich kart na przyszłoroczny cykl Grand Prix. W tym gronie znalazło się miejsce dla Dominika Kubery, który dołącza tym samym do Bartosza Zmarzlika oraz Szymona Woźniaka.

– Cieszy mnie, że Polak otrzymał dziką kartę i akurat jest to Dominik Kubera. To jest młody zawodnik i obok Bartosza Zmarzlika jest najprzyjemniejszy do oglądania na torze. Osobiście dołożyłbym do tego grona jeszcze Jaśka Kołodzieja, który mimo wieku robi największe show podczas swoich wyścigów – mówił nam Jan Krzystyniak.

24-latek od kilku lat notuje progres, dzięki czemu od dwóch sezonów znajduje się w ścisłej czołówce PGE Ekstraligi. To właśnie między innymi on poprowadził Platinum Motor Lublin do dwóch złotych medali DMP. Kubera w Grand Prix miał okazję dotychczas startować jako jednodniowa dzika karta. Wystąpił w dwóch turniejach w Lublinie w 2021 roku, dwukrotnie meldując się na podium zawodów. Kolejną szansę otrzymał na PGE Narodowym w Warszawie w maju br., jednakże uległ wypadkowi na kwalifikacjach, w związku z czym doznał urazu kręgosłupa.

Po potwornej kontuzji wrócił w bardzo dobrym stylu, otrzymując szansę startów w Toruniu. Tam jednak nie zaprezentował się najlepiej, lecz to nie wpłynęło na decyzję promotorów cyklu o indywidualne mistrzostwo świata. Wielu zawodników jednak przysłowiowo odbijało się od Grand Prix, na czym cierpiała ich forma ligowa. Jak będzie w przypadku Dominika?

– Znamy takie przypadki, że niektórzy po cyklu Grand Prix przysłowiowo kończyli karierę. Ktoś startował w GP i w lidze już nie mógł uciułać żadnych punktów. Dominik jest jednak rasowym zawodnikiem i to widać po jego zachowaniu. Tak powinien zachowywać się prawdziwy zawodnik sportu żużlowego. To jest człowiek stworzony do uprawiania tej dyscypliny. Niewielu takich jeszcze jest i pomijam tutaj Zmarzlika, bo to całkiem inna sprawa – tłumaczył.

Były żużlowiec i trener nadmienia, że dołączenie Kubery do walki o mistrzostwo świata jest na plus z powodu jego stylu jazdy. Narzeka tym samym na resztę zawodników i wspomina, iż kiedyś wyścigi w Grand Prix był o wiele bardziej ciekawsze.

– Mało zawodników teraz jeździ tak widowiskowo. Być może te regulaminy absurdalne spowodowały to, że cykl sam w sobie stał się nudny. Tak na marginesie wspomnę czasy Rickardssona, Crumpa, Golloba, Adamsa czy Hancocka. Gdy kibice oglądali ich wyścigi, to dostawali gęsiej skórki. Na takie zawody chętnie by wrócili – kontynuował.

Zaproszenie wychowanka Unii Leszno do cyklu pewnie ucieszyło wielu jego fanów. Mimo wszystko w dalszym ciągu jego spora grupa kibiców pochodzi z Leszna, mimo że nie jeździ już w tym klubie. Sympatycy leszczyńskich Byków czekali na swojego wychowanka w GP od czasów Krzysztofa Kasprzaka i braci Pawlickich, czyli prawie sześć lat. – Z pewnością się również cieszą, ale jeszcze bardziej cieszyliby się, gdyby startował w ich drużynie. Jak znam żużel to wątpię, że ten zawodnik kiedykolwiek wróci do Leszna – zakończył.

SZYMON MAKOWSKI, POBANDZIE

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Martin Vaculik: To dla Słowacji historyczny moment. Nigdy nie zwątpiłem w medal (WYWIAD)

Żużel. Są dzikie karty na GP 2024! Nie brakuje zaskakujących wyborów!

Żużel. Polak zasłużył na stałą dziką kartę. W Toruniu da do myślenia promotorom?