Marta Półtorak. Foto: Wilki Krosno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Czas na trzeci odcinek naszego cyklu „Spotkanie z prezesem”. Dziś rozmawiamy z Martą Półtorak, byłą prezes rzeszowskiego klubu. O ciekawych negocjacjach transferowych, pamiętnych meczach i problemach po przejęciu Żurawi. Zapraszamy!

 

Przez dobre kilka lat szefowała Pani klubowi z Rzeszowa. Ma Pani swój najbardziej pamiętny mecz?

Najlepsze mecze to takie, dzięki którym wchodziliśmy do Ekstraligi. Było to dwukrotnie i z nich mam najlepsze wspomnienia. Starciem pamiętnym, ale niezbyt ciekawym okazał się ten derbowy pojedynek z Unią Tarnów, w którym padł historyczny wynik. (14 lipca 2006 roku Stal Rzeszów – Unia Tarnów 71:18 – przyp.red.).

A który sezon uznałaby Pani za najlepszy?

Ciężko powiedzieć, który sezon był najlepszy. Myślę, że głównie te sezony, w których były awanse. Był taki jeden rok, gdy mieliśmy szansę na zdobycie medalu (2007 – 3. miejsce po fazie zasadniczej i 4. miejsce po fazie play-off – przyp.red.), ale kontuzji uległo dwóch zawodników, bodajże Davey Watt i Nicki Pedersen. Zapadły mi w pamięć te lata gdy coś zdobywaliśmy lub o coś walczyliśmy.

Zdarzały się jakieś ciekawe historie związane z negocjacjami transferowymi?

Były dwie takie rozmowy, które przebiegły nietypowo. Jedna to z Nickim Pedersenem, gdy nie wiedzieliśmy czy wystartujemy w Ekstralidze, bo była kwestia techniczna, jeśli chodzi o uwarunkowania stadionowe. Mieliśmy przerobić oświetlenie, nie wiedzieliśmy czy spełnimy warunki licencyjne i daliśmy sobie słowo, że jeśli to się spełni to, Nicki zostanie w zespole. Tak też się stało. Mimo, że był kuszony innymi intratnymi propozycjami powiedział, że dał słowo i był z nami. Druga sytuacja to ta z Lee Richardsonem, z którym warunki umowy spisaliśmy na serwetce.

Który transfer do klubu uznałaby Pani za najlepszy z perspektywy czasu? 

Tych zawodników paru było. Na pewno w tym gronie byliby Nicki Pedersen oraz Jason Crump. Oni sprawdzili się najlepiej.

Na jakie problemy napotkała Pani w pierwszych miesiącach po przejęciu klubu?

Po przejęciu klubu były same problemy. Trzeba było zorganizować praktycznie wszystko na nowo. Budowaliśmy wówczas finansową wiarygodność klubu oraz markę, więc to było najtrudniejsze.

Czy miała Pani zwyczaj pojawiania się na meczach w parku maszyn? Jakie jest Pani zdanie na ten temat?

Oczywiście pojawiałam się w parku maszyn w trakcie meczów. Byłam wtedy, kiedy moja obecność coś wnosiła. To absolutnie nie było na takiej zasadzie, że jest to najlepsze miejsce, aby obejrzeć widowisko sportowe. Czasami trzeba było po prostu szybko na pewne rzeczy reagować i sami zawodnicy życzyli sobie, żeby się tam pojawić. Wtedy była większa mobilizacja. Zdecydowanie twierdzę, że kobieta łagodzi obyczaje. Wiadomo, jaki to jest sport. Czasami te emocje przekładają się dalej na park maszyn i w momencie, kiedy ja tam byłam, to działało to pozytywnie na zawodników. Nie uzewnętrzniali negatywnych emocji.

Jakimi metodami starała się Pani wypromować klub, aby kibice z wielu dostępnych w mieście dyscyplin wybrali właśnie żużel?

Dobre widowisko sportowe, mocna drużyna i budowanie dobrych relacji z kibicami. Dużą rolę odgrywała też polityka cenowa. Mieliśmy bilety rodzinne, dzieci były wpuszczane za darmo. Prowadziliśmy różne działania w celu popularyzacji sportu żużlowego. Oczywiście to jest tak, że nie ze wszystkiego są zawsze wszyscy zadowoleni. Z reguły jest wręcz przeciwnie, wyrażamy swoje negatywne opinie. Jak coś się nam podoba, to o tym nie mówimy, natomiast jeśli mamy uwagi, nawet nie merytoryczne, to też bardzo często hejt się wylewa. Myślę, że tak się dzieje w każdej dziedzinie życia. W sporcie jest to chyba najbardziej negatywna strona.

Czy oprócz żużla, w wolnym czasie, pochłaniają Panią jakieś inne pasje?

Ależ oczywiście, że tak. Tego wolnego czasu jest mało, ale ja bardzo lubię aktywnie spędzać czas, czy to jeżdżąc na rowerze, czy na nartach. Poznawanie nowych ludzi, świata. Każdą wolną chwilę starałam się wykorzystać maksymalnie czynnie.

Opracował PAWEŁ CYRSKI

ODCINEK SPOTKANIA Z PREZESEM Z PIOTREM RUSIECKIM

Żużel. Spotkanie z Prezesem. Piotr Rusiecki: Moją pasją jest praca. Najdłużej szło mi z Nickim – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)