fot. Sandra Rejzner / PSŻ Poznań
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zbliżający się sezon będzie bardzo ważnym w karierze Roberta Chmiela. Żużlowiec ostatnie trzy seniorskie lata spędził w Gdańsku oraz Poznaniu, a jego dyspozycja była daleka od ideału. Wychowanek ROW-u Rybnik podpisał kontrakt z Kolejarzem Opole, w którym liczy na odbicie się od dna.

 

Robert Chmiel licencję żużlową zdał w 2014 roku. Całą juniorską karierę spędził w klubie ROW-u Rybnik, epizodycznie pojawiając się w ramach wypożyczenia w barwach z Rawicza czy Opola. 2019 rok był jego ostatnim w gronie juniorów, w którym uzyskał średnią biegową, wynoszącą 1,509. Następnie udał się do Gdańska, stawiając sobie wysokie cele po przejściu w wiek seniora.

– Sezon 2019, ostatni młodzieżowy, miałem niezły. W 2020 byłem w Gdańsku, ale przede wszystkim koronawirus i pół roku bez jazdy, a potem mecz za meczem. Nie czułem się z tym za dobrze. Spięty byłem, bo duże wymagania sobie narzuciłem. Chciałem w 2020 ruszyć pełną parą. Nie miałem jednak sprzętu, jazda była nie ta, a pieniędzy też mi na wszystko nie wystarczało – mówi Chmiel w rozmowie z polskizuzel.pl.

Wychowanek rybnickiego klubu, po nieudanym pierwszym seniorskim sezonie, podpisał kontrakt z drugoligowym PSŻ Poznań, w którego barwach startował również pod koniec wcześniejszego sezonu, na zasadach wypożyczenia. Zawodnik spędził tam dwa poprzednie lata, w których legitymował się średnią w okolicach 1,500.

– Pierwszy rok trudny, bo w klubie nie było pieniędzy. W drugim się poprawiło. Dla mnie to był taki sezon na przetarcie. Jak nie pojechałem w play-off, to miałem w głowie, że trzeba kończyć. Pojechałem jednak w paru turniejach, zajmowałem miejsca na podium (wygrane w zawodach MACEC, Złotego Kasku w Żarnovicy i pudło w Austrii i Niemczech), więc wróciła przyjemność z jazdy. Wyszło na to, że jednak się da. A jak się dobrze jedzie, to aż się chce dalej startować. I mnie te turnieje pomogły, pozwoliły złapać drugi oddech – tłumaczy.

Po awansie poznańskich Skorpionów do 1. Ligi Żużlowej, 24-latek zdecydował się na pozostanie na najniższym szczeblu rozgrywek w Polsce. Nowy kontrakt parafował z Kolejarzem Opole, czyli w znanym sobie wcześniejszej ośrodku. – Szybko się dogadaliśmy. Zawsze lubiłem tam jeździć, więc jak przyszła oferta, to długo się nie zastanawiałem. Na pewno będziemy budować atmosferę i walczyć, jechać swoje. Każdy z nas wie, co ma robić. Jak nie mówi się o walce o awans, to nawet lepiej. Pojedziemy bez napinki i może w tym finale będziemy – powiedział.

Żużlowiec zdradza również, jak podchodzi do zbliżającego się sezonu. Jak sam przyznał, ostatnie 3 sezony nie ułożyły się do końca po jego myśli. – Ja to czuję, że te sezony przeszły mi koło nosa. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żebym znalazł jakiś sposób na to, by zrobić coś więcej. Sezon z dobrą średnią w drugiej lidze może dać mi odbicie. Może jakbym nie miał pieniędzy, miałbym jakieś długi, to dałbym sobie spokój. Jednak jest radość, są chęci, więc jadę dalej. Miałem taki moment, w którym czułem, że coś mnie blokuje. Parę razy to poczułem. Teraz jednak wszystko jest dobrze. Mogę jechać, ryzykować i walczyć o punkty – kończy.

CZYTAJ DALEJ:

Żużel. Andy Grahame. Do Anglii przemycał silnik. W finale światowym zabrakło go przez „pożyczkę” Collinsa

Żużel. Mateusz Bartkowiak: Naprawdę dobrze się przygotowałem. Chcę zdobywać więcej punktów