Patryk Dudek/ fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Patryk Dudek w rozmowie z Tomaszem Lorkiem dla magazynu Speedway Star, wspomina swoje jedyne starty w Stanach Zjednoczonych. Polak wówczas miał ogromne problemy z krótkim i technicznym torem w mieście Industry, a podziwiał za to Darcy’ego Warda, który świetnie sobie radził z amerykańskim owalem.

 

Podczas zimowej przerwy od żużla w Europie, nie brakuje nam ścigania w innych częściach świata. Kilku zawodników decyduje się na wyjazd do Argentyny, Stanów Zjednoczonych lub Australii, gdzie aktualnie mogą się ścigać w blasku słońca. Swój wyjazd w 2013 roku do Stanów wspomina zawodnik For Nature Solutions Apatora Toruń – Patryk Dudek. – Mój pierwszy wyścig był naprawdę swoistym show. Jechałem na ostatnim miejscu i pomyślałem, że wjadę na metę na jednym kole – powiedział wychowanek zielonogórskiego Falubaz dla Speedway Star.

– Mój motocykl poleciał jak rakieta, a ja wylądowałem na torze. Uderzyłem plecami w nawierzchnię toru, a motocykl poleciał prosto. Było śmiesznie bez dwóch zdań. Powiedziałem w parku maszyn do promotorów, że chcieliście show, to macie to, czego chcieliście (śmiech) – mówi.

Dudek brał udział w turnieju w mieście Industry położonym w Kalifornii. Polak nie ukrywa, że krótki, techniczny owal stanowił dla niego niemałe problemy, a zamiast na ściganiu, skupiał się na utrzymaniu się na motocyklu. – W końcówce zawodów uzyskałem lepszy wynik. Miałem chyba dwa trzecie miejsca i zaliczyłem dwa punkty w jednym wyścigu, więc nie była to katastrofa. Jednak dla mnie w 2013 roku warunki torowe były zbyt trudne tor był po prostu za krótki – zdradza.

30-latek wspomina również, że podziwia bardzo Darcy’ego Warda, który radził sobie wyśmienicie na tym torze. Niestety Australijczyk był zmuszony skończyć z żużlem po upadku w 2015 roku, kiedy to doznał przerwania rdzenia kręgowego. – Obserwowałem Darcy’ego Warda na tym torze i szybko zdałem sobie sprawę, że to Darcy ścigał się poprawnie. Gonił rywali, podczas gdy ja siedziałem na motocyklu, skupiając się tylko na utrzymaniu się na nim. Pamiętam, że Darcy w jednym z biegów miał fantastyczny wyścig z Billy Janniro. Nie tyle mijali się, co ścigali się tak blisko siebie przez cztery okrążenia, po prostu pięknie. To była poezja żużla – kontynuuje.

– Przyjechałem do Stanów i starałem się jedynie dobrze bawić, podczas gdy Darcy był mistrzem na tym kalifornijskim torze. To był kunszt. Tak, Darcy był z innej planety. Myślę, że gdybym mógł się dziś ścigać w Industry, to mój występ byłby znacznie lepszy. Minęło 10 lat od mojego pobytu w USA. Biorąc pod uwagę fakt, że jestem teraz doświadczonym zawodnikiem, zrobienie kilku okrążeń w USA byłoby dla mnie o wiele łatwiejsze – kończy

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. W przypadku braku awansu Przyjemski opuści Polonię? „Wiktor otwarcie to deklaruje”

Żużel. Nie dowierzał, gdy dostał ofertę z Motoru. „Chce mnie najlepszy klub na świecie? To chyba sen”

POLECAMY:

Żużel. PSŻ z kolejną innowacją. Żużlowe „socios” w Poznaniu