Tai Woffinden. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tai Woffinden zabrał głos w sprawie wydarzeń z niedzielnego finału PGE Ekstraligi. Brytyjczyk nie czuje się najlepiej i nie ma szans na jego występ w sobotnim turnieju Grand Prix w Toruniu. Zawodnik przyznał też, że nie pamięta części wydarzeń ze starcia Betard Sparty Wrocław z Platinum Motorem Lublin.

 

O stanie zdrowia Woffindena mówi się bardzo dużo. Wszystko za sprawą jego przedmeczowego wywiadu, w którym stwierdził, że gdyby to od niego zależało, to by nie wystartował. Od tamtego momentu nie ustają spekulacje dotyczące tego, kto podjął ostateczną decyzję o jeździe trzykrotnego mistrza świata.

Wspomniane spotkanie zakończyło się dla żużlowca bardzo źle. W siódmym biegu zahaczył o tylne koło Bartosza Bańbora i groźnie upadł na tor.

– W niedzielę miałem kolejną kraksę i byłem nieprzytomny przez około minutę. Miałem naprawdę poważny wstrząs mózgu, nie pamiętam nic między przygotowaniem koleiny w 7. wyścigu, a wejściem na podium i odebraniem medalu. Od niedzieli boli mnie głowa – napisał Woffinden w mediach społecznościowych.

– Wróciłem zbyt wcześnie i zapłaciłem za to cenę. Mój sezon się skończył i potrzebuję czasu, aby pozwolić mojemu ciału zregenerować się i odpocząć – dodał żużlowiec ze Scunthorpe.


Ulubieńca wrocławskich kibiców w tym sezonie już na torze nie zobaczymy. W cyklu Grand Prix opuści on kolejny turniej, ale nie bije się o kluczowe lokaty. Jest on jednak w gronie tych zawodników, którzy nie muszą się martwić o stałą „dziką kartę” na kolejny rok.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Polak zasłużył na stałą dziką kartę. W Toruniu da do myślenia promotorom? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Kasprzak tłumaczy wybór Wybrzeża. Chce zadowolić pesymistów – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)