Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

ROW Rybnik mimo poważnego osłabienia dzielnie stawiał opór faworyzowanym zielonogórzanom i mecz nie był tak jednostronny, jak mogłoby się wydawać. Ogromna w tym zasługa duetu Kurtz-Wojdyło, który zdobył razem aż 32 z 40 punktów drużyny ze Śląska. Wydarzeniem wieczoru było jednak to, co wydarzyło się po spotkaniu. Na motocykl ponownie wsiadł Patrick Hansen, który po ostatnim biegu przy ogromnym aplauzie publiczności zrobił „rundkę” honorową po torze.

 

Przypomnijmy, że lider, a zarazem kapitan „Rekinów” wciąż dochodzi do siebie po makabrycznym upadku w Ostrowie Wielkopolskim, który spowodował u niego bardzo poważny uraz kręgosłupa. Początkowe doniesienia mówiły o braku czucia w nogach u Duńczyka, lecz po ponad trzygodzinnej operacji czucie wróciło i 24-latek mógł skupić się na spokojnej rehabilitacji. Ta przebiega na tyle pomyślnie, że Patrick zapragnął wsiąść na motocykl po zakończonym meczu w Rybniku. I choć pierwsza próba, w której Duńczyk sam chciał wyjechać na tor skończyła się utraceniem równowagi, to druga, już przy asekuracji, była udana.

– Chciałem zrobić to sam, ale czułem, że gdzieś jeszcze jest problem z utrzymaniem równowagi. Jak już się motocykl odpali to jest on trochę niestabilny, więc na tym etapie jeszcze byłoby ryzyko. Ogólnie świetne uczucie znów wsiąść na motocykl i wyjechać do kibiców. Myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy wszystko wróci do normalności – powiedział nam po spotkaniu Patrick Hansen.

Ulubieniec rybnickiej publiczności od miesiąca porusza się na wózku inwalidzkim. Duńczyk jednak po wypadku długo nie potrafił wytrzymać bez żużla i regularnie pojawia się na meczach swojej drużyny, służąc kolegom z zespołu dobrą radą. Na jego twarzy widać uśmiech, a postępy można dostrzec gołym okiem. – Coraz lepiej przebiega moja rehabilitacja. Minął miesiąc od wypadku, a ja bardzo szybko dokonuję postępów. Jeszcze długa droga przede mną, ale na całe szczęście zbliża się okres zimowy, więc będę miał trochę spokoju i dużo czasu na dalszy trening – przyznał.

Koledzy Hansena postawili twarde warunki Enea Falubazowi. Mecz sam w sobie mógł się podobać – na dystansie byliśmy świadkami wielu mijanek, a mimo początkowej dominacji gości, spotkanie nie było jednostronne.  – Jeśli popatrzymy na składy, to naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Falubaz jest najlepszą drużyną w lidze i udowadnia to przez cały sezon. W obliczu mojej absencji, jak i także Janka Kvecha, chłopaki stworzyli naprawdę fajne widowisko i walczyli do końca. Bardzo mi się to podobało – powiedział z dumą Hansen.

Przed Duńczykiem nadal wiele miesięcy długiej i żmudnej rehabilitacji. Patrick jednak nie obraził się na żużel, a wręcz przeciwnie, jest ogromnie zdeterminowany do szybkiego powrotu na tor. 24-latek zdradził nam plany na najbliższą przyszłość.

– Przed upadkiem przedłużyłem kontrakt w Rybniku na dwa lata i ta umowa jest nadal aktualna. Moim celem jest powrót do ścigania już na wiosnę. Wiadomo, że jest to trudna sytuacja, ale mam nadzieję, że nic się w kwestii mojej przyszłości nie zmieniło i nadal będzie dla mnie miejsce w drużynie. Czas pokaże – zakończył sympatyczny zawodnik.