Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maciej Janowski o „błysk szprychy” okazał się lepszy od swojego przyjaciela, a zarazem kolegi z zespołu, Piotra Pawlickiego. U „Magica” widać było wielką prędkość, dzięki której raczył licznie zgromadzoną publikę wspaniałymi akcjami na dystansie. 31-latek po zawodach był bardzo zadowolony z tego, jak spisywał się jego sprzęt.

 

– Mój motocykl pozwalał mi dziś na ofensywną jazdę, a wiadomo, że kiedy motocykl na to pozwala, to wtedy bardzo przyjemnie się jeździ. Tor pozwalał na walkę. Ostatnimi czasy przyjeżdżając na rzeszowski tor jestem bardzo zaskoczony tym, jak fajnie można tutaj pojeździć. Ogólnie z turnieju jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że zawody doszły do skutku, bo słyszałem że były dość spore opady, choć mimo to ten tor był bardzo dobry do jazdy – powiedział Maciej Janowski po turnieju w rozmowie z naszym korespondentem.

U zawodnika Betard Sparty Wrocław w ostatnich latach największą bolączka jest brak regularności. W jednych zawodach potrafi bez problemu radzić sobie z rywalami i dysponować nieosiągalną dla reszty prędkością, a innym razem z kolei jest kompletnie bezbarwny i zupełnie nie przypomina siebie. Nie inaczej było na początku tego sezonu, choć wydaje się, że „Magic” wraca na dobre tory. – Ten brak stabilizacji był widoczny szczególnie na początku sezonu, teraz jest o wiele lepiej i mam nadzieję, że tak zostanie – przyznał.

W Rzeszowie od początku zawodów pierwsze pole było zdecydowanie najkorzystniejsze. Z biegiem czasu nieźle spisywało się również ostatnie pole, a najtrudniej zawodnikom było dobrze wystartować z pól B oraz C. – Te dwa pola była zdecydowanie twardsze od skrajnych. To jednak zmuszało nas do opracowania pewnej taktyki i budowania prędkości na dystansie – wyjaśnił.

31-latkowi kiepsko wiedzie się w cyklu wyłaniającym najlepszego żużlowca globu. Z 17 punktami zajmuje na ten moment odległą, 13. lokatę, choć widać było progres w ostatniej rundzie w Pradze. Tam wrocławianinowi brakowało bardzo niewiele, by znaleźć się w półfinale. Co sprawia, że na ten moment Maciej Janowski tak męczy się w tych zmaganiach?

– Tych czynników jest mnóstwo i trzeba je po prostu złożyć w całość. Wcześniejsze rundy nie szły po mojej myśli, więc musimy jeszcze sporo popracować. Nie poddajemy się i z optymizmem patrzymy na kolejne rundy – zakończył „Magic”.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Bartosz Zmarzlik: Chciałem szybko załatwić sprawę w finale. To naprawdę fajny wieczór – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Dużo nie brakowało, a IMP-u w Rzeszowie by nie było! „To Mission Impossible” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Piotr Pawlicki: Na finał brakowało odpowiedniej korekty. Na Olimpijskim czuję się coraz lepiej