Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maciej Janowski to jeden z tych zawodników, których kontuzje zazwyczaj omijają szerokim łukiem. Niestety, i jemu przytrafił się pech. Podczas półfinału przeciwko FNS KS Apatorowi, „Magic” z powodu awarii sprzęgła zaliczył upadek, który skończył się paskudną kontuzją nogi. W rozmowie z redbull.com Polak opowiedział m.in. o swoim stanie zdrowia.

 

– Rehabilitacja weszła już na dużo poważniejszy poziom. Zwiększam obciążenia kinetyczne i mogę już naprawdę solidnie tą stopą popracować, a ostatnio zacząłem nawet podskakiwać. Po sesjach treningowych, mam regenerację – wchodzą lasery, prądy, chłodzenia, fale magnetyczne itp. – wyjaśnił Janowski.

Zawodnik Betard Sparty przyznał, że toczy walkę z czasem. I nie chodzi tu bynajmniej o jak najszybszy powrót na motocykl, a… możliwość pójścia na sanki. – Mam jeszcze trzy śruby w kostce. Niedługo czeka mnie seria badań, po których zapadnie decyzja, czy i kiedy je usuwać. Jestem pod świetną opieką, na pewno będzie dobrze. Musi być, bo czas goni! I nie mam na myśli sezonu żużlowego – tyle śniegu spadło, muszę córkę zabrać na sanki! – powiedział.

Przed Maciejem Janowskim ważny sezon. Po raz pierwszy od 2015 roku 32-latka nie ujrzymy jako stałego uczestnika cyklu Grand Prix. „Magic” chce wykorzystać przerwę, by móc pościgać się na Wyspach Brytyjskich. – Anglia to wielka szkoła speedway’a, a na naukę nigdy nie jest za późno. Nie będzie mnie w SGP i nie chciałem dać sobie szans na nudę, więc myślę, że to świetny sposób na uzupełnienie kalendarza startowego – wyjawił.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Unia zmuszona do zapłaty? „Zostaliśmy przyparci do muru”

Żużel. Czy pójdzie śladem duńskich kolegów? Według statystyk Jensen wypali w Ekstralidze!