Jason Doyle imponuje formą w ostatnich dniach. Australijczyk postanowił zrobić wszystko, aby wrócić do najlepszej dyspozycji i w tym celu wybrał się do rodzimego kraju, gdzie mierzy się w turniejach z innymi Kangurami. Sam przyznaje, że ma jeszcze ogromną chęć wygrywania z najlepszymi na świecie i nie ukrywa, iż w nadchodzącym sezonie czeka go wiele zmian.
W sezonach 2021 oraz 2022 Doyle zajmował w klasyfikacji odpowiednio 9. oraz 10. miejsce. Na podium zmagań stanął tylko raz, podczas ubiegłorocznego turnieju w Pradze. Przepustkę do kolejnego roku startów z najlepszymi dała mu „dzika karta” od organizatorów.
– Ostatnie dwa lata były katastrofą w cyklu. Od zbyt wielu lat brakowało mi szybkości. W nadchodzącym sezonie czeka mnie kilka dużych zmian. Myślę, że to jest główny powód, dla którego jeżdżę w Australii. Chcę trochę wszystko wyprzedzić przed rozpoczęciem cyklu Grand Prix – mówi Doyle na łamach oficjalnej strony FIM Speedway Grand Prix.
Mistrz świata sprzed sześciu lat nie stracił jednak zapału do osiągania sukcesów. O dużej determinacji zapewniał już chociażby podczas prezentacji Cellfast Wilków Krosno. 38-latek głęboko wierzy w to, że także w indywidualnych mistrzostwach świata nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
– Pomimo tego, jak potoczyły się ostatnie dwa lata, wiem, że Jason Doyle z 2017 roku wciąż we mnie jest. Dalej mam w sobie chęć do wygrywania turniejów Grand Prix i tytułów mistrza świata. Gdybym tego nie miał, wycofałbym się z GP po ostatnim sezonie. Czuję, że wciąż jest we mnie coś, co pozwala mi mocno walczyć o zwycięstwa, a potem iść po tytuł – zapewnia nowy nabytek beniaminka PGE Ekstraligi.
W celu powrotu do światowej czołówki Doyle zdecydował się na spore zmiany w przygotowaniach. Skorzystał on z możliwości ponownego ścigania się w Australii. Wyniki w ostatnich turniejach (trzy zwycięstwa w IM Australii) pokazują, że zmiany idą w dobrą stronę.
– Ludzie muszą zrozumieć, że wyjazd na testy kosztuje dużo pieniędzy. Najlepszym testowaniem są zawody – nie wyjazdy na tor i robienie okrążenia za okrążeniem. Najlepszy sposób to start spod taśmy z trzema innymi zawodnikami. Wyjazd do Australii i utrzymywanie tam mojego najlepszego sprzętu kosztuje sporo pieniędzy. Chcę jednak sprawić, by to zadziałało, żebym był mocniejszy w sezonie 2023 – podkreśla zawodnik z Newcastle.
Dodajmy, że dziś Doyle stanie przed szansą dopisania sobie tytułu najlepszego Australijczyka 2023. O 9.30 na przedmieściach Brisbane rozpocznie się ostatnia runda tegorocznych zmagań. Przed ostatnim turniejem „Doyley” ma trzy punkty przewagi nad najgroźniejszym rywalem – Jackiem Holderem.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Eliminacje SEC: Wszyscy Polacy z awansem!
Żużel. Miał wszystko, by stać się wielkim. Dziś kończy 32 lata
Żużel. Gorąco we Wrocławiu! „Nie ma świętych krów”
Żużel. Świetna atmosfera przed derbami. Prezesi obu klubów… zagrali w golfa!
Żużel. Lebiediew nie szuka wymówek. Zdradził, nad czym musi popracować
Żużel. Łaguta jak kapitan. Mocno wspiera Woffindena w kryzysie!