Fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami sporej ofensywy na rynku transferowym Falubazu Zielona Góra. Dodatkowo leszczynianie stracili swoją gwiazdę – Jasona Doyle’a, a złoty medal i brązowy w cyklu Grand Prix zdobyli nasi reprezentanci, czyli Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski. Na temat wydarzeń z ostatnich dwóch tygodni porozmawialiśmy z Janem Krzystyniakiem.

 

Od 2022 roku cyklem o IMŚ zarządza Discovery. W związku z tym wszystkie zagraniczne rundy Grand Prix mogliśmy obejrzeć w Playerze w systemie PPV. Śledził Pan cały cykl? Jeśli tak, to jak Pan oceni debiut amerykańskiej firmy w środowisku żużlowym?

Mówiąc szczerze to obejrzałem tylko 3 rundy polskie i to jedną nie w całości. Mam wykupiony pakiet żużlowy, gdzie śledzę wszystkie rozgrywki w Polsce, ale gdy ktoś dodatkowo oferuje mi tzw. pay per view, to ja się na to nie godzę. Ludzie, z którymi miałem przyjemność rozmawiać również mają podobną opinię i są wściekli na organizatorów za takie poczynania. Myślę, że przez ten fakt oglądalność w Polsce drastycznie spadła, bo większość nie miała zamiaru dodatkowo kupować kolejnego pakietu.

Jeśli chodzi o samo ściganie, to uważam, że duży minus w kierunku Discovery. Przygotowanie torów to największy słaby punkt żużla i to one popsuły całe widowisko. Jedyna i najlepsza runda, gdzie mogliśmy obejrzeć świetne wyścigi miała miejsce w Toruniu. Jednak tam musieliśmy dziękować niebiosom, bo dzięki naturze mogliśmy obejrzeć świetne zawody chociaż na zakończenie cyklu.

Swój życiowy sukces osiągnął Maciej Janowski zdobywając brązowy medal. Chyba zeszło z niego ciśnienie po tylu niepowodzeniach i czwartych pozycjach. Uważa Pan, że w przyszłości będzie mu pozornie łatwiej?

Sądzę, że każdy sukces pomaga i w dodatku potęguje. Zawodnicy czują respekt przed takim II wicemistrzem świata. Dla mnie Maciej to od kilku lat zawodnik, który powinien stać na podium i w końcu się to dokonało. Ja również od samego początku uważałem, że skoro nie ma Rosjan, to dwóch Polaków stanie na podium i odbierze jakiekolwiek medale i tak też się stało. Cieszę się, że to właśnie Maciek wywalczył ten medal, choć musi być wciąż czujny, bo wyrasta kolejny kandydat do rywalizacji w Grand Prix w postaci Dominika Kubery. Uważam, że Dominik ma jeszcze czas, a jeśli chodzi o Maćka, to musi ustabilizować swoją formę w przyszłości, żeby być tak skutecznym jak Madsen i Zmarzlik.

A kto Pana zdaniem jest w stanie najbardziej zagrozić Bartkowi Zmarzlikowi w kolejnych sezonach?

Myślę, że będzie bardzo ciężko mu zagrozić. Raczej mogą wyrosnąć zawodnicy, którzy będą mu bardzo przeszkadzać w zdobyciu kolejnego tytułu. Według mnie w obecnej hierarchii zawodników najwyżej jest Bartek Zmarzlik, potem paru zawodników i ogromna przepaść. Poziom jest o wiele niższy, niż to miało miejsce dużo wcześniej w Grand Prix. Kiedy Tomek Gollob startował, to praktycznie w każdy swoim wyścigu miał swojego rywala i kandydata do tytułu, bo mistrzem wtedy mógł zostać każdy. Uważam, że nikt nie jest w stanie przeszkodzić Bartkowi w osiągnięciu kolejnego tytułu mistrza świata.

Przejdźmy zatem do głośnego tematu, jakim było ogłoszenie trzech transferów przez zielonogórski Falubaz. Czy „Myszka Miki” jest w tym momencie faworytem numer jeden do awansu?

Z tym numer jeden to jeszcze poczekajmy. Wszystkie kluby próbują się zbroić na swój sposób i na pewno nie będzie to łatwa droga dla Falubazu. Skład też nie jest mega powalający, choć bardzo im tego awansu życzę. Zawsze mówiłem, że w przypadku awansu do Ekstraligi i tak będzie trzeba wymienić 70-80% składu, ale myślę, że i tak Zielona Góra jest jednym z głównych faworytów.

A czy pańskim zdaniem Przemysław Pawlicki poczynił słuszny ruch schodząc poziom niżej, aby odbudować swoją ostatnimi czasy mizerną formę?

Dziś każdy zawodnik, który sobie nie radzi w Ekstralidze szuka większej ilości zdobytych punktów poziom niżej. Ja na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że tam wcale nie jeżdżą dużo gorsi zawodnicy, a o punkty jest czasem pozornie trudniej. Sam jeżdżąc w drugiej lidze było mi o wiele ciężej, niż w wyższej lidze, więc to nie jest takie proste jak się wydaje. Czy to zejście niżej pomoże Przemkowi? Myślę, że na pewno będzie zdobywał trochę więcej punktów. Pamiętajmy, że ten zawodnik jeszcze niedawno prezentował się z bardzo dobrej strony i tutaj psychika może odegrać dużą rolę, aby podnieść swój poziom sportowy.

A jak Pan skomentuje stratę Jasona Doyle’a przez Fogo Unię Leszno oraz zachowanie Australijczyka w tych ostatnich dniach?

On potwierdza swoje prawdziwe oblicze i swoją prawdziwą twarz. Jest bezwzględny, perfidny. Pamiętamy go przecież jeszcze nie tak dawno ze startów w Zielonej Górze, gdzie „załatwił” cały Falubaz w play-off, a przecież zdobywał też wtedy tytuł mistrza świata. Indywidualnie ta kontuzja, którą odniósł nie przeszkadzała mu w zdobyciu złotego medalu w Grand Prix, a w lidze nic nie pokazywał, a dodatkowo był dla działaczy klubu z Zielonej Góry ordynarny, wręcz chamski za przeproszeniem. Jeśli ktoś umawia się na dane warunki w trakcie sezonu i ogłasza to publicznie z zadowoleniem, to nie powinien później zmieniać tych decyzji i robić z m*rdy d… Ten zawodnik w dalszym ciągu po prostu pokazuje jaki ma charakter i ile warte są jego słowa.

W leszczyńskiej drużynie najprawdopodobniej zastąpi go Grzegorz Zengota. Czy to jest jedyny słuszny ruch działaczy, którzy nie mają zbyt dużego wyboru?

Tak jak Pan wspomniał, aktualnie nie ma na rynku zbyt wielu godnych następców Doyle’a. Unia chwyta się czego może, bo nie ma już tych zawodników dostępnych, którzy gwarantują osiągnięcie jakiegoś wysokiego wyniku. Pewnie liczą na to, że Grzesiu wykorzysta swoje doświadczenie, które zdobywał w Unii jeszcze parę lat temu. Przyczynił się on też w dużym stopniu do pierwszego z czterech z rzędu tytułów DMP. Ten wypadek, który odniósł 3 lata temu to też na nim odbił duże piętno, więc to już nie jest ten sam zawodnik, ale z pewnością będzie chciał oddać serce dla tego klubu.

Jakie ma Pan zdanie na temat Bartosza Smektały. Kiedy nie ma presji i startuje w przedsezonowych i posezonowych turniejach, to wygrywa je z tymi samymi zawodnikami, z którymi ściga się na co dzień w lidze. Czy ta słaba forma w PGE Ekstralidze może wynikać z aspektów psychicznych?

Na pewno u tego zawodnika głowa odgrywa ważną rolę. Wiemy co to jest turniej indywidualny, tam nie ma żadnej presji. W lidze od ciebie oczekują i masz wrażenie, że każdy śledzi twój ruch. Tam ponosisz odpowiedzialność za swój wynik i może stąd ta jego dyspozycja. Smektała był super juniorem, ale młodzieżowcy mają tzw. parasol ochronny, juniorzy mogą, a nie muszą, więc nie ma takiego nacisku na tych młodych zawodników, a później jako senior ta odpowiedzialność spada na ich barki i nie każdy sobie z nią radzi. Z tego co wiem ma wrócić do Leszna i sądzę, że jest to bardzo słuszny ruch. Być może własne ściany pomogą mu w odbudowaniu swojej formy.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. On też był kuszony grubymi milionami. „Serce nakazało mi pozostać w Unii”

Żużel. Grzegorz Zengota odchodzi z ROW-u Rybnik. Dołączy do klubu PGE Ekstraligi

POLECAMY:

Żużel. Kim Fogo Unia zastąpi Jasona Doyle’a? Na celowniku były zawodnik Byków