Jason Doyle, Grzegorz Leśniak i Krzysztof Kasprzak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za Cellfast Wilkami Krosno dwa ogromne sukcesy. Pierwszy to ogranie faworytów w eWinner 1. Lidze i historyczny awans do PGE Ekstraligi. Drugi natomiast dotyczy wejścia z przytupem na giełdę transferową i ściągnięcia do zespołu zawodników przypisanych do innych klubów. O pracy nad składem, liście życzeń, dopinaniu budżetu, planach na przygotowania i kolejnych celach rozmawiamy z prezesem klubu z Podkarpacia, Grzegorzem Leśniakiem.

 

Mija miesiąc od prezentacji Celfast Wilków Krosno na rozgrywki PGE Ekstraligi. Wycisnęliście 100% z tego okienka czy apetyt  był na jeszcze więcej? 

Wycisnęliśmy więcej niż 100%. Nasza dzisiejsza sytuacja diametralnie różni się od tej z 24 września, kiedy wywalczyliśmy awans do PGE Ekstraligi. Na finiszu sezonu ogólny odbiór był taki, że nie ważne kto awansuje do elity i tak nie będzie miał w niej żadnych szans bowiem nie można już zbudować składu, który powalczy o utrzymanie. Zaprzeczyliśmy temu. Okazało się, że jednak można. Myślę, że zaskoczyliśmy pozytywnie nie tylko swoich kibiców, ale i wielu obserwatorów żużla w kraju. Pozyskaliśmy dwóch klasowych zawodników, ale też Mateusza Świdnickiego, na którego chrapkę miało naprawdę wiele klubów. Nasz trud nie poszedł na marne i to nas bardzo cieszy. To była tytaniczna praca, aby z całkowicie zamkniętego rynku wydobyć dwóch czołowych zawodników. 

Jest pan w stanie oszacować ile tych telefonów do zawodników się przewinęło od momentu gdy znaleźliście się w PGE Ekstralidze? To były dziesiątki czy raczej setki?

Jestem w stanie oszacować, ale zostawię tę liczbę dla siebie. Nie to jest najważniejsze. Najbardziej istotny jest fakt, że mamy skład taki, w jaki celowaliśmy. Wszystko odbyło się po bardzo głębokiej analizie. Uważam, że mamy zespół, który jest groźny i niewygodny dla wszystkich w lidze. Przystąpimy do rywalizacji z otwartą przyłbicą. Znamy siły poszczególnych drużyn, ale chcemy pokazać, że potrafimy odnaleźć się w najwyższej lidze i walczyć.

Ściągnięcie Jasona Doyle’a to taki transfer, o którym mówi się najwięcej i wymienia go jako jeden z hitów okienka. Australijczyk był na szczycie listy życzeń, gdy ustalał Pan sobie to, kogo chce ściągnąć do klubu?

Jason zajmował to pierwsze miejsce. Jeszcze przed tym gdy wywalczyliśmy awans. Pewne rzeczy trzeba planować wcześniej i myśleliśmy, że jeśli ziści się awans, to warto pokusić się o tego zawodnika. Bardzo cieszymy się, że jest razem z nami. To coś wielkiego, że tak klasowy jeździec przenosi się do beniaminka ligi i klubu, którego do elity nikt nigdy nawet nie przymierzał. Jason był u nas na prezentacji, drużyna złapała świetny kontakt, zresztą na bieżąco rozmawiamy o różnych sprawach. 

Niejako wydobyliście też Krzysztofa Kasprzaka. Nie kusił bardziej Grzegorz Zengota, który zaliczył w tym roku w Krośnie fantastyczne występy w indywidualnych mistrzostwach Polski oraz lidze?

Wiadomo, że szczegółowo analizujemy każdy krok i każdego potencjalnego zawodnika. Z całą świadomością wybór padł na Krzysztofa Kasprzaka. Uważaliśmy, że jest on najlepszym z osiągalnych krajowych seniorów. Całą karierę jeździ w najwyższej lidze. To w końcu indywidualny wicemistrz globu. Żadnych innych myśli nie było. To była bardzo szczegółowa analiza plusów i minusów pozyskania każdego z zawodników. Najwięcej plusów i najmniej minusów było właśnie przy Krzysztofie Kasprzaku. Wierzymy, że to będzie bardzo mocny punkt naszej drużyny. Krzysztof pali się do rozgrywek, intensywnie się przygotowuje. Liczymy, że po kilku nienajlepszych sezonach jadąc w nowym otoczeniu jego średnia pójdzie w górę. Ma ku temu pełne predyspozycje.

Sporo można przeczytać o tym, że tym wyciąganiem zawodników wywołał Pan niechęć u innych sterników w PGE Ekstralidze. Na zjeździe prezesów PGE Ekstraligi faktycznie można było to odczuć?

Nie dało się odczuć żadnej niechęci. To były sympatyczne rozmowy z wszystkimi włodarzami innych klubów. Zarząd Speedway Ekstraligi w osobach Wojciecha Stępniewskiego i Ryszarda Kowalskiego to osoby, które znakomicie prowadzą te rozgrywki i rozwój PGE Ekstraligi. Obrady były bardzo konstruktywne. Wracając do pytania, myślę, że to w przestrzeni medialnej buduje się pewne historie, ale rzeczywistość jest taka, że każdy klub skupia się na swojej pracy. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że mocno namieszaliśmy i spowodowaliśmy domino. Dwóch zawodników, którzy przypisywani byli do innych klubów jest u nas, a przez to giełda się otworzyła. Wspomniany przez pana Grzegorz Zengota dzięki naszym ruchom w tej PGE Ekstralidze się znalazł. To, w jaki sposób grudziądzanie zaprezentowali Krzysztofa Kasprzaka świadczy również o fakcie jak ważną był dla nich postacią i jak boląca była to strata. To mobilizuje do dalszej pracy. Krzysztofa również. Wszystkie ekipy poukładały sobie składy i czeka nas kapitalny sezon. Zapowiada się na bardzo emocjonujące starcia w PGE Ekstralidze.

Zespół skompletowany, teraz pewnie trwa budowa budżetu. Będzie on znacznie wyższy niż w pierwszej lidze?

Jest już kilka firm, które do tej pory nie wspierały żadnego sportu, a będą pomagać Cellfast Wilkom Krosno. Cały czas intensywnie pracujemy nad zmontowaniem budżetu. Musi on być ponad dwa razy większy niż w sezonie 2022, w którym wyniósł niespełna 8 milionów złotych netto. Mamy wszystko bardzo szczegółowo oszacowane i na bieżąco zarządzane. Po sezonie informowaliśmy, że jesteśmy rozliczeni względem każdego zawodnika i zawsze działamy, aby ta kluczowa sprawa zawsze tak wyglądała. Pracujemy nad tym by cały czas być wiarygodnym płatnikiem. Wiem, że nasi zawodnicy będą się mogli skupić wyłącznie na jeździe.

Sporo mówi się ostatnio o wysokich kontraktach i tym jak kluby poradzą sobie z kryzysem. Pan spodziewa się bankructw w niektórych ośrodkach?

Myślę, że żadnych bankructw nie będzie. Każdy klub i działacze są świadomi tego, z czego muszą się wywiązać. Zostały uwolnione stawki kontraktowe. Uważam to za bardzo słuszną decyzję. Podczas różnych spotkań, chociażby z Piotrem Szymańskim, przewodniczącym GKSŻ-u, mówiłem, że trzeba te kwoty jak najszybciej uwolnić. Każdy musi brać odpowiedzialność za to, co podpisuje. Wszystko powinno teraz podlegać pod audyt. Jest to zdrowa sytuacja, wszystko będzie klarowne. Każdy musi stanąć na wysokości zadania i rozliczać się na bieżąco.

fot. Jakub Malec

Nie mogę nie zapytać o szał karnetowy, który zapanował w Krośnie. Spodziewał się Pan, że będzie aż takie zainteresowanie?

Karnety sprzedają się w ekspresowym tempie i należało się tego spodziewać bo każdy w Krośnie i na Podkarpaciu chce zobaczyć PGE Ekstraligę. Jestem jednak pozytywnie zaskoczony liczbą sprzedanych karnetów. Notujemy kapitalny wynik. Na dziś kibice zakupili ponad 4200 sztuk. Patrząc na tę dynamikę sprzedaży to już teraz można powiedzieć, że na każdym meczu będziemy mieć komplet publiczności. Wszyscy są ciekawi naszej walki z ekstraligowymi rywalami. Do tej pory fani w naszym mieście nie mieli okazji obserwować tych największych gwiazd. Spora część z nich u nas nigdy nie jechała. To nowość i wielka rozrywka. Na pewno każdy mecz w Krośnie będzie wielką bitwą. Zamierzamy ostro walczyć o zwycięstwa i dawać radość kibicom.

Niebawem terminarz PGE Ekstraligi. Kogo by Pan chciał najbardziej trafić na początek? Może ten Grudziądz po zamieszaniu z hot-dogiem byłby idealny?

Dwumecz z grudziądzanami ma duży ciężar gatunkowy. Lepiej dla wszystkich byłoby więc, aby takiego spotkania na inaugurację nie było. To wzbudzi dodatkowe oczekiwanie na tę konfrontację. Z ciekawością czekamy na publikację terminarza. Już sama forma jego prezentacji będzie ciekawa bowiem 16 grudnia wieczorem wszystko transmitowane będzie w stacji Canal+ Sport. Zatem oprawa godna najlepszej żużlowej ligi świata.

Jakie plany na przygotowania do rozgrywek? Kadra trochę się zmienia, więc pewnie zgrupowanie jest nieuniknione…

Menedżer Michał Finfa, trener Ireneusz Kwieciński i Sebastian Ułamek planują takie zgrupowanie. Wiadomo już, że odbędzie się ono na początku lutego. Jeśli chodzi o lokalizację, to najpewniej będzie to Hotel Arłamów. W tym roku to nam się doskonale sprawdziło. W Arłamowie jest wszystko, czego o tej porze roku potrzeba. Wywalczyliśmy awans, więc widać, że ta ścieżka przygotowań obrana w tym roku była prawidłowa. 

Mateusz Świdnicki czy Vaszek Milik mówią nie o utrzymaniu, a o play-offach. Pan również nie ogranicza się tylko do walki o utrzymanie?

Wierzę, że zamieszamy w tych rozgrywkach. Jak wspomniałem, chcemy pokazać, że potrafimy. Celem podstawowym jest utrzymanie, ale nie tylko po cichu myślimy o tym, żeby pojechać w play-offach. To byłby wielki wyczyn, ale wcale nie jest on niemożliwy. Z pokorą i szacunkiem podchodzimy do wszystkich rywali w PGE Ekstralidze. Znamy jednak swoją wartość i pokażemy ją, a tor wszystko zweryfikuje. 

Dziękuję za rozmowę. 

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Stanisław Chomski widzi swoich następców. „Chcę zostawić klub w dobrej kondycji” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Przyjaciele już razem trenują. Dadzą Sparcie powrót na tron? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)