Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ekipa z Zielonej Góry nie będzie dobrze wspominać tegorocznych Mistrzostw Polski Par Klubowych. W niedzielnym turnieju żółto-biało-zieloni pokazali się ze słabej strony i zajęli ostatnią pozycję, ustępując nawet gospodarzom z Poznania. Piotr Protasiewicz przyznaje, że zespół ma nad czym pracować, ale spodziewał się trudnego zderzenia z ekipami z PGE Ekstraligi.

 

Choć w turniejach przedsezonowych część zawodników NovyHotel Falubazu prezentowała się z dobrej strony, to w stolicy Wielkopolski tego błysku ewidentnie brakowało. Na koncie żużlowców zielonogórzan (startowali Przemysław Pawlicki, Jarosław Hampel oraz Rasmus Jensen) znalazła się tylko jedna trójka. W całych zmaganiach Motomyszy uzbierały tylko 10 oczek.

Żużel. Bezbłędny Zmarzlik i hat-trick Koziołków. Motor znów ze złotem MPPK (GALERIA) – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

– Witamy w PGE Ekstralidze. Zderzenie z rzeczywistością. Nie sądziłem, że będzie aż tak twarde, ale tak to wygląda. Jechali dzisiaj liderzy poszczególnych drużyn. Marginesu błędu absolutnie nie ma. Jeśli coś nie działa jak powinno, to przyjeżdża się z tyłu. Tak to było w naszym przypadku – komentował Piotr Protasiewicz dla mediów klubowych.

Taka postawa może martwić fanów siedmiokrotnych mistrzów Polski z uwagi na to, że do startu zmagań ligowych pozostało już naprawdę niewiele czasu. W piątek zielonogórzanie udadzą się na inauguracyjne starcie do Wrocławia.

Żużel. Gigantyczne zainteresowanie inauguracją we Wrocławiu. Bilety rozeszły się błyskawicznie – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

– Wierzę, że chłopacy wyciągną wnioski i taki zimny prysznic nam się przyda pod kątem przygotowań i tego, co nie działało. Paniki nie ma, bo zostało trochę czasu. Ekstraliga to Ekstraliga i studziłem nastroje w okresie przygotowawczym, że będzie zderzenie. Chłopacy pracują i są zawodowcami. Myślę, że te zawody, mimo, że wracamy ze spuszczonymi głowami, dadzą coś na przyszłość – oceniał dyrektor sportowy ekipy z W69.

Poza wynikami, fani mogli być zaniepokojeni także upadkiem Rasmusa Jensena. Duńczyk po upadku w biegu dwunastym długo nie podnosił się z toru, a w powtórce nie wyglądał najlepiej. Na szczęście żużlowcowi nie dolega nic poważniejszego.

– Jest poobijany. Na szczęście bez żadnych konsekwencji, czyli złamań czy pęknięć. Wraca do Danii na rehabilitację. W środę ma mecz ligowy w Danii. W czwartek meldujemy się wszyscy na treningu, a w piątek wiadomo – liga – podsumował Piotr Protasiewicz.