Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

47 lat temu na świat przyszedł wielki żużlowy talent i ambitny wojownik – Robert Dados. W wieku juniorskim osiągnął bardzo dużo, ze złotem IMŚJ na czele, i wielu wróżyło mu wielką karierę. Kto wie, może po dziś dzień cieszyłby nas swoją jazdą? Niestety, w swojej karierze musiał walczyć z przeciwnościami losu i w wieku 27 lat przerwał swoją karierę odbierając sobie życie.

 

Robert Dados w swojej karierze reprezentował barwy trzech klubów. Jako 16-latek zaczynał w Motorze Lublin (1993-1995), następnie jeździł w GKM-ie Grudziądz (1996-2000) i Atlasie Wrocław (2001-2003). Przed sezonem 2004 podpisał kontrakt z lubelskimi Koziołkami, jednak nie zdążył już wystartować w żadnym meczu. O skali jego talentu niech opowiedzą jego osiągnięcia – w kategorii juniorów był mistrzem Polski (indywidualnie – 1998 i drużynowo – 1997, wspólnie z Pawłem Staszkiem, Wiesławem Ośkiewiczem, Jackiem Basińskim i Grzegorzem Knappem) oraz mistrzem świata (indywidualnie – 1998). Ponadto wywalczył dwa medale Drużynowych Mistrzostw Polski – srebro (2001) i brąz (2002), oba we Wrocławiu.

– Pojechałem do Grudziądza, gdzie zobaczyłem chłopaka w czasie meczu ligowego. Nazywał się Robert Dados. Faktycznie, jeździł niesamowicie. Bez strachu, myślał i miał niesamowity balans ciałem. Jednym mi zaimponował. Podniosło mu w pewnym momencie przednie koło. Większość zawodników odejmuje wtedy gaz, a on na tym jednym kole jechał dalej, aż samo opadło. Od razu wiedziałem, że to talent czystej wody. Po meczu jego sponsor powiedział mi tak „Chcemy od ciebie motocykl, aby zobaczyć, co Robert na nim zrobi” – wspominał po latach Egon Muller, który traktował Roberta jak syna. Byłego mistrza świata o pomoc dla młodego zawodnika poprosił jeden z jego sponsorów. Ich współpraca zaowocowała m.in. właśnie złotym medalem IMŚJ.

– W finale IMŚJ Robert pierwszy bieg przegrał, o ile dobrze pamiętam. To znaczy, był drugi. Powiedziałem wtedy zdecydowanie, że aby coś jeszcze z tego było, trzeba zejść ząb niżej w przełożeniach. I zaczęło tak żreć, że jego jazda plus moje silniki dowiozły nas do tytułu. To było wspaniałe. Jak on się wtedy cieszył – mówił Egon Muller.

Bez wątpienia na karierę Dadosa miał wpływ wypadek, któremu uległ w 2000 roku w Grudziądzu, choć na motocyklu, to nie na torze żużlowym. 23-latek 2 maja jechał na swoim suzuki na trening przed ligowym meczem ze Startem Gniezno. Na jednym ze skrzyżowań kierowca poloneza wymusił pierwszeństwo, a żużlowiec nie zdążył ominąć wyjeżdżającego pojazdu i z impetem w niego uderzył.

– Kiedy kupił sobie później ten motocykl wyścigowy, to się wkurzyłem i kazałem sprzedać. Robert, jak Robert, zawadiacko się tylko uśmiechnął i powiedział to swoje „ok, boss…” – dodał Muller.

Usunięty płat płuca, obrażenia kręgosłupa, złamany obojczyk, dwa żebra i lewy nadgarstek, pęknięta wątroba i odma płuc. Brzmi strasznie, ale nie dla Roberta, który od zawsze uwielbiał rywalizację. Ten wyścig wygrał w cuglach, bo wrócił po niespełna trzech miesiącach na tor i znów wygrywał jak za dawnych lat. Lekarze jednak wskazywali, że cała ta sytuacja mogła mieć wpływ na jego psychikę, bo od tego czasu zawodnika zaczęły nękać stany depresyjne. Część ekspertów wskazywała, że po tragicznym wypadku to nie był już ten sam zawodnik.

– Po jakimś czasie doszła do mnie wiadomość o wypadku. Jak ciężki to był wypadek, wiecie. Pozbierał się po nim, ale już nie jeździł tak samo. Zmienił klub. Zadzwonił któregoś dnia i mówi: „Egon, wszystko w życiu jest do dupy, nie mam sił na nic” – kontynuował Niemiec.

Dados otrzymał łatkę trudnego do prowadzenia, ale nie przestraszyli się tego we Wrocławiu, gdzie trafił pod skrzydła Marka Cieślaka i Andrzeja Rusko. W pierwszych dwóch sezonach na Dolnym Śląsku spisywał się dobrze, ale przed sezonem 2003 dwukrotnie targnął się na swoje życie, na szczęście nieskutecznie. Po tych wydarzeniach wrócił jeszcze do składu Atlasu, głównie jako nielubiana przez zawodników „ósemka”, a potem – po kontuzji Krzysztofa Cegielskiego – jako zawodnik podstawowego składu, ale nie odzyskał dawnego blasku. W międzyczasie wystartował w GP Danii w Kopenhadze (20. miejsce), miał też problemy z prawem po odjechaniu ze stacji paliw w Szwecji bez płacenia za benzynę.

– Robert narzekał na ten klub, że coś tam nie tak było. Ponoć nie mógł startować na tych motocyklach, na których chciał, bo klub miał swojego tunera. Mówił też, że rzadziej jest wystawiany. Jak mu mogłem wtedy  pomóc? Nie wiem… Dla mnie Robert był jak mój syn, Dirk. Prosiłem go wtedy z pół godziny: zostaw to, przyjedź do mnie. Odpoczniesz. Posiedzimy w warsztacie, pomyślimy jak się odbudować. Ale to już nie trafiało do Roberta. Powtórzył chyba ileś razy w tej rozmowie, że wszystko jest do dupy i ma dość. To była nasza ostatnia rozmowa… – mówił po latach Egon Muller.

Na sezon 2004 miał wrócić do Lublina, gdzie planował się odbudować głównie psychicznie. Niestety, nie doczekał sezonu. 23 marca 2004 roku po raz trzeci targnął się na swoje życie i choć lekarze przez tydzień walczyli o niego, to ostatecznie na próba okazała się skuteczna…

– Na pewno materialnie miał wszystko. Jakiś sponsor podstawił mu toyotę, inny płacił za mieszkanie. Fajna, sympatyczna żona. Czemu to zrobił? Nie dowiemy się. Jestem jednak pewien, a na żużlu się znam, że byłby jednym z najmłodszych obok m.in. Michaela Lee mistrzem świata. Może nie mógł się pogodzić z tym, że po wypadku na tym pieprzonym motorze wszystko się pokomplikowało. Może coś innego – zastanawiał się były mistrz świata.

Wielka szkoda, że teraz musimy tylko gdybać, co mógłby osiągnąć Robert Dados w swojej karierze. Albo co by było, gdyby udało mu się ominąć poloneza w ten feralny wtorek. Gdyby, gdyby, gdyby… Spoczywaj w pokoju, Dadi.

Masz kłopot lub psychiczny kryzys? Pamiętaj, nie ma sytuacji bez wyjścia. Pomoc możesz znaleźć dzwoniąc m.in. na telefon zaufania 22 594 91 00 lub 22 484 88 01. Dyżurni wysłuchają Cię i pomogą w Twoich problemach i udzielą niezbędnego wsparcia. Doradzą także, gdzie możesz udać się po dalszą pomoc. Pełna lista telefonów zaufania jest tutaj.

*tekst pierwotnie opublikowany 15.02.2022