Adrian Miedziński. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W czwartkowy poranek pewny stał się powrót Adriana Miedzińskiego do ligowego ścigania. O porozumieniu z zawodnikiem oficjalnie poinformowała mocno doświadczona kontuzjami Fogo Unia Leszno. Ściągnięcie 38-latka do PGE Ekstraligi wywołuje szereg komentarzy. Sam torunianin liczy jednak, że wróci w dobrym stylu i odwdzięczy się za szansę nowemu zespołowi.

 

Leszczynianie postawili na Miedzińskiego w związku z licznymi kontuzjami w drużynie. Najpierw ze składu na długo wypadł Chris Holder. Kilka dni temu uraz przydarzył się także Nazarowi Parnickiemu. Byki, mające jeszcze do rozegrania ważne mecze w tym sezonie, stwierdziły, że konieczne jest poszerzenie kadry.

– Jeżeli coś robi się całe z życie, to nie jest tak, że wyrzucisz to z serca i nagle zajmiesz się czymś innym. Cały czas to chodziło po głowie. Na szczęście udało się poukładać wszystkie moje sprawy i jest okay – mówi Adrian Miedziński w programie Speedway+ na antenie Canal+Sport 5.

– Składa się na to kilka spraw. W Lesznie pojawiły się pewne komplikacje. Na tę chwilę nie ma Chrisa, mamy jego mechaników, którzy mi pomogą. Ja nie miałem wcześniej mechaników, bo nie wiedziałem jak się potoczy sytuacja. Wyciągnięto z Leszna pomocną dłoń, a ja chcę się zrewanżować i pomóc jak będę w stanie – dodał wychowanek toruńskiego Apatora.

Przed leszczynianami jest teraz kilka ważnych meczów. Już w najbliższą niedzielę zmierzą się oni z ebut.pl Stalą Gorzów, czyli ekipą, z którą mogą rywalizować o wyższą pozycję przed fazą play-off. Zawodnik liczy, że dobrze wkomponuje się w zespół i pomoże mu wygrywać.

– Każdy by chciał, żeby było super, ale mało zawodników ma taką sytuację, która się wydarzyła. Nie można mówić rób to, to i to, bo to tak nie działa. Jesteśmy drużyną i 6 razy 8 daje wynik, to musi być drużyna. W zespole są fajni zawodnicy, fajni ludzie. Trzeba stworzyć paczkę. Mam nadzieję, że uda się fajnie jeździć, przede wszystkim zdrowo, i to przyniesie efekt – ocenił nowy podopieczny Piotra Barona.

Miedziński nie uczestniczył w zmaganiach ligowych od fatalnego wypadku z sierpnia ubiegłego roku. Po wypadku w Zielonej Górze, a także wcześniejszych groźnych sytuacjach, wielu ekspertów i kibiców odradzało zawodnikowi powrót na tor. Ten stwierdził jednak, że nie chce kończyć swojej przygody z żużlem w taki sposób.

– Sam się biłem się z myślami. Robić to czy to. W głowie jednak jak jest taka możliwość, to gdy kłócę się sam ze sobą, to serce chce. Człowiek na tym się wychował. Nie chciałbym tego tak zostawić i to gdzieś tam dyktuje te warunki, że udało mi się skusić i pójść w tę stronę. Chcę, żeby było okay i skończyć moją jazdę okay. Nie tak, jak to miało miejsce. Najważniejsze, że jestem i mogę to zrobić. Z tego należy się cieszyć. Każdy może mieć swoją opinię. Po to świat funkcjonuje. To nie była łatwa decyzja – podsumowuje Adrian Miedziński.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Enea Falubaz cały czas czeka na zawodników U-24. „Rehabilitują się” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. W Krośnie panuje spokój w sprawie toru. „Sytuacja jest trudna, ale pod kontrolą” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)