Żużel. 40 lat od debiutu „spaghetti”

Czy najsłynniejsza włoska potrawa ma coś wspólnego z żużlem? Żartobliwie można powiedzieć, że tak. Równo czterdzieści lat temu na stadionie w duńskim Esbjerg rozegrany został finał indywidualnych mistrzostw świata na długim torze. Zawody zakończyły się zwycięstwem Karla Maiera przed Alois Wiesböckiem oraz Egonem Mullerem.

Tamten finał wpisał się w historię żużla nie ze względu na wyniki sportowe. W finale debiutował bowiem Szwajcar Marcel Gerhard. Słynny tuner startował wówczas na nieznanym jeszcze silniku marki GM.

– Tak naprawdę to mamy dziś trzy jubileusze. Oczywiście pierwszy to mój prywatny. Po raz pierwszy pojechałem w finale na długim torze. Uważałem to wtedy za swój wielki sukces. Po drugie, właśnie czterdzieści lat temu marka GM zadebiutowała w finale światowym. Na dodatek był to pierwszy finał światowy, który został wygrany na silniku Goddena – mówi nam dwunastokrotny finalista mistrzostw świata na długim torze.

Jak przyznaje Gerhard, gdyby nie jego upór, dziś tego jubileuszu pewnie byśmy nie obchodzili. – Na przełomie 1981 oraz 1982 roku Giuseppe Marzotto przywiózł do nas swój silnik głównie po to, aby Otto Lantenhammer go ocenił. Otto nie miał ani ochoty, ani czasu, aby jemu się przyglądać. Ja byłem młody, ciekawy wszystkiego, co nowe i postanowiłem ten silnik popróbować. Oczywiście Otto mi pomógł. Powiem, że pamiętam dokładnie jak w marcu 1982 roku wygrałem na nim zawody w wyścigach na trawie. Na nich był również Hans Zierk. Po zawodach śmiał się co my chcemy z tego motoru „spaghetii” uzyskać na torze. GM to było wtedy coś kompletnie nieznanego i z perspektywy czasu trudno się Zierkowi dziwić. Kolejne lata pokazały, że silniki „spaghetti” potrafiły dobrze jechać – kontynuuje Gerhard.

W swoim debiucie Gerhard zajął dwunaste miejsce. Równo dekadę później, w 1992 roku na torze w Pfaffenkirchen Gerhard wywalczył złoty medal w mistrzostwach na długim torze. Ścigał się wtedy na silniku marki… Godden.

– Ja na silniku GM w finale światowym pojechałem jako pierwszy właśnie równo czterdzieści lat temu. Rok później, jak wiesz, na GM Muller zrobił tytuł w Norden i zaczęła się prawdziwa popularność tej marki. Ja do 1991 roku startowałem na GM, później jednak udało mi się nawiązać współpracę z Goddenem. Chciałem spróbować czegoś nowego. Potrzebowałem odmiany i ta odmiana sprawiła, że zdobyłem upragniony tytuł mistrza świata. Co ciekawe, byłem ostatnim mistrzem świata na silniku marki Godden. Można powiedzieć żartobliwie, że zaczynałem i kończyłem pewne ery w światowym speedwayu – podsumowuje ze śmiechem Gerhard.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Marcel Gerhard: Presja jest za duża. Zawodnicy to nie są maszyny – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel: Co będzie kluczem do awansu? „Falubaz musi mieć bardzo mocne otwarcie w rewanżu” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

POLECAMY:

Żużel. Z dyskietką na dworzec i długie „wiszenie” na telefonie. Kulisy dawnego dziennikarstwa – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

fot. Bahnsport Aktuell