Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na rundę przed końcem tegorocznych zmagań w cyklu Speedway Grand Prix Bartosz Zmarzlik zapewnił sobie trzeci tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Polak, aby móc świętować mistrzostwo już na ziemi szwedzkiej musiał podczas turnieju w Malilli zająć wyższą pozycję niż jego główny rywal Leon Madsen. Reprezentant Biało-Czerwonych w znakomitym stylu wygrał, a Duńczyk odpadł na półfinale.

 

– Szczerze, nie do końca to wszystko jeszcze do mnie dociera. Tak, jak mówiłem w Vojens koncentruję się na każdych kolejnych biegach i rundach. Moja głowa myślami zdecydowanie była w play-offach w Polsce i Grand Prix w Malilli oraz Toruniu. Dzisiaj mogę powiedzieć, że ten tydzień stresu będzie krótszy. W Toruniu będę chciał dać z siebie wszystko, aczkolwiek już nic nie muszę, tylko mogę. To samo dzisiaj sobie powtarzałem, że ja nic nie muszę, tylko mogę, więc miałem margines błędu. Plan był oczywiście taki, żeby wygrać w Malilli – powiedział tuż po zawodach Bartosz Zmarzlik.

Plan został zrealizowany i to z nawiązką, bo oprócz tego, że kapitan Stali Gorzów zwyciężył w Malilli to już po biegu półfinałowym mógł cieszyć się z trzeciego złota mistrzostw świata. – Pojechałem całkiem dobre zawody, nie wiem, czy nie najlepsze w tym roku, bo nie zaliczyłem ani „jedynek”, ani „zerówek”. Najbardziej jestem zadowolony z trzech ostatnich biegów. W finale wygrałem start, choć naprawdę nawierzchnia do wystartowania była bardzo ciężka, a ja do takich nie jestem przyzwyczajony. To było trochę tak, jakbyśmy ruszali z asfaltu, bo było 2-3 centymetry luźnego piasku, a pod spodem, gdzie się nie kopało, było twardo. Są różne szkoły na to, jak dobrać i co zarobić, żeby z tego wyjechać. Nasze decyzje okazały się trafne z czego jestem bardzo szczęśliwy – mówił.

Radość ze zwycięstwa

– Przy okazji chciałbym bardzo podziękować moim mechanikom – Sewerynowi i Grzesiowi, mojemu Tacie oraz Pawłowi i Marcinowi, bo robią dla mnie bardzo dużo. Cieszę się, że gdy dyskutujemy na różne tematy oni nie przytakują mi za każdym razem, tylko potrafią powiedzieć: „nie, Mały, my sądzimy tak” i wtedy dochodzimy do wniosku, że faktycznie czasami moja pochopna decyzja byłaby nieodpowiednia. Tworzymy taki team, w którym wymieniamy mnóstwo poglądów i bardzo dużo rozmawiamy. Wiem, że przy kolejnych rundach, kiedy tego stresu jest troszeczkę więcej, to bardzo łatwo o błąd. Czasami trzeba uwierzyć, zdecydować się na coś innego i mieliśmy właśnie kilka takich Grand Prix. Żałuję bardzo turnieju w Warszawie, gdzie do połowy sezonu nie mogłem pogodzić się z tym, że w półfinale popełniłem typowo jeździecki błąd. Dziś to już nie ma znaczenia. Cieszę się bardzo, że po raz trzeci zostałem mistrzem świata. Jak już mówiłem, nie dociera to jeszcze do mnie. Tak samo miałem po zdobyciu pierwszego i drugiego złota. Cieszę się bardzo, że zwyciężyłem dzisiejsze Grand Prix, bo nikt nie wygrał jeszcze w tym roku trzech rund. Byłem bardzo regularny i cieszę się bardzo z tego, że jest taki wynik – kontynuował zawodnik.

Najlepszy żużlowiec na świecie zdradził, że troszeczkę zaryzykował przed turniejem i wybrał silnik, na którym wcześniej nie trenował. – Tata przywiózł mi dzisiaj przed zawodami jeden silnik i zdecydowałem, że to właśnie z niego będę korzystał, a nie z tych, na których trenowałem. Możliwe, że tamte pasowałyby tak samo, ale to właśnie na tym to wszystko polega, żeby wierzyć w siebie, motocykl i wybierać te rzeczy, które czujesz najbardziej.

Podczas zawodów na Skrotfrag Arenie w boksie popularnego „F16” zabrakło bardzo ważnej osoby z teamu – Pawła Zmarzlika seniora. Tym razem najstarszy z klanu Zmarzlików oddał się w pełni opiece nad wnuczkiem Antosiem, z którym wspólnie z najbliższymi z trybun oglądał poczynania swojego syna. Czy żużlowcowi brakowało obecności taty w parku maszyn? – Nie, mamy stały układ, że jak jest na zawodach Antoś, to tata pilnuje go i pomaga Sandrze oraz mamie. Wiem, że jest blisko i jakby była potrzeba, to zawsze mogę na niego liczyć. W czasie zawodów zszedł do mnie dwa razy. Ja i tata podczas zawodów mało rozmawiamy, bo wystarczy, że spojrzymy na siebie i czytamy wszystko z oczu. Tata zawsze jest dla mnie ogromnym wsparciem i choćby myślał inaczej, jak ja na coś postawię, to on jest tą osobą, która utwierdzi mnie w tym. To pokazuje mi, że nie jestem sam i napędza mnie – podkreślił żużlowiec.

Bartosz Zmarzlik zawsze może liczyć na wsparcie najbliższych

Nie jest tajemnicą, że w wolnych chwilach trzykrotny mistrz świata lubi wędkować. Temu hobby oddał się również przed zawodami w Malilli. – Nie do końca czułem się dzisiaj dobrze, bo w czwartek i piątek byłem na łódce na rybach i przewiało mnie. Cały czas było mi strasznie zimno i zacząłem sam siebie tłumaczyć, że nic się nie stanie, jak coś pójdzie nie tak, bo jest jeszcze Toruń. Byłem bardzo mocno skoncentrowany na czuciu motocykla, żeby rozstrzygnąć to właśnie dzisiaj – wyznał kapitan Stali Gorzów.

Bartosz Zmarzlik ma dopiero 27 lat, a na swoim koncie już trzy tytułu Indywidualnego Mistrza Świata. Pierwsze złoto wywalczył w 2019 roku, drugie rok później, a trzecie przypieczętował podczas sobotnich zawodów w Malilli. – Każdy tytuł jest wyjątkowy. Pierwszy bez dwóch zdań pamięta się wspaniale. Z drugiego bardzo się cieszyłem, ponieważ obroniłem tytuł i to również jest coś wyjątkowego. Nikomu tego nie mówiłem, ale miałem takie marzenie, żeby zdobyć mistrzostwo świata i nie musieć nic robić w ostatniej rundzie. To też się spełniło i dlatego bardzo się z tego cieszę – zaznaczył.

27-latek to bardzo ambitny i pracowity zawodnik, który wkłada w to, co robi całe swoje serce. Jak sam zapewnia, ma jeszcze wiele marzeń do spełnienia i dołoży wszelkich starań, aby je zrealizować. – Wychodzę z założenia, że ograniczeń nie ma. Nigdy nie mówię o marzeniach i nadal tak będzie, ale mam ich jeszcze wiele. Czy uda się je zrealizować? Nie wiem. Na pewno dokonam wszelkich starań, aby dążyć do tego, co sobie wymyśliłem – zapewnił mistrz świata.

Ostatni tegoroczny turniej Grand Prix odbędzie się 1 października w Toruniu i to właśnie na Motarenie im. Mariana Rosego odbędzie się koronacja nowego Mistrza. Zanim jednak złoty medal zawiśnie na szyi wychowanka Stali Gorzów powalczy on o czwarte tegoroczne zwycięstwo w zawodach z cyklu GP. – Na pewno będzie to kolejne wyzwanie dla mnie. O nic nie muszę już martwić się i to trzeba przyznać. Zawody są zawodami i ambicja nie pozwala mi jeździć z tyłu. Inwestuje się po to, żeby jeździć szybko i skutecznie – zakończył Bartosz Zmarzlik.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Lindgren myśli przede wszystkim o TOP6. „Mam za sobą trudny okres” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Pierwszy trener Zmarzlika: Bartek zawsze umiał słuchać. Jesteśmy wzruszeni – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

POLECAMY:

Żużel. Z dyskietką na dworzec i długie „wiszenie” na telefonie. Kulisy dawnego dziennikarstwa – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

One Thought on Żużel. Zmarzlik zaryzykował przed GP Szwecji. „Tata przywiózł mi silnik”
    Żużel. Matic Ivačič: Początkowe lata mojej kariery były ciężkie. Podziwiam też Bartka Zmarzlika (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    20 Sep 2022
     7:49am

    […] Żużel. Zmarzlik zaryzykował przed GP Szwecji. „Tata przywiózł mi silnik” – Po… […]

Skomentuj

One Thought on Żużel. Zmarzlik zaryzykował przed GP Szwecji. „Tata przywiózł mi silnik”
    Żużel. Matic Ivačič: Początkowe lata mojej kariery były ciężkie. Podziwiam też Bartka Zmarzlika (WYWIAD) - PoBandzie - Portal Sportowy
    20 Sep 2022
     7:49am

    […] Żużel. Zmarzlik zaryzykował przed GP Szwecji. „Tata przywiózł mi silnik” – Po… […]

Skomentuj