fot. Jędrzej Zawierucha
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od połowy marca kibice mogą oglądać serial dokumentalny o losach Betard Sparty Wrocław w sezonie 2022. Produkcja klubowej telewizji pięciokrotnych mistrzów Polski zyskuje duże uznanie w mediach społecznościowych i nierzadko uznawana jest za lepszą niż ta, którą przez zimę prezentowała stacja Canal+.  O powstawaniu serialu, doborze ekspertów, ogromie materiału, planach na następne sezony, a także o tym jak na „To jest Sparta” zareagował prezes Andrzej Rusko rozmawiamy z jednym z reżyserów produkcji – Michałem Wojtasem.

 

Od kilkunastu dni trudno nie wejść na Twittera i nie znaleźć przynajmniej kilku wpisów wychwalających produkcję „To jest Sparta”. Jest duże zadowolenie z odbioru?

Zdecydowanie tak. Robiliśmy to wszystko po to, aby kibicom mniej lub bardziej zaawansowanym trochę tę naszą dyscyplinę przybliżyć. Też czytamy takie głosy i cieszymy się, że ludzie uważają ten materiał za wartościowy. Osiągnęliśmy swój cel. 

Wykręcacie też dobre wyniki jak na klubowy kanał na YouTube. 14 tysięcy wyświetleń ma pierwszy odcinek, kolejne dobijają do 10 tysięcy. Pod tym kątem jakiś cel sobie założyliście?

Oczywiście chcemy, żeby było ich jak najwięcej. Są to niezłe wyniki, zwłaszcza patrząc na nasz kanał, ale zależy nam na jeszcze większej oglądalności. Cieszy nas też to, że przybywa nam subskrybentów, bo około 10% z nich dołączyło po wypuszczeniu serialu. Mamy nadzieję, że będzie ich przybywać jeszcze więcej i dzięki temu kanał będzie się rozwijać. Staraliśmy się nagrać ten materiał tak, aby nie tracił on z czasem na wartości. Można go obejrzeć także w sezonie i później. Liczymy więc, że te liczby będą systematycznie rosły.

W żużlu gorącym tematem zawsze są transfery, a kolejne odcinki mocno przebiły już popularny na kanale film z zaprezentowania Piotra Pawlickiego…

Przy tych wszystkich liczbach musimy pamiętać o mierzeniu się z tymi słynnymi algorytmami YouTube’a. Platforma często w sposób losowy podnosi lubi obniża zasięgi. Dużą robotę zrobiło to, że ludzie oglądają nasz materiał w całości. Zadziałało to pozytywnie na algorytm i często wyświetla się on kibicom. Nie wiem czy ktoś z YouTube’a przeczyta naszą rozmowę, ale wielkie dzięki, że nam tych zasięgów nie przycięliście! (śmiech –dop.red.).

Pomysł na serial zrodził się już przed sezonem czy może przy okazji kręcenia innych materiałów?

Ten pomysł urodził się już bardzo dawno temu. Był on jednak trochę w sferze marzeń. Jak się pojawiły play-offy w sezonie 2021 i byliśmy coraz bliżej wyczekiwanego tytułu mistrzowskiego, to stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zrobić z tego taki mikrodokument. Jego się udało zrealizować i ”Złota niedziela” jest najlepiej oglądanym filmem na naszym kanale. Odbiór tego dokumentu przełączył nam w głowie myślenie o serialu na tryb, że może to już jest ten czas. Od finału 2021 zaczęliśmy więc zbierać materiały. Założyliśmy sobie, że nagrywamy materiał, który potem będziemy chcieli złożyć w film lub serial. Był to szalony pomysł by zrobić serial w dwie osoby, choć zdecydowanie największą pracę wykonał tu Bartek Melniczuk. Myśleliśmy, że trochę trudniej będzie uzyskać akceptację prezesa Andrzeja Rusko, ale okazało się inaczej. Dostaliśmy dużo czasu, możliwości i fajny budżet. W połowie sezonu byliśmy przekonani, że będzie co pokazać. Scenariusz cały czas się pisał, liczyliśmy, że będzie to bardzo wyboista droga do kolejnego tytułu, ale tak się nie stało. Chcieliśmy to jednak pokazać, bo naprawdę sporo się tym roku działo.

Jaki zatem był koszt Waszej produkcji?

Tego nie zdradzę, żeby prezes się nie dowiedział (śmiech-dop.red.). To też nie jest jednak łatwe do policzenia. Wydatki nie były tylko pod kątem serialu, ale też kolejnych lat. Zakupiliśmy sporo sprzętu, ale będziemy go wykorzystywać do innych produkcji. Inwestycja będzie się więc spłacać. To bardzo nam pomogło. Bardzo dziękujemy prezesowi, że uwierzył w ten projekt, a potem mocno nas dopingował.

A prezes oglądał materiał przed publikacją czy pokazaliście mu dopiero finalną wersję?

Prezes bardzo uważnie przyglądał się kolejnym etapom produkcji. Widział różne wersje i był mocno zainteresowany tematem. Na każdym etapie trzymał rękę na pulsie.

Taką produkcję naprawdę zrobiły tylko dwie osoby?

Jeśli chodzi o tę najcięższą pracę przy takiej produkcji, to niemal w całości wykonał ją Bartek. Ja pomagałem mu przy części kwestii, w których tej pomocy potrzebował. Poza nami tych osób, które dołożyły cegiełki jest sporo. Bardzo to doceniamy, ale największa robota leży jednak po stronie Bartka. Wielkie ukłony przed nim, bo to duża sprawa zrobić takie dzieło. Jak ktoś będzie odbierał za to Oscara, to musi być to Bartek. (śmiech – dop.red.).

Odcinki mają po około 20 minut. Ile jest całego materiału, z którego musieliście wybrać te najlepsze smaczki?

Odcinków będzie pięć. Materiału mamy tyle, że pewnie spokojnie dałoby się zrobić z tego dwa czy trzy sezony. Trzeba jednak pamiętać, że to praca właściwie jednego człowieka, który ma ograniczoną dobę. Wybraliśmy to, co najlepsze i to, co pasowało nam do scenariusza. Dużo materiału mamy więc w archiwum. To był rok zbierania materiałów, jest go mnóstwo.

Serial pokazuje sporo kulis i ciekawych zagadnień. Zawodnicy zdradzają nawet parę tajemnic. Trudno było ich namówić by się otworzyli?

Część z nich chyba nie do końca wierzyła, że to ostatecznie powstanie (śmiech – dop.red.). Problemu nie było. Oni chętnie opowiadają o tych kulisach. Trzeba im dać się czasami wypowiedzieć. Unikaliśmy ingerencji w to, co mówią w serialu. Zależało nam na szczerości i to chyba widać w materiale. To na pewno dużo pomogło. Mieli pewność, że nic dziwnego się nie wydarzy, a kontekst pozostanie taki, w jakim mówili.

A były takie fragmenty, że powiedzieli za dużo i trzeba było wycinać?

Nie przypominam sobie. My też nie chcieliśmy zadawać pytań, które nie będą zrozumiałe dla widza, który nie żyje żużlem na co dzień. Mam wrażenie, że w wielu miejscach jako dyscyplina popełniamy ten błąd, że stajemy się niezrozumiali. Chcieliśmy, aby nie było sytuacji, że z materiału ucieszy się 30 procent naszego stadionu. Nie wchodziliśmy w tematy, które byłyby trudne dla niedzielnego kibica. Jak na przykład kręciliśmy odcinek o sprzęcie, to poprosiliśmy Bartka Kowalskiego o wytłumaczenie z pozoru prostej rzeczy, czyli tego, kiedy idzie się z zębatką w górę, a kiedy w dół. 

Zależało Wam na tym, żeby nie był to serial tylko dla spartańskich kibiców?

To serial dla wszystkich, nie tylko z Wrocławia. Mi i Bartkowi trochę ten wszechobecny klubowy szowinizm przeszkadza. Chcielibyśmy, żeby było trochę normalniej, a kibice z innych żużlowych miast mogli obejrzeć materiał poświęcony Betard Sparcie bez podniesionego ciśnienia. Cieszę się, że te głosy są też z innych ośrodków. Na takich widzach też nam bardzo zależało.


Z któregoś odcinka jesteście najbardziej dumni? Mnie do tej pory najbardziej wciągnął ten o Danie Bewleyu.

Bardzo trudno jest wybrać. Każdy z nas widział te odcinki tyle razy i w tylu stadiach ukończenia, że chyba się o wybór nie pokuszę. Przyznam się nawet, że przy premierze jednego z odcinków obejrzałem go z pliku roboczego i nawet nie wiedziałem, że poszła inna wersja. Czasem trudno nam się do tego wraca, bo mnóstwo czasu nad tym spędziliśmy. Trochę się w tym już gubimy. Mamy ulubione tematy, ale z całości jesteśmy zadowoleni. Zależało nam na tym, aby było to spójne i równe. Rzeczy, które nam się wydawały gorsze po prostu się nie pojawiają.

Tomasz Lorek, Marcin Kuźbicki i Michał Korościel pojawiają się w roli ekspertów. Skąd taki wybór? 

To ciekawa sprawa, bo jak planowaliśmy serial, to założyliśmy sobie, że fajnie jak o pewnych sprawach opowiedzą eksperci niezwiązani z klubem. Chcieliśmy by oceniła to osoba, która bacznie to wszystko śledziła, ale z innej perspektywy. Zrobiliśmy sobie krótką listę nazwisk i udało się bez problemu namówić pierwszą trójkę z tego naszego zestawienia. Dalej nie szukaliśmy. Duże podziękowania dla nich, bo bez nich materiał nie byłby tak dobry. Od razu powiem, że nie kierowaliśmy się wyborem pod kątem stacji. Stacja Canal+ też nam pomogła w realizacji materiału. Był nawet taki moment, że wydawało się, że będziemy jeszcze mocniej współpracować. Potrzebowaliśmy konkretnych bohaterów do tego dokumentu i ci nasi trzej eksperci to osobowości, które idealnie pasowały. Wiedzieliśmy, że zrobią robotę swoimi opiniami. Każdy z nich jest inny, ma wyraziste opinie. Nie bez powodu się na tej liście znaleźli. 

Po takim odbiorze jest pomysł by z kolejnych rozgrywek robić następny sezon?

Jest dokładnie tak, jak przed kręceniem tego pierwszego sezonu. Już mamy sporo materiału jak na tę część roku. Na pewno chcielibyśmy wrócić do tematu. Mamy wsparcie prezesa, więc będziemy nad tym pracować. Czy zostanie to zrealizowane? Na razie trudno powiedzieć. Przed nami długi sezon, a my nie jesteśmy studiem filmowym tylko klubem. Mamy sporo obowiązków i będzie to trzeba pogodzić. Jesteśmy gotowi by spróbować zrobić kolejny sezon.

Na koniec muszę zapytać trochę prowokacyjnie. Czy kolejny sezon, jeśli powstanie, będzie o szóstym mistrzostwie Betard Sparty Wrocław?

Ten już miał być o szóstym mistrzostwie Betard Sparty Wrocław! (śmiech –dop.red.). Był taki moment, że zastanawialiśmy się nad scenariuszem i inspirowaliśmy się serialem „Drive to Survive” (serial Netflixa o Formule 1 – dop.red.). Po tym jak toczyły się play-offy zdaliśmy sobie sprawę, że może nam się to odbić czkawką. Przypomniało nam się też, że była taka historia jak serial „Sunderland aż po grób”. Tam klub zatrudnił Netflixa, aby pokazać powrót do Premier League, a skończyło się spadkiem. Stwierdziliśmy, że lepiej nie planować i pisać scenariusz jak już będziemy wiedzieć na czym stoimy. Czy uda się zrobić serial o drodze do mistrzostwa? Na pewno jako pracownicy klubu byśmy tego bardzo chcieli.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

PS Dziś o godz. 20 premierę będzie miał czwarty odcinek „To jest Sparta”. Wraz z twórcami zachęcamy do oglądania.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Dominik Kubera: Fajnie jeździ mi się w tym roku. W Bydgoszczy obierałem dobre ścieżki – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Red Bull partnerem PGE Ekstraligi! Najlepszy junior zgarnie silnik i wyjątkowy obóz treningowy – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)