Jack Holder. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W 2023 roku toruńskich kibiców czeka sytuacja dawno nie spotykana – pierwszy raz od 16 lat w składzie Apatora zabraknie zawodnika o nazwisku Holder. Najpierw przez długi czas o punkty dla klubu z Grodu Kopernika walczył sam Chris, następnie przez 5 sezonów punktowali bracia, a w ostatnich rozgrywkach kevlar z Aniołem na piersi przywdziewał jedynie Jack. W nadchodzącym sezonie zabraknie obu.

 

Przez ostatnie lata kibice żużlowi mówiąc Holder podświadomie kojarzyli go z Toruniem. Nic dziwnego Chris Holder reprezentował barwy Apatora przez 14 sezonów i jako jeden z nielicznych aktywnych żużlowców pamięta jazdę na stadionie przy ulicy Broniewskiego. Jego brat Jack dołączył do niego w 2017 roku, a następnie przez sezon podtrzymywał tradycję Holderów w Grodzie Kopernika. Młodszy z rodzeństwa uzbierał 5 lat w toruńskiej drużynie. Jednak jak to było zanim wspominani Australijczycy zawitali nad Wisłę? Żeby odpowiedzieć na to pytanie należy przenieść się do roku 2007.

Chęć poprawy

W sezonie 2006 ówczesna Adriana Toruń zajęła 6. miejsce po fazie zasadniczej. Tym samym trafiła do grupy spadkowej i musiała walczyć o utrzymanie. Ostatecznie spadła o jedną lokatę i trafiła do baraży. W tym dwumeczu rywalizowali z Intar Lazurem Ostrów Wielkopolski. W obu spotkaniach górą byli torunianie, dzięki czemu obronili najwyższą klasę rozgrywkową. Po rozgrywkach klub przejął Roman Karkosik i zaczęła się era Unibaxu. Zespół opuścili: Niels K. Iversen, Bjarne Pedersen, Simon Stead, Mariusz Puszakowski oraz Krzysztof Słaboń. W ich miejsce dołączyli: Ryan Sullivan, Robert Kościecha, Matej Zagar, Robin Toernqvist, Alan Marcinkowski czy Damian Celmer.

Nadzieje na sukces

Zmiany, które nastąpiły w Toruniu w przerwie zimowej napawały kibiców dużym optymizmem. Klub wyszedł na prostą jeśli chodzi o finanse. Dodatkowo zarząd przeprowadził kilka ciekawych transferów, dlatego można było mieć nadzieje, że po ubiegłorocznych walkach o utrzymanie, w sezonie 2007 przyjdzie batalia o coś więcej. Apetyty zostały rozbudzone jeszcze bardziej po inauguracji rozgrywek. Unibax podejmował Unię Leszno i zwyciężył 49:44. Wówczas w polskiej lidze obowiązywał jeszcze przepis o jokerze, dlatego Leigh Adams zdobył 19 punktów i bonus. Jeśli chodzi o „Anioły” to tutaj prym wiódł niepokonany Karol Ząbik. Junior zapisał na swoim koncie 13 „oczek” i 2 bonusy. Oprócz niego dwucyfrową zdobycz zaliczył nowy-stary żużlowiec ekipy z Torunia Ryan Sullivan. Zimny prysznic przyszedł już w następnej kolejce – podopieczni Jacka Gajewskiego ulegli Atlasowi Wrocław 35:58. Wówczas najskuteczniejszym zawodnikiem ekipy z Grodu Kopernika był Wiesław Jaguś.

Niesamowita seria

Wysoka porażka we Wrocławiu nie zniechęciła torunian. Podnieśli się po niej w fenomenalny sposób. W kolejnych 6 spotkaniach nie znaleźli pogromcy, a aż pięciokrotnie to oni okazywali się zwycięzcami. Zremisowali jedynie w Tarnowie, gdzie mierzyli się z braćmi Gollobami, Rune Holtą czy Januszem Kołodziejem. Świetnie radzili sobie, mimo kontuzji odniesionej w Szwecji przez Roberta Kościechę. „Kostek” wypadł ze składu po 4. kolejce. Wówczas Unibax pewnie wygrał w Częstochowie. W trakcie trwania tej passy bardzo dobrze radziło sobie trio: Karol Ząbik, Wiesław Jaguś i Ryan Sullivan. W kilku meczach (między innymi w wysoko wygranych derbach) wtórował im jadący pierwszy rok w gronie seniorów Adrian Miedziński. Porażka przyszła… właśnie w rewanżowym starciu w Bydgoszczy. „Gryfy” wygrały 58:34, jednak Unibax musiał się mierzyć z ogromnymi brakami kadrowymi – zabrakło: Kościechy, Drymla i Zagara, a w już w pierwszych biegach kontuzji doznali Ząbik i Miedziński. W ekipie z Torunia prym wiódł niepokonany tamtego dnia Ryan Sullivan. Australijczyk zdobył aż 21 punktów. W kolejnej serii meczów także ulegli rywalowi, tym razem ich pogromcą była Stal Rzeszów. Od tamtej pory podobnie jak po porażce we Wrocławiu nie zaznali goryczy porażki. Fazę zasadniczą podopieczni Jacka Gajewskiego zakończyli na fotelu lidera. Tym samym w fazie play-off trafili na Unię Tarnów.

Potyczki o najwyższe cele

Walkę o szansę na medale torunianie rozpoczęli od wyjazdu do Jaskółczego Gniazda. Tam wygrali 51:41 i postawili się w bardzo komfortowej sytuacji przed rewanżem. Ponownie o sile „Aniołów” stanowili Ząbik i Sullivan. W następnym spotkaniu zabrakło Roberta Kościechy, który kolejny raz w tym sezonie złapał kontuzję, w tym przypadku eliminującą go już do końca sezonu. Mimo tego starcie na stadionie przy ulicy Broniewskiego było w zasadzie formalnością – Unibax ponownie wygrał i pewnie przypieczętował awans do kolejnej rundy. Tam czekała ich rywalizacja z Atlasem Wrocław, który przecież wysoko wygrał z ekipą z Grodu Kopernika w fazie zasadniczej. Tym razem lepsi okazali się przyjezdni. Triumfowali 45:44 i byli w minimalnie lepszej sytuacji przed drugim spotkaniem. Mecz numer 2 okazał się bardzo wyrównany. Jedna i druga strona nie odpuszczały, ale to Unibax wygrał 47:43 i zameldował się w finale. W barwach Atlasu dobrze zaprezentował się młody Australijczyk, który w przyszłości zostanie legendą toruńskiego klubu. Mowa o Chrisie Holderze, który zdobył 9 punktów i bonus.

Finał

Pewne było, że „Anioły” dołożą do swojej kolekcji pierwszy medal od 4 lat. Pozostawało pytanie: jaki. W finale przyszło im rywalizować z Unią Leszno. W fazie zasadniczej dwukrotnie lepszy był Unibax, dlatego ich kibice mogli podchodzić do tej potyczki z dużymi nadziejami. Pierwszy mecz miał miejsce w Lesznie, gdzie triumfowali gospodarze 49:41. Poniżej oczekiwań zaprezentowali się obcokrajowcy: Sullivan zdobył 9 punktów, Dryml 0, a Zagar 1. Rewanż w Toruniu decydował o tym kto zostanie Mistrzem Polski 2007. W składzie ówczesnych gospodarzy doszło do zmiany: za Alesa Drymla wystąpił Steve Johnston, który nic nie wniósł do tej rywalizacji. Ostatecznie okazało się, że nie dość, że podopieczni Jacka Gajewskiego nie odrobili strat to jeszcze drugi raz musieli uznać wyższość „Byków”, którzy zostali mistrzami.

Lider Sullivan

Koniec końców, mimo bardzo dobrej jazdy złoto nie wróciło nad Wisłę, ale patrząc w jaki sposób torunianie kończyli sezon 2006 należy docenić progres. Biorąc pod uwagę całe rozgrywki to najlepszą średnią wykręcił Ryan Sullivan – 2,220 punktu na bieg. Krajowym liderem był Wiesław Jaguś, a świetnie prezentował się junior Karol Ząbik. Cała trójka znalazła się w TOP 15 najskuteczniejszych zawodników. Ulokowali się odpowiednio na: 5., 9. i 15. miejscu. Tak więc wyglądał ostatni sezon, w którym z Aniołem na piersi nie startował żaden z braci Holder. Wówczas Wiktor Przyjemski i Damian Ratajczak mieli 2 lata, a najnowszego nabytku Apatora – Antoniego Kawczyńskiego nie było jeszcze na świecie.